13. i 14. emerytura. Zamiast sprawiedliwej podwyżki, świadczenia dla niektórych

Emeryci dostaną 7-procentową waloryzację, wyższą od minimalnej, co pozwoli ochronić realną wysokość świadczeń. Jednak rząd zdecydował się na ponowną wypłatę 14. emerytury, najbardziej krytykowanego świadczenia ze względu na to, że dostają ją również osoby, które wpłaciły do systemu choćby jedną składkę, a nie dostaną ci, którzy dzięki długiej pracy mają wyższe emerytury.

Premier Morawiecki ogłosił, że marcowa waloryzacja emerytur wyniesie 7 proc. czyli więcej niż minimalny wskaźnik wynikający z przepisów obliczany na podstawie ubiegłorocznej inflacji i realnego wzrostu płac. 

Interia w tym tygodniu pisała, że część ekspertów postulowała wyższy od minimalnego wskaźnik, tak by wysoka inflacja, która w tym roku jest prognozowana na poziomie 7-8 proc., nie pożerała realnej wartości emerytur i rent. Instytut Emerytalny proponował nawet drugą waloryzację we wrześniu.

Reklama

Waloryzacja emerytur od 1 marca 2022

Zgodnie z ustawą o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych świadczenia te podlegają corocznie waloryzacji od 1 marca. Wskaźnik waloryzacji ustala się jako średnioroczny wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych (bierze się pod uwagę wskaźnik inflacji zwykłej lub emeryckiej w poprzednim roku kalendarzowym), zwiększony o co najmniej 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w poprzednim roku kalendarzowym. Wskaźnik zwiększenia określa rząd.

Minimalna waloryzacja emerytur i rent wynikająca ze wskaźników wynosiłaby 5,7 proc. (5,1 proc. średniorocznej inflacji w 2021 r. plus 20 proc. z 3-proc. realnego wzrostu wynagrodzeń w ubiegłym roku), ale rząd ogłosił, że będzie to jednak 7 proc.

O ile zdaniem ekspertów to procentowa waloryzacja powinna być mechanizmem chroniącym realną wartość emerytur, to dodatkowe świadczenia, według niesprawiedliwych kryteriów, psują system emerytalny i powodują, że ludzie nie wiedzą czy opłaca się dłużej pracować czy nie.

13. i 14. emerytury psują system

Jednocześnie bowiem, rząd wbrew wcześniejszym zapowiedziom, ogłosił, że oprócz kwietniowej 13. emerytury, jesienią zostanie wypłacona również 14. emerytura, która miała być jednorazowa i w przeciwieństwie do tzw. 13-ki jest oparta na kryteriach sprzecznych z główną zasadą systemu emerytalnego, a zdaniem niektórych ekspertów może zostać uznana na niekonstytucyjną.

Zdaniem Tomasza Lasockiego, eksperta w zakresie zabezpieczenia społecznego z Katedry Prawa Ubezpieczeń Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego sposób przyznawania 14. emerytury jest nie tylko niesprawiedliwy i psujący system, ale wręcz niekonstytucyjny.

- Jeśli kryterium przyznawania 14-ki, tak jak wcześniej, będzie niska emerytura, a nie niski dochód na osobę, to moim zdaniem takie przepisy powinny trafić do Trybunału Konstytucyjnego, bo jeśli już rząd decyduje o wypłacie tego świadczenia, to lepsze byłoby przyznanie go każdemu emerytowi i renciście. Rząd poszedł na łatwiznę, ponieważ nie jest badane kryterium dochodowe, a jedynie wysokość świadczenia emerytalnego i rentowego - żeby nie fatygować zbytnio ZUS. Efekt jest taki, że ktoś kto ma minimalną emeryturę, ale dobrze mu się powodzi, bo ma przykładowo dochód z wynajmowania mieszkania albo ciągle pracuje, dostanie 14-kę, a ten kto przez całe życie dużo wpłacał do systemu - nie dostanie. Mam nadzieję, że rząd w tym roku poprawi te kryteria i takiego bubla jak w poprzednim nie wypuści - mówi Tomasz Lasocki.

Dodatkowe świadczenia. Spory koszt dla budżetu

Z rządowych zapowiedzi wynika, że koszt dla budżetu całego pakietu to ponad 40 mld zł, a sama waloryzacja to ok. 18 mld zł. - Spodziewam się, że po raz kolejny środki na wypłatę świadczeń pochodzić będą z Funduszu Rezerwy Demograficznej - co jest formą wydawania oszczędności Polaków na bieżące potrzeby rządu - dodaje ekspert Instytutu Emerytalnego.

Eksperci zwracają też uwagę na to, że pieniądze na wypłatę dodatkowych świadczeń są zabierane innym grupom, między innymi niepełnosprawnym.

- Pamiętajmy też jak 13. i 14. emerytura były finansowane. Pieniądze pochodzą ze środków Funduszu Solidarnościowego, który w założeniach miał być dla osób z niepełnosprawnościami. Tak uzasadniano redukcję składki na Fundusz Pracy o ponad połowę. Zmniejszenie środków na poprawę warunków pracy i osoby z niepełnosprawnościami to i tak za mało, ponieważ te 23 mld zł trzeba było uzupełnić "bezpłatną pożyczką" z Funduszu Rezerwy Demograficznej, czyli ze środków przeznaczonych dla młodszego pokolenia na łagodzenie skutków kryzysu demograficznego. Wszystko po to, aby móc wypłacić kolejne świadczenie przedwyborcze - podkreśla Tomasz Lasocki.

Czy 14. emerytura będzie na stałe?

Interia wielokrotnie pisała, że to odpowiednio wysoka waloryzacja powinna chronić siłę nabywczą emerytur, a dodatkowe świadczenia, zwłaszcza 14-ka i kryteria jej przyznawania są niesprawiedliwe, a do tego sprzeczne z innymi rozwiązaniami, które wprowadza ten sam rząd, jak zachęty do dłuższej pracy, czyli wprowadzony w polskim Ładzie PIT-0 dla pracujących seniorów.

- Pytanie czy idziemy w kierunku utrwalania wypłaty 14. emerytury, które miała być jednorazowa, bo pamiętajmy, że wyższa waloryzacja w tym roku podnosi bazę odniesienia do przyszłorocznej waloryzacji, która będzie bardzo wysoka, ponieważ oparta będzie na tegorocznej, wysokiej inflacji, więc w efekcie w przyszłym roku waloryzacja będzie rekordowo wysoka. Dodatkowo ta kumulacja czyli wyższa waloryzacja plus czternastka, nie idzie w kierunku spójnego systemu, bo te elementy nie spinają się z zachętami osób w wieku emerytalnym do dłuższej aktywności zawodowej i późniejszego przechodzenia na emeryturę. Wrzucanie doraźnych rozwiązań powoduje, że coraz więcej osób będzie się zastanawiać czy PIT-0 jest wart tego, żeby rezygnować z innych świadczeń. Rząd powinien dbać o emerytów w sytuacji wysokiej inflacji, ale to powinno się odbywać przy zachowaniu spójności systemu emerytalnego i nie można tego tracić z pola widzenia - komentuje Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Dodatkowo na wysokość emerytur "na rękę" wpływa Polski Ład, bo zwiększenie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł obejmuje także dochody z emerytur. Jednocześnie zlikwidowane zostało odliczanie składki zdrowotnej od podatku, a to powoduje, że stracą emeryci, którzy wypracowali sobie świadczenia w wysokości co najmniej 4,9 tys. zł. Mimo wielu protestów - że to "kara" za uczciwe odprowadzanie składek do ZUS i dłuższa pracę - przepisy w takiej wersji zostały uchwalone i dopiero w styczniu, na fali krytyki Polskiego Ładu, rząd zapowiedział, że zostanie wprowadzona nowelizacja, która poszerzy tzw. ulgę dla klasy średniej również na emerytów (ze świadczeniami do 12,8 tys. zł brutto), tak by nie tracili na wprowadzonej reformie. Na razie niższe wypłaty są wyrównywane na podstawie rozporządzenia zmieniającego wysokość zaliczek na podatek.

Monika Krześniak-Sajewicz

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »