Emerytura z OFE o połowę niższa niż z ZUS!

Ludzie, rozpoczynający pracę, powinni móc wybrać, czy chcą należeć do Otwartych Funduszy Emerytalnych, czy tylko do ZUS. Ci zaś, którzy do OFE należą, powinni mieć możliwość rezygnacji z nich - uważa szefowa resortu pracy Jolanta Fedak.

Opracowane przez resort pracy założenia do projektu zmian w ustawie o emeryturach kapitałowych są już na ostatnim etapie uzgodnień międzyresortowych. Przewidują one m.in., że osoby przechodzące na emeryturę będą mogły wybrać pieniądze z OFE i przeznaczyć je na dowolny cel. Zakładają też zmianę wysokości składki przekazywanej do OFE; zamiast 7,3 proc. trafiałoby tam 3 proc. pensji pracownika. Pozostałe 4,3 proc. dostawałby Zakład Ubezpieczeń Społecznych (poza 12,2 proc. pensji, które otrzymuje obecnie).

Przed skierowaniem projektu na posiedzenie rządu, szefowa resortu pracy Fedak chce wprowadzić do niego zmiany umożliwiające pracownikom dokonywanie swobodnego wyboru, czy chcą oszczędzać na emeryturę w OFE, czy tylko w ZUS.

Reklama

PAP: W założeniach przygotowanych przez resort pracy jest mowa o zmniejszeniu składki, którą pracownicy przekazują do OFE. W trakcie uzgodnień międzyresortowych pomysł ten spotkał się z krytyką takich instytucji jak np. NBP, Komisja Nadzoru Finansowego czy Izba Gospodarcza Towarzystw Emerytalnych. Czy mimo tego propozycja ta pozostanie w projekcie, który trafi na posiedzenie rządu?

Jolanta Fedak: Tak, bo jest to dobre rozwiązanie. Przez 10 lat funkcjonowania, OFE nie zarobiły dla przyszłych emerytów pieniędzy, które mogą być zapowiedzią wysokich emerytur. Wręcz przeciwnie, wiadomo już, że za 20-30 lat emerytury, w stosunku do ostatniego wynagrodzenia pracownika, będą o ok. połowę niższe od obecnych, z ZUS.

Czy to dlatego postanowiła pani rozszerzyć zmiany i zaproponować możliwość swobodnego decydowania przez ubezpieczonych, czy chcą być członkami OFE?

- Jeżeli osoby urodzone w latach 1949-1968 mogły wybierać między OFE a ZUS, to taką samą możliwość powinni mieć także ci, którzy dopiero rozpoczynają pracę zawodową. Nie powinno przymuszać się ich do oszczędzania w OFE.

A co z tymi, którzy wybrali OFE, a teraz chcieliby z nich zrezygnować i wrócić do ZUS? Wiele takich osób uważa, że została wprowadzona w błąd przez reklamy obiecujące im spokojną starość na Bermudach.

- Rozważamy taką zmianę założeń ustawy, by każdy mógł wybrać, czy chce, żeby jego emerytura była waloryzowana za pomocą instrumentów rynku kapitałowego i uczestniczyć w tym rynku, czy woli waloryzację w ZUS, bez zastanawiania się, czy OFE, do którego należy, ryzykuje inwestując w dużo akcji, czy zachowuje się ostrożniej, kupując więcej obligacji. Dotyczy to także osób urodzonych w latach 1949-1968, które uważają, że źle wybrały decydując się na OFE. Każdy, kto spróbował, teraz powinien móc wycofać się ze swojej decyzji. Zwolennikiem takiego rozwiązania jest m.in. członek Rady Polityki Pieniężnej Andrzej Bratkowski, który wielokrotnie podkreślał, że obywatel powinien uczestniczyć w rynku kapitałowym dobrowolnie. Tak samo uważają np. Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych czy Forum Związków Zawodowych, których opinie planujemy uwzględnić w projekcie. Warto też zauważyć, że co najmniej połowa oszczędzających w OFE nie ma wiedzy na temat inwestycji kapitałowych i w ogóle nie wie, co dzieje się z ich pieniędzmi trafiającymi do Funduszy.

Czy nie należałoby się obawiać, że te osoby niezbyt roztropnie zainwestują kwoty zgromadzone w OFE, jeżeli będą mogły wybrać je w momencie przechodzenia na emeryturę, co proponuje pani w założeniach do projektu?

- Należy dać ludziom wybór, co chcą zrobić z pieniędzmi, które przez wiele lat odkładali na emeryturę, a nie zakładać, że zamiast zabezpieczyć swoją przyszłość, wydadzą wszystko na konsumpcję.

Przeciwko wybieraniu pieniędzy z OFE, a nawet przeciwko zmniejszeniu składki, która miałaby trafiać do Funduszy, protestowała część partnerów z Komisji Trójstronnej, przede wszystkim przedstawiciele pracodawców.

- Uważam jednak, że są to propozycje dobre, korzystne dla przyszłych emerytów. Na pewno nie zadowalają one towarzystw emerytalnych, które będą musiały bardziej zabiegać o klienta, konkurować zyskami.

Ostatnio z pomysłem reformy emerytalnej wystąpił wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak. Czy rozważa pani, by do swoich założeń do nowelizacji ustawy wprowadzić jego pomysł polegający na tym, by Polacy odprowadzali do ZUS niewielką składkę; w zamian dostawaliby jedynie emeryturę minimalną; dodatkowo oszczędzaliby w dowolny sposób, np. w bankach czy kupując nieruchomości?

- Emerytura minimalna i oszczędzanie dodatkowo to tzw. system kanadyjski. Co do idei nie jest to złe rozwiązanie, ale wymaga znalezienia sposobu przejścia z dotychczasowego systemu do nowego.

Z pomysłami na reformę emerytalną, poza wicepremierem Pawlakiem, występują również np. Rada Gospodarcza przy premierze, minister w kancelarii premiera Michał Boni, OPZZ. To wywołuje zamęt. Czy nie warto byłoby porozumieć się, wypracować wspólny projekt, który zostałby przestawiony rządowi?

- Poza moim projektem nie ma żadnego innego. Jest jedynie narodowa dyskusja, w której wszyscy przedstawiają założenia ideowe. Nie mają one postaci projektu poselskiego, prezydenckiego czy obywatelskiego, więc nie mam się do czego odnosić. Dokonuję jedynie korekt w swoim projekcie i to właśnie on trafi do rządu.

Czy zamierza pani wprowadzić do niego jeszcze jakieś poprawki?

- Przyjmiemy sugestię ministra skarbu, dotyczącą zwiększenia limitów inwestycyjnych OFE, co pozwoli im więcej inwestować na giełdzie. (Obecnie OFE mogą w akcje inwestować do 40 proc. swoich aktywów - PAP). Inna zmiana, którą rozważamy, uchyliłaby przepisy o akwizycji na rzecz Funduszy. Myślimy o całkowitym zakazie tzw. akwizycji wtórnej, związanej z przechodzeniem klientów z jednego OFE do drugiego. W ten sposób, zmniejszą się koszty funkcjonowania towarzystw emerytalnych i nieuczciwa konkurencja między nimi. Ale najlepszym sposobem na poprawę tej konkurencji, jest danie obywatelowi prawa do swobodnego zadysponowania, w momencie przechodzenia na emeryturę, środkami, które już zgromadził w OFE, albo do decydowania, czy w ogóle chce wpłacać pieniądze do Funduszu.

Kiedy założenia do projektu nowelizacji trafią do rządu?

- Chciałabym, by nastąpiło to jak najwcześniej, może w czerwcu. Wobec tej ustawy jest bardzo duży opór niektórych środowisk. Tymczasem gdybyśmy uporali się z nią wcześniej, to teraz nie musielibyśmy podejmować trudnych decyzji dotyczących przekazania środków z Funduszu Rezerwy Demograficznej do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych na wypłatę emerytur.

Przed skierowaniem założeń do projektu na posiedzenie rządu pozostaje jeszcze kwestia konferencji uzgodnieniowej. Kiedy się ona odbędzie?

- Jeżeli wcześniej uda się nam ustalić stanowiska ze wszystkimi ministrami, to w ogóle nie będzie ona konieczna. Jeżeli do takich uzgodnień nie dojdzie, odbędzie się ona niebawem, ale termin nie jest jeszcze ustalony.

Jeżeli założenia trafią na posiedzenie rządu dopiero w czerwcu, to Sejm może nie rozpatrzyć projektu nowelizacji ustawy o emeryturach kapitałowych przed wakacjami?

- Może się tak stać. Wtedy wróci do niej po przerwie wakacyjnej. Chciałabym, by zmiany weszły w życie od 1 stycznia 2011 r., ale nawet jeśli tak się nie stanie, to nie będzie problemu. Do wypłaty pierwszych emerytur w całości z nowego systemu mamy jeszcze trzy i pół roku. Nastąpi to bowiem dopiero w 2014 r.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: ZUS | resort | OFE | emerytura | posiedzenie | Jolanta Fedak | resort pracy | składki | szefowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »