Spokojny tydzień na rynku złotego

Miniony tydzień na rynku złotego upłynął pod znakiem stabilizacji notowań euro oraz dolara na niskich poziomach. Kurs EUR/PLN przez większość czasu poruszał się w przedziale 4,3400 - 4,4000, a USD/PLN oscylował pomiędzy 3,2000 a 3,3300.

Miniony tydzień na rynku złotego upłynął pod znakiem stabilizacji notowań euro oraz dolara na niskich poziomach. Kurs EUR/PLN przez większość czasu poruszał się w przedziale 4,3400 - 4,4000, a USD/PLN oscylował pomiędzy 3,2000 a 3,3300.

Silniejsze ruchy w notowaniach PLN mogliśmy obserwować pod koniec tygodnia, kiedy to na rynek napłynęły wyniki stres testów oraz decyzja ECB odnośnie stóp procentowych. Kurs EUR/PLN zniżkował wtedy chwilowo pod poziom 4,3000. W ciągu tygodnia polska waluta nie reagowała zbyt silnie na dane napływające z krajowej gospodarki, pozostając pod wpływem nastrojów na rynkach zagranicznych. Doniesienia z Polski były natomiast dość pesymistyczne i dotyczyły głównie sektora finansów publicznych. Według najnowszego raportu Komisji Europejskiej deficyt budżetowy wzrośnie w Polsce w tym roku do poziomu 6,6% w relacji do PKB, a w przyszłym może osiągnąć nawet wartość 7,3% PKB. Komisja przewiduje ponadto, iż nasza gospodarka skurczy się w 2009 r. o 1,4%. Informacja ta praktycznie natychmiast spotkała się z weryfikacja ze strony rządu - Ministerstwo Finansów utrzymuje, że w najgorszym wypadku deficyt budżetowy wzrośnie w 2009 roku do 4,6% PKB, a tempo wzrostu gospodarczego będzie dodatnie w przedziale 0,5% - 1%. Również agencja Ratingowa Moody's oceniła szacunki KE jako przesadzone, a agencja Fitch pomimo tych doniesień podtrzymała nasz rating na wysokim poziomie z perspektywą stabilną.

Reklama

Publikacja GUS z połowy kwietnia oraz raport Komisji Europejskiej rozpoczęły jednak debatę nad tegorocznym budżetem i kondycją sektora finansów publicznych w Polsce. Ministerstwo Finansów poinformowało w mijającym tygodniu, iż wykonanie budżetu w okresie styczeń - kwiecień 2009 r. jest zgodne z założeniami. Sam deficyt za ten okres stanowi natomiast 58% rocznego planu - według ostatnich szacunków MF w skali roku powinien on wynieść 18,2 mld złotych. Pojawiły się jednak głosy o konieczności przeprowadzenia nowelizacji budżetu w połowie roku - zdaniem premiera D. Tuska nowelizacja jest oczywista i przesądzona. Informacja ta wywołała obawy o powiększenie deficytu w Polsce ponad zaplanowany poziom. Nastroje próbował nieco uspokoić minister finansów Jacek Rostowski, informując, iż ewentualna nowelizacja nie przesądza o powiększeniu dziury budżetowej. Potwierdziła to również wiceminister Elżbieta Suchocka - Roguska, która powiedziała, że rząd chce utrzymać planowany poziom tegorocznego deficytu. Jej zdaniem nowelizacja zostanie przeprowadzona w lipcu po tym, jak Ministerstwo przygotuje półroczną prognozę wykonania budżetu i przekona się, czy poczynione do tej pory oszczędności będą wystarczające.

Rynek bardzo ostrożnie podchodzi do wszelkich informacji dotyczących polskiego sektora finansów publicznych, a obawy o jego kondycję mogą stwarzać presję deprecjacyjną na złotym. W ostatnim czasie jednak, jak już wcześniej wspomniano, notowania PLN podlegają w głównej mierze sentymentowi inwestycyjnemu na globalnym rynku finansowym, który póki co wydaje się dominować nad negatywnymi czynnikami lokalnymi. Wyniki stres testów nie zaskoczyły negatywnie inwestorów, a nawet okazały się nieco lepsze od przewidywań. Również czwartkowa decyzja ECB o skupowaniu obligacji z rynku nie spowodowała pogorszenia nastrojów i wyprzedaży euro na rzecz dolara. Sentyment inwestycyjny wsparły ponadto dane, jakie napłynęły w mijającym tygodniu z amerykańskiego rynku pracy. Póki notowania EUR/USD pozostają na wysokim poziomie, a apetyt inwestycyjny na giełdach rośnie, złoty powinien pozostawać stabilny na mocnym poziomie.

Miniony tydzień upłynął pod znakiem wysokiej zmienności notowań euro względem dolara - przez większość czasu kurs poruszał się w szerokim kanale 1,3250-1,3450. W pierwszej części tygodnia wzrosty eurodolara były wpierane przez pozytywne nastroje wśród inwestorów na rynku kapitałowym. W poniedziałek poznaliśmy znacznie lepsze od oczekiwań dane z amerykańskiego rynku nieruchomości. Liczba podpisanych umów kupna domów wzrosła w marcu o 3,2% m/m, natomiast wydatki na inwestycje budowlane zwyżkowały o 0,3% m/m. Eurodolarowi pomogła także publikacja indeksu ISM dla usług , który okazał się o 1,7 pkt. lepszy od oczekiwań i wyniósł 43,7 pkt. W trakcie tygodnia rynek w nerwowej atmosferze oczekiwał na decyzję Europejskiego Banku Centralnego w sprawie stóp procentowych oraz publikację wyników stres testów. Dobre dane makroekonomiczne, przeplatane obawami o wyniki, zafundowały inwestorom prawdziwą huśtawkę nastrojów. Po publikacji raportu agencji ADP o zatrudnieniu w amerykańskiej gospodarce z wyłączeniem sektora budżetowego oraz rolnictwa, na rynki finansowe powrócił apetyt na ryzyko. Według szacunków agencji ADP w kwietniu w sektorze prywatnym ubyło 490 tysięcy etatów, podczas gdy rynek oczekiwał spadku o 644 tysiące. Środowy odczyt został potwierdzony w piątek przez publikację Departamentu Pracy o zatrudnieniu w sektorze pozarolniczym, które spadło o 539 tysięcy, rynek natomiast oczekiwał ubytku o 590 tysięcy. Lepsze od oczekiwań dane z amerykańskiego rynku pracy sugerują, że światowa gospodarka najgorsze chyba ma już za sobą.

W czwartek poznaliśmy decyzje w sprawie stóp procentowych w Wielkiej Brytanii oraz w Eurolandzie. Bank Anglii pozostawił koszt pieniądza na niezmienionym poziomie 0,5%, natomiast Europejski Bank Centralny obniżył podstawową stopę procentową o 25 pb do poziomu 1%. Po ogłoszeniu decyzji J.C. Trichet poinformował, że ECB skupi z rynku wtórnego obligacje o łącznej wartości 60 mld euro. Początkowo dolar zareagował na tą informację silną aprecjacją względem euro do poziomu 1,3260, by następnie w niewiele ponad godzinę odreagować wcześniejszy spadek i ustanowić dzienne maksimum na poziomie 1,3470.W czwartek po zakończeniu sesji w Stanach Zjednoczonych opinia publiczna poznała długo oczekiwane wyniki stres testów.

Zgodnie z wcześniejszymi donieseniami 10 z 19 największych amerykańskich banków będzie wymagało dokapitalizowania kwotą 74,6 mld dolarów. Negatywnym liderem w tej grupie jest Bank of America, który będzie musiał podnieść swój kapitał o 33,9 mld USD. Zarząd BoA zamierza zdobyć niezbędne pieniądze poprzez sprzedaż aktywów oraz emisję akcji. Wśród pozostałych banków wymagających dokapitalizowania należą wymienić między innymi: Wells Fargo (13,7 mld $), GMAC (11,5 mld $) oraz Citigroup (5,5 mld $). Obawy inwestorów skutecznie studzili: przewodniczący Fed-u Ben Bernanke, oraz amerykański sekretarz skarbu Timothy Geithner, którzy twierdzą, że banki nie mają bieżących problemów z płynnością, natomiast celem dokapitalizowania jest stworzenie "poduszki" finansowej na wypadek pogarszających się warunków makroekonomicznych. Dodatkowo wysłali opinii publicznej wyraźny sygnał, że nadzór nad na amerykańskim sektorem bankowym jest jednym z głównych priorytetów Rezerwy Federalnej.

Joanna Pluta, Piotr Sałata

TMS Brokers SA
Dowiedz się więcej na temat: bank | stres | nowelizacja | dolar | deficyt | PKB
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »