Rośnie napięcie przed RPP

Miniony tydzień był na rynku złotego bardzo ciekawy. Kursu zmieniały się znacznie pod wpływem sytuacji w kraju i na rynku międzynarodowym. Mimo dużych wahań na rynku złotego w ciągu ostatnich dni kurs euro na początku i końcu tygodnia był praktycznie równy.

Miniony tydzień był na rynku złotego bardzo ciekawy. Kursu zmieniały się znacznie pod wpływem sytuacji w kraju i na rynku międzynarodowym. Mimo dużych wahań na rynku złotego w ciągu ostatnich dni kurs euro na początku i końcu tygodnia był praktycznie równy.

Inaczej było w przypadku dolara, który w dalszym ciągu zyskuje do złotego. Przez moment w czwartek dolar kosztował nawet 3,19 zł i był najdroższy od przeszło miesiąca.

Poniedziałek był jeszcze spokojny, ale potem na fali umocnienia dolara zagranicą i komentarzy przedstawicieli polskich władz złoty słabł. Końcówka tygodnia była jednak znów udana dla naszej waluty. Zresztą ostatnie dni przyniosły niespotykaną wcześniej aktywność przedstawicieli władz monetarnych.

Do wyprzedaży złotego we wtorek przyczyniły się komentarze wicepremiera Hausnera i Haliny Wasilewskiej-Trenkner z RPP. Prof. Hausner uznał siłę złotego za problem dla wzrostu gospodarczego i obiecał poruszyć ten temat na zaplanowanym na luty spotkaniu rządu z NBP i RPP. Wskazał też, że podobno nawet część "jastrzębio" nastawionych przedstawicieli RPP chce przedyskutować ten temat. Warto pamiętać, że jeszcze kilka miesięcy temu to wicepremier swoimi słownymi interwencjami bronił złotego przed dalszą aprecjacją. Halina Wasilewska-Trenkner przestrzegła zaś, że mimo niższej od oczekiwań inflacji w grudniu (4,4 proc. w grudniu wobec 4,5 proc. miesiąc wcześniej) można się spodziewać, że w styczniu i lutym wskaźnik CPI wzrośnie nawet powyżej 5 proc. Wywołało to przecenę na rynku obligacji o długim terminie zapadalności, ponieważ w tym przypadku później nastąpią obniżki stóp procentowych, na co grała część inwestorów na rynku długu. Podobnego zdania jest Stanisław Owsiak, który nie wykluczył, że mimo spadku inflacji w tym roku może nie dojść do oczekiwanych obniżek stóp procentowych. Zmiana nastawienia w polityce monetarnej może mieć miejsce po pierwszym kwartale br., może to nastąpić jednak szybciej, gdyby złoty w dalszym ciągu się wzmacniał. Na koniec roku inflacja powinna, w jego opinii, spaść do środka celu inflacyjnego NBP - 2,5 proc. Według opinii profesora, mocny złoty może być hamulcem dla gospodarki i uczynić eksport nierentownym. Przedstawiciel RPP obawia się, że w związku z rosnącym przed wyborami ryzykiem politycznym może w tym roku dojść na złotym do ataków spekulacyjnych. Również jego wypowiedź nie pomogła złotemu. Zaniepokojenie dalszą aprecjacją złotego wyraził także Andrzej Sławiński. Z kolei znany z "gołębiego" nastawienia Mirosław Pietrewicz oczekuje spadku inflacji do poziomu celu inflacyjnego w III lub IV kwartale br., choć pierwsze miesiące roku mogą przynieść jeszcze wzrost cen. Prezes NBP Leszek Balcerowicz stwierdził natomiast, że kurs złotego jest jednym, ale nie jedynym czynnikiem obserwowanym przez RPP.

Reklama

Przetargi papierów skarbowych w tym tygodniu były dosyć udane. W poniedziałek Ministerstwo Finansów sprzedało bony 52-tygodniowe za 0,6 mld zł przy popycie w wysokości 2,1 mld zł. Średnia rentowność wzrosła jednak do 6,335 proc. z 6,26 proc. na poprzednim przetargu. Podobnie jak przed tygodniem nie udało się sprzedać całej oferty bonów 13-tygodniowych. W środę udana aukcja obligacji stałą się wsparciem dla złotego. Resort sprzedał całą ofertę obligacji pięcioletnich o wartości 2,5 mld zł, przy popycie 6,37 mld zł. Średnia rentowność wyniosła 6,36 proc. Widać jednak, że inwestorzy żądają coraz więcej, obawiając się wzrostu ryzyka inwestycji w polskie papiery skarbowe denominowane z złotych.

Potwierdzają się niestety opinie o tym, że nasza gospodarka zwalnia, za co w dużej mierze odpowiedzialna jest aprecjacja złotego. Produkcja przemysłowa w grudniu ubiegłego roku wzrosła o tylko 6,4 proc. w ujęciu rocznym przy prognozach na poziomie 13 proc. Warto też dodać, że w ostatnim miesiącu 2004 r. były dodatkowo 2 dni robocze więcej niż rok wcześniej. Źle to wróży na kolejne miesiące, kiedy baza była już bardzo wysoka z powodu zakupów przed wejściem Polski do UE. Podobny wydźwięk miały dane o cenach produkcji - wzrost o 5,4 proc. przy szacunkach 6,4 proc. Słabe dane makroekonomiczne doprowadziły jednak paradoksalnie (na pierwszy rzut oka) do umocnienia złotego, a to dzięki wzrostom na rynku obligacji (odżyły nadzieje na obniżki stóp).

W piątek o godz. 15.00 euro kosztowało 4,0740 zł, a dolar 3,14 zł.

Rekomendacje

Wydarzeniem najbliższych dni będzie spotkanie RPP. W styczniu nie należy spodziewać się zmian w polityce pieniężnej. Zmiana nastawienia z restrykcyjnego na neutralne może mieć miejsce najwcześniej w lutym, gdy będzie już znana nowa projekcja inflacji. Na styczniowym posiedzeniu tego gremium najważniejsza będzie wymowa komunikatu po spotkaniu, a także komentarze przedstawicieli tego organu. Dane o sprzedaży detalicznej i bezrobociu wskażą, czy słabe odczyty z minionego tygodnia były początkiem serii czy jeszcze przedwczesnym wyskokiem.

Wsparcia dla kursu euro znajdują się na 4,04 i 4,07, opory zaś przy 4,12 i 4,14. Większe szanse na ruch w górę ma kurs USD/PLN, wzrost do poziomu 3,22 będzie jednak jedynie korektą trendu spadkowego.

WGI Dom Maklerski SA
Dowiedz się więcej na temat: Rada Polityki Pieniężnej | złoty | napięcie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »