Kursy walut ostro w górę po ataku. Euro, frank i dolar najdroższe w tym roku
Atak Rosji na Ukrainę powoduje panikę na rynkach finansowych, które oczekują na reakcję Zachodu i nowe sankcje. Złoty mocno traci, EUR/PLN przekroczył 4,65 i znalazł się najwyżej w tym roku. Najdroższe od grudnia były również dolar, funt i frank. Na rynku walutowym inwestorzy preferują bezpiecznego franka i dolara, ale drożeje również złoto. Baryłka ropy naftowej w Londynie kosztuje ponad 100 dolarów.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Poprawa nastrojów i umocnienie złotego ponownie okazały się ulotne. EUR/PLN cofnął się jedynie do 4,53. Jeszcze wczoraj, po amerykańskich ostrzeżeniach, że atak może być kwestią godzin, notowania podniosły się do strefy 4,57-4,58. Po napaści na Ukrainę bariera ta, która w lutym dwukrotnie powstrzymywała zwyżki kursu i długo stanowiła swoisty sufit dla notowań, została z łatwością przełamana i notowania wzrosły przejściowo ponad 4,65.
Tym samym kurs euro pokonał szczyty z grudnia i września ubiegłego roku. Kolejnymi barierami są maksima z marca (4,68) i listopada ubiegłego roku (4,74). Euro w dwadzieścia cztery godziny podrożało niemal dwa proc. Kursy franka i dolara, tradycyjnie zaliczanych do grona walut defensywnych, są ponad 3,5 proc. wyżej niż wczoraj rano. CHF/PLN znajduje się w okolicy 4,50 zł, a USD/PLN przekracza 4,10 zł.
Sprawdź notowania walut online w serwisie Biznes Interii
Kolejne podwyżki stóp procentowych i zaostrzenie retoryki ze strony banku centralnego długo zapewniały złotemu zachowanie relatywnej stabilności. Dzięki tym atutom złoty stał się nieco mniej wrażliwy na rynkowe turbulencje, nie tylko związane z czynnikami geopolitycznymi, ale także np. ze zbliżającym się podnoszeniem stóp procentowych w USA. W obliczu ataku na Ukrainę atuty po stronie złotego zostały zepchnięte na daleki plan i został on dotkliwie przeceniony. To nie lada zmartwienie dla władz monetarnych, które liczyły, że niższe kursy walut odegrają wspierającą rolę w walce z inflacją. Na domiar złego atak Rosji skutkuje dodatkowym podbiciem cen paliw i zbóż. Konflikt ma ewidentnie oddziaływanie proinflacyjne, co dodatkowo może niepokoić członków RPP.
Im mocniejsza i trwalsza będzie presja na osłabienie złotego, tym wyższe będzie ryzyko, że z odsieczą polskiej walucie przyjdą władze monetarne. Po wycelowanych w umocnienie waluty komentarzach prezesa NBP z końcówki stycznia i pierwszej części lutego umocnienie złotego było skromne i ulotne. Może to sugerować, że tym razem nie skończy się na słowach. Na konferencji po posiedzeniu RPP duże poruszenie wywołała wypowiedź Adama Glapińskiego, że jest rozważane, by wymiana unijnych funduszy nie była prowadzona w banku centralnym, lecz na rynku. Gdyby środki walutowe rządu faktycznie stały się źródłem dodatkowego popytu na złotego, to byłby to potężny impuls do jego umocnienia.
Bartosz Sawicki