Złoty ma szanse odrobić straty w najbliższych dniach

Obserwowane w ostatnich dniach osłabienie naszej waluty jest oczywiście wynikiem splotu kilku niekorzystnych czynników, w których dominują obawy związane z globalnym wzrostem gospodarczym - bo słabł nie tylko złoty, ale i też pozostałe waluty rynków wschodzących.

Obserwowane w ostatnich dniach osłabienie naszej waluty jest oczywiście wynikiem splotu kilku niekorzystnych czynników, w których dominują obawy związane z globalnym wzrostem gospodarczym - bo słabł nie tylko złoty, ale i też pozostałe waluty rynków wschodzących.

Inwestorzy zaczynają mieć ograniczone zaufanie do skuteczności działań deklarowanych przez największe banki centralne (ECB, Fed, a wczoraj BOJ), po tym jak wcześniej dość entuzjastycznie przyjmowali tego typu zapowiedzi. Można powiedzieć, że nastąpiło zderzenie "fantazji z rzeczywistością", a ta jest nieco brutalna - światowa gospodarka nie ucieknie od kolejnej fali spowolnienia. Słabe dane z Chin to nie tylko problem dla rynków azjatyckich, ale także Europy, czy też USA. Niemniej w krótkim okresie czynnik chiński jest zwyczajnie przereagowany, a z kolei sytuacja w strefie euro nie tak dramatyczna - szerzej pisałem o tym w rannym komentarzu sugerując, iż w najbliższych dniach inwestorzy będą spekulować o potencjalnych działaniach Ludowego Banku Chin (choć być może nieco naiwnie), który mógłby wesprzeć gospodarkę, a dzisiejsze wyniki aukcji 3 i 10-letnich obligacji w Hiszpanii zdają się pokazywać, że rynek nie zakłada, aby premier Mariano Rajoy chciał nadal długo zwodzić inwestorów - być może do 8 października, kiedy zostało zaplanowane eurogrupy, albo podczas szczytu Unii Europejskiej 18-19 października - będziemy mieć już mniej wątpliwości. Jednocześnie w temacie Grecji zaczynają pojawiać się "światełka w tunelu" - tamtejsi politycy są na dobrej drodze, aby znaleźć kompromis z ekspertami Troiki odnośnie wartego 11,5 mld euro pakietu oszczędności, chociaż bój o ostatnie 2 mld euro spodziewany w najbliższych dniach może nie być łatwy.

Reklama

Złotemu zaszkodziły też czynniki regionalne i krajowe. Deklaracje, co do bardziej odważnego luzowania polityki pieniężnej przez bank centralny wystraszyły inwestorów operujących na czeskiej koronie, a niejednoznaczne informacje nt. rozmów premiera Orbana z MFW, czy też ostatnia zaskakująca obniżka stóp przez węgierski bank centralny (28 sierpnia), nie zachęcają zbytnio do angażowania się na rynku forinta. Pozytywnych informacji brakowało też w ostatnich dniach z kraju. O ile jeszcze kilka dni temu inwestorzy byli podzieleni, co do terminu obniżki stóp procentowych przez RPP (październik, lub listopad), to teraz wydaje się być jasne, iż do cięcia dojdzie 3 października. Członkowie RPP mogą co najwyżej dyskutować nt. skali ruchu, choć nie należy zakładać, aby było to więcej, niż 25 pb. Wszystkiemu "winne" są wczorajsze słabe dane nt. produkcji przemysłowej w sierpniu (0,5 proc. r/r). Dzisiejsze dane nt. inflacji bazowej netto (2,1 proc. r/r w sierpniu), czy też zapiski z ostatniego posiedzenia RPP, które pokazały, że gremium wolało zaczekać z decyzją do publikacji większej liczby danych z gospodarki, wiele tutaj nie zmieniają.

Czy jednak należy spodziewać się dalszego osłabienia naszej waluty w kolejnych dniach? Niekoniecznie. Szczyt jej słabości mógł mieć miejsce dzisiaj rano, a w kolejnych dniach możemy zobaczyć odreagowanie. Po pierwsze rynek już się oswoił z październikową obniżką, a kolejne ruchy RPP wcale nie muszą być tak szybkie (dzisiaj mieliśmy lepsze dane PMI z Niemiec, chociaż utrzymanie tej tendencji może być sprawą dyskusyjną, a i w samej Radzie nie ma jeszcze zbyt mocnego obozu "gołębi"). Po drugie odnosząc się do wspominanych już wątków chińskiego, oraz europejskiego - widać też trochę pozytywów, które mogą pozwolić na czasowe, globalne odbicie. Duże znaczenie może mieć też dzisiejszy, lepszy odczyt indeksu Philly Fed, który we wrześniu odbił się do -1,9 pkt. z -7,1 pkt., a także stabilny, wstępny odczyt PMI za ten sam okres (51,5 pkt.) - lepsze dane z USA nie będą stanowić argumentu dla spadków na Wall Street.

Z technicznego punktu widzenia naruszenie przez EUR/PLN oporu na 4,1650 (dobrze widocznego na wykresie tygodniowym) może być krótkotrwałe. Rynek może szybko powrócić w okolice 4,14, a w ciągu kilku dni do 4,1250. W przypadku USD/PLN rano dotarliśmy do oporu na 3,22, który został nieco naruszony. Do testu kolejnego - na 3,2450 jednak nie doszło (głównie za sprawą zachowania się EUR/USD) i po południu rynek spadł w rejon 3,2050. Zejście poniżej 3,20 (dość prawdopodobne) powinno implikować ruch spadkowy do 3,1650 (górne ograniczenie widocznego prostokąta na wykresie tygodniowym).

Wykres tygodniowy EUR/PLN

Kluczowe opory: 4,1650; 4,1800-4,1850; 4,2000; 4,2200-4,2300

Kluczowe wsparcia: 4,1400; 4,1250; 4,1000; 4,0850; 4,0550-4,0650

Wykres tygodniowy USD/PLN

Kluczowe opory: 3,2200; 3,2450; 3,2800;3,3000

Kluczowe wsparcia: 3,2000; 3,1850; 3,1650; 3,1350; 3,1200

Marek Rogalski, główny analityk walutowy

Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

DM BOŚ S.A.
Dowiedz się więcej na temat: szanse | straty | złoty | waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »