Sierpień na rynkach walutowych - pytania o jena (i franka)

W sierpniu sytuacja w notowaniach EUR/USD skomplikowała się. Z jednej strony euro zyskiwało po publikacjach słabych danych (w oczekiwaniu na kolejne ruchy Fed), ale z drugiej traciło wraz z rynkami akcji. W bardziej liniowy sposób na nastroje reagowały pary EUR/CHF i USD/JPY.

W sierpniu sytuacja w notowaniach EUR/USD skomplikowała się. Z jednej strony euro zyskiwało po publikacjach słabych danych (w oczekiwaniu na kolejne ruchy Fed), ale z drugiej traciło wraz z rynkami akcji. W bardziej liniowy sposób na nastroje reagowały pary EUR/CHF i USD/JPY.

W obydwu przypadkach skończyło się ostrą zniżką, która jednak każe stawiać pytania o dalszy potencjał spadkowy na tych parach od strony fundamentalnej. Słabszy sierpień został dobrze zniesiony przez złotego, który będzie zyskiwał jeśli na rynkach zewnętrznych nie zrealizują się najczarniejsze scenariusze.

USDJPY - dysparytet maleje

W marcowym miesięczniku zastanawialiśmy się nad tym, czy na parze USD/JPY może dojść do odwrócenia trendu. Do takich wniosków mogła prowadzić wtedy zarówno sytuacja techniczna, jak i trendy na rynku stopy procentowej. Tyle że te ostatnie odzwierciedlały oczekiwania odnośnie ożywienia w amerykańskiej gospodarce. Wiosną były one jeszcze silne, a co więcej zostały potwierdzone dwoma publikacjami solidnych danych z rynku pracy (za marzec i kwiecień).

Reklama

Wszystko to wskazywało, że różnica w rynkowych stopach procentowych będzie się powiększać.

Ten mechanizm rzeczywiście miał kluczowy wpływ na notowania pary USD/JPY, tyle że działał w odwrotnym kierunku. Jako, że perspektywy większych zmian japońskich stóp procentowych są liczone w latach świetlnych, przeważająca część zmian dysparytetu pomiędzy rynkowymi stopami procentowymi dotyczy zmian na amerykańskim rynku. Zamiast kontynuacji dynamicznego ożywienia mamy tam jego wyhamowanie i obawy o scenariusz deflacyjny, zmianę polityki Fed, a rynek pracy odgrywa w tym układzie centralną rolę.

Ten czynnik będzie prowadził do umocnienia jena względem dolara, tak długo jak dane z USA, głównie z rynku pracy będą prowadzić do dalszego spadku rynkowych stóp procentowych w USA. Wydaje się jednak, iż rynek stopy procentowej w USA dyskontuje w tej chwili na tyle pesymistyczny scenariusz, że dalszy potencjał do umacniania jena z tego tytułu powinien być ograniczony.

Gdyby wziąć pod uwagę dane z Japonii, jen nie powinien umacniać się już wcale. Japoński PKB w drugim kwartale wzrósł zaledwie o 0,1% kwartalnie, ale tylko w ujęciu realnym. Nominalny PKB obniżył się ze względu na deflację. Silny jen opóźni też powrót rocznej dynamiki cen konsumenta powyżej zera. Co więcej, sierpniowy odczyt PMI (spadek do 50,1 pkt.) oznacza, iż problemy japońskiej gospodarki pogłębiają się.

Z technicznego punktu widzenia w długim terminie wciąż obowiązuje trend spadkowy, gdyż notowania znajdują się pod niebieską linią trendu wyrysowaną ze szczytu z czerwca 2007 roku, która wyznacza pierwsze potencjalne poziomy oporu. Tym co może przemawiać za zahamowaniem spadków jest powstająca dywergencja (kurs niżej, wskaźnik wyżej), a także powstanie trzech niższych dołków, które tworzą dolne ograniczenie dużej formacji klina kończącego. Również bardzo blisko znajduje się minimum z 1995 roku na poziomie 79,75, który to dołek jest bardzo silnym potencjalnym poziomem wsparcia.

Na wykresie dziennym natomiast, notowania USD/JPY wciąż pozostają w niebieskim kanale spadkowym. Charakterystycznym zjawiskiem jest to, iż kurs nie dotarł do linii poprowadzonej po minimum, co pokazuje małą dynamikę spadków i w zasadzie osuwanie się kursu niejako "pod swoim ciężarem". Może to oznaczać silne odreagowanie wzrostowe po przełamaniu górnego ograniczenia kanału. Jednak póki notowania pozostaną w jego wnętrzu, pierwszym istotnym wsparciem jest ekspansja fali "1/A" wynosząca 161,8% w rejonie 83,20.

Podsumowując, jeżeli wiosną zwrot na USD/JPY opierał się na założeniu kontynuacji szybkiego ożywienia w amerykańskiej gospodarce, obecnie do takiego rozwoju sytuacji wystarczy odsunięcie strachu przed deflacją. W połączeniu ze słabymi danymi z Japonii to już dobre argumenty przynajmniej za dużą korektą. Należy wziąć również pod uwagę ewentualne interwencje ze strony Banku Japonii. Zagrożenie tym czynnikiem powstrzymywało przez jakiś czas spadki na parze, ale nieudana próba Banku Japonii z 30 sierpnia (rozszerzył skalę dotychczasowego programu płynnościowego, podczas gdy rynek liczył na nowe rozwiązania) zachęca do ponownego przetestowania dna. Tym samym niewykluczone, że przed zwrotem rynek spróbuje nawet historycznego minimum z początku 1995 roku.

EUR/USD - historia lubi się powtarzać

Analizując obecną sytuację na rynku EUR/USD warto spojrzeć na to, co działo się w przeszłości, gdyż jak wiadomo "historia lubi się powtarzać". Otóż w październiku 2008 roku wyrysowała się największa świeca spośród wszystkich świec spadkowych od początku kryzysu. Po tak dynamicznym umocnieniu dolara względem euro, rynek musiał ochłonąć co na wykresie zaowocowało pojawieniem się formacji świecowej w kształcie szpulki (listopad 2008).

Odreagowując całe spadki powstała duża biała świeca i obraz wyłaniający się z trzech opisanych miesięcy utworzył pro wzrostową formację gwiazdy porannej, która w dużej mierze została zniesiona w styczniu 2009 roku, dopiero po takiej korekcie wzrosty były kontynuowane zgodnie z kierunkiem wyznaczonym przez wcześniejszą formację.

Podobna sytuacja ma miejsce obecnie, gdzie po najdłuższej spadkowej świecy i ustanowieniu nowego minimum powstała w czerwcu świeca niezdecydowania, a następnie miesiąc lipiec kończący się wzrostami na parze EUR/USD dopełnił formację gwiazdy porannej. Sierpień analogicznie jak i styczeń ubiegłego roku, znosi część wzrostów pozostawiając wciąż szanse na dalsze umocnienie się euro względem dolara po przebiciu przyspieszonej niebieskiej linii trendu spadkowego w rejon górnego ograniczenia dużego kanału i zniesień 61,8% - 78,6% (1,3900 - 1,4445).Wsparcia to lokalne minima 1,2330 oraz 1,1870.

USD/CHF - szansa na korektę

Spadki na parze USD/CHF trwają od początku czerwca bieżącego roku, tak więc właśnie minęły trzy miesiące nieustającego umacniania się szwajcarskiego franka względem dolara. Obecny miesiąc ma szansę, jeśli nie odwrócić, to chociaż zahamować tę tendencję, gdyż kurs znajduje się obecnie na istotnym wsparciu w postaci zniesienia 88,6% całych ostatnich wzrostów, a także minimum ze stycznia w okolicach okrągłego poziomu 1,0100. Równie blisko znajduje się tutaj dolne ograniczenie dużej formacji trójkąta symetrycznego wyrysowanego przy pomocy niebieskich linii. W tych rejonach mogą pojawić się potencjalne sygnały zatrzymania, bądź odwrócenia dotychczasowego trendu, które lepiej będą widoczne na niższym interwale czasowym.

Na wykresie dziennym, istotnym jest obecnie niebieski kanał spadkowy, kurs obecnie nie przetestował jego dolnego ograniczenia, a zatem presja podażowa na tym instrumencie może maleć. Tym samym przebicie górnego ograniczenia prezentowanego kanału powinno doprowadzić notowania w rejon lokalnych wierzchołków stanowiących lokalny opór - 1,0600.

EUR/PLN, USD/PLN - turbulencje, nie panika

Złoty dobrze zniósł sierpniowe pogorszenie nastrojów na rynkach globalnych, a dowodem na to jest umocnienie się wobec euro, nawet jeśli jest ono niewielkie. Złoty stracił w sposób umiarkowany wobec dolara oraz dość wyraźnie względem franka szwajcarskiego.

Po tym jak w lipcu złoty był najsilniejszy w segmencie walut rynków wschodzących, w sierpniu był w środku stawki walut, które generalnie traciły wobec dolara. Wzrosty na USD/PLN wyniosły niecałe 3%, mniej niż w przypadku forinta czy meksykańskiego peso (ponad 4%), ale więcej niż w przypadku brazylijskiego reala (0,1%), tureckiej liry czy południowoafrykańskiego randa (+1%). Polską walutę wspierają lokalne dane, zarówno niemieckie (silny wzrost PKB, kolejny wzrost indeksu Ifo) jak i polskie (przyspieszenie tempa wzrostu do 3,5% R/R, choć przy nie najlepszej strukturze, a także wyraźny wzrost indeksu PMI w sierpniu). Nie przeszkadza także rozwinięty rynek instrumentów dłużnych, które wobec ultra niskich dochodowości na rynkach globalnych stają się atrakcyjne dla inwestorów (przynajmniej tak długo, jak nie obawiają się załamania kursu złotego).

Dla bazowego scenariusza umacniania się złotego istnieją w chwili obecnej dwa podstawowe zagrożenia. Pierwsze to silna przecena na Wall Street. Cztery już miesiące słabych danych z USA spowodowały jedynie niewielką korektę na głównych rynkach akcji, głównie ze względu na pozytywy wpływ sezonu wyników spółek za drugi kwartał. Jeśli jednak będący ostatnio w stagnacji amerykański rynek pracy zamiast sygnałów poprawy będzie pokazywał pogorszenie, inwestorom mogą puścić nerwy. Gwałtowna przecena na rynkach akcji to niemal pewny odpływ kapitału z rynków wschodzących.

Drugim zagrożeniem są finanse publiczne, ale nie w Polsce (przynajmniej jeszcze nie), a w strefie euro. Problemy fiskalne strefy euro zostały wyciszone, ale nie rozwiązane. W ostatnim czasie nastąpił dość wyraźny wzrost premii za ryzyko krajów PIIGS, wzrosły także stawki kontraktów CDS dla krajów naszego regionu (również dla Polski), ale rynek nie zareagował. To zagrożenie warto monitorować. Jeśli żadne z tych zagrożeń nie zmaterializuje się, złoty będzie zyskiwał. Teoretycznie w średnim terminie największy potencjał do umocnienia rysuje się względem notowań franka, ale wszystko zależy od tego kiedy miałoby nastąpić ewentualne odwrócenie na parze EUR/CHF.

Od strony technicznej w dość stabilnych ostatnio notowaniach EUR/PLN kluczowy wydaje się poziom 4,0245. Pod koniec miesiąca lipca notowania EUR/PLN wybiły dołem budowaną przez trzy miesiące formację trójkąta symetrycznego. Tym samym otworzyła się droga do umacniania się złotówki względem euro z modelowym zasięgiem w okolicach poziomu 3,8200. W poprzednim miesięczniku został natomiast wspomniany istotny poziom wsparcia z maja bieżącego roku - 3,9400.

Aktualnie notowania, właśnie na tym poziomie, wyrysowują strukturę przypominającą swym kształtem odwróconą formację Głowy z Ramionami. Jej potwierdzeniem będzie dopiero przebicie bardzo istotnego miejsca oporu jakim jest testowany wielokrotnie poziom 4,0245, a wtedy mogą rozpocząć się wzrosty w rejon 4,1250, gdzie wypada modelowy zasięg dla formacji Głowy z Ramionami równy jej wysokości. Możliwe wzrosty zostaną zanegowane, gdy zostanie przełamany poziom 3,9400, a wtedy kolejnym wsparciem stanie się dołek 3,8200.

Przemysław Kwiecień

x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: notowania | PKB | pytania | Fed | USA | złoty | dolar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »