Złoty traci pomimo dobrych danych

Czwartkowy poranek przynosi drugi dzień osłabienia złotego. Opublikowane w Europie dane wyglądają na dobre, ale to tylko pozory. Inwestorzy raczej z rezerwą podejdą do zaproponowanych zmian podatkowych.

Czwartkowy poranek przynosi drugi dzień osłabienia złotego. Opublikowane w Europie dane wyglądają na dobre, ale to tylko pozory. Inwestorzy raczej z rezerwą podejdą do zaproponowanych zmian podatkowych.

Opublikowane wstępne indeksy PMI pozornie są świetne. Owszem, przemysłowy indeks odnotował spadek tak dla samych Niemiec (z 58,4 do 57,6 pkt.), jak i strefy euro (z 58,2 do 57 pkt.), ale mimo to dane były znacznie lepsze od oczekiwań. Pod przykrywką tych pozytywnych zaskoczeń kryje się jednak nieciekawy obraz. W opisie niemieckiego wskaźnika przeczytamy, że firmy raportują rekordowy wzrost cen (zarówno kupna, jak i sprzedaży), ogromne braki materiałów i półproduktów oraz nadal sporą skalę związanych z COVID nieobecności pracowników. Oczekiwania biznesowe są najniżej od czerwca... 2020 roku. Wygląda zatem na to, że scenariusz spowolnienia w Europie jest niestety aktualny, a to nie wróży dobrze złotemu.

Reklama

Sporym zaskoczeniem okazały się propozycje Ministerstwa Finansów. Zaskoczeniem chyba głównie dlatego, że dopiero co przecież weszły zmiany podatkowe, polegające m.in. na braku możliwości odliczenia składki zdrowotnej (lub jej częściowego odliczenia). Tymczasem od lipca dla osób rozliczających się według skali stawka PIT w pierwszym progu ma spaść do 12 proc., zaś dla osób na karcie podatkowej, podatku liniowym i ryczałcie ma zostać przywrócona możliwość odliczania składki zdrowotnej (choć prawdopodobnie z limitem). Z punktu widzenia rynku zmiany oznaczają jedno - jeszcze wyższe stopy procentowe. Zwiększając dochody osób o najwyższej skłonności do konsumpcji, rząd w pewnym sensie nakręca spiralę inflacyjną w (z punktu widzenia polityki pieniężnej) najgorszym momencie, a zatem RPP będzie musiała podnieść stopy jeszcze mocniej, aby tłumić oczekiwania inflacyjne. Dla złotego wyższe stopy może i są korzystne, ale wyższa inflacja już nie, szczególnie jeśli w parze idzie obawa o stabilność finansów publicznych w dłuższym okresie.

Dziś przed nami dane z USA, m.in. o zamówieniach, jak i wskaźniki PMI, a także kolejne wystąpienia przedstawicieli Fed. O 10:35 euro kosztuje 4,7427 złotego, dolar 4,3163 złotego, frank 4,6295 złotego, zaś funt 5,6842 złotego.

dr Przemysław Kwiecień CFA, główny ekonomista XTB

x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »