Nudę może jednak przerwać M.Draghi

Na świecie zaś uwagę inwestorów przyciągać będzie publikacja indeksu nastrojów Ifo dla Niemiec oraz dane z rynku pracy i zamówienia w przemyśle w USA. Inwestorzy wypatrywać będą też wystąpienia szefa EBC M.Draghi-ego, które może zwiększyć zmienność na rynkach, przerywając dotychczasowy nudny handel.

Na świecie zaś uwagę inwestorów przyciągać będzie publikacja indeksu nastrojów Ifo dla Niemiec oraz dane z rynku pracy i zamówienia w przemyśle w USA. Inwestorzy wypatrywać będą też wystąpienia szefa EBC M.Draghi-ego, które może zwiększyć zmienność na rynkach, przerywając dotychczasowy nudny handel.

Krajowe obligacje ignorują dobre dane PMI, rynek nie jest przekonany do perspektyw wzrostu.

Środa nie zmieniła wiele na bazowych rynkach długu. Inwestorzy słabo i przejściowo reagowali na publikowane dane. Rano rentowności DE10Y rosły po publikacji lepszych od oczekiwań danych Ifo, po czym w drugiej połowie dnia doszło do korekty tego ruchu w ślad za spadającymi giełdami. Dodatkowym paliwem dla spadków była wypowiedź jednego z przedstawicieli EBC poddającego w wątpliwość możliwość przeprowadzenia QE. W efekcie na koniec dnia rentowności DE10Y spadły o 1 pb. w relacji do wtorkowego zamknięcia, podczas gdy US10Y o 3 pb.

Reklama

W środę najważniejszym wydarzeniem na rynku krajowego długu była aukcja papierów skarbowych OK0716, PS1016 i PS0718. Relacja popyt/podaż wyniosła odpowiednio 2,55, 1,36 i 1,29. Przełożyło się to na rentowności na przetargu: 3,024% dla OK0716, 2,997% dla PS1016 i 3,549% dla PS0718. Dochodowości przed i po aukcji pozostały względnie stabilne, jedynie rynek IRS zanotował spadki stawek rzędu 2 pb. w segmencie 8-10Y. Opublikowane rano dane PMI z Chin i Europy, podobnie jak informacje o sprzedaży nowych domów w USA pozostały "niezauważone" przez krajowych inwestorów.

W czwartek nie spodziewamy się większych zmian na rynku krajowej stopy procentowej. Sądzimy, że podobnie jak miało to miejsce w środę, inwestorzy całkowicie zignorują dane Ifo z Niemiec (tutaj podobnie jak w przypadku danych PMI możemy mieć do czynienia z pozytywnym zaskoczeniem) oraz dane o sprzedaży detalicznej w Polsce. Pozytywne zaskoczenie danymi Ifo będzie oparte głównie na komponencie ocen sytuacji bieżącej, bowiem komponent oczekiwań prawdopodobnie będzie obciążony negatywnym wpływem niepewności politycznej związanej z sytuacją na Ukrainie. W przypadku danych o sprzedaży detalicznej spodziewamy się odczytu nieco gorszego od oczekiwań.

W horyzoncie następnego tygodnia nie spodziewamy się większych zmian na rynku długu. Sprzyjać stabilizacji powinien krótszy tydzień oraz brak publikacji ważniejszych danych makro (wyjątkiem jest tu PMI). Naszym zdaniem brak silniejszych reakcji na dobre dane makro z ostatnich dni (PMI w Niemczech i Europie, produkcja przemysłowa i płace w Polsce), to nie tylko efekt oczekiwania na decyzję EBC, ale też pochodna publikacji kolejnych danych koniunkturalnych z Polski.

Według wstępnych danych o koniunkturze w sektorze przetwórstwa przemysłowego roczna zmiana wskaźnika bieżących zamówień osiągnęła poziom nienotowany od lipca 2010 roku. Jednak już roczna zmiana wskaźnika oczekiwanych zamówień stabilizuje się trzeci miesiąc z kolei, po niewielkim spadku w lutym. Również wartość zmiany rocznej wskaźnika oczekiwanych zamówień jest istotnie niższa niż w lecie 2010 roku. W tej sytuacji utrzymywanie się na niskim poziomie spreadu PLDE10Y może być pochodną nie tylko oczekiwań na QE ze strony EBC, ale również przeszacowania w dół perspektyw wzrostu w kraju.

Konrad Soszyński

Nie zmieniło to jednak ogólnego obrazu kursów. Nie spodziewamy się, by czwartek przyniósł istotną zmianę układu sił na rynku pomimo planowanych na dziś kolejnych publikacji makroekonomicznych. Nudę może jednak przerwać M.Draghi.

Podczas sesji środowej nieznacznie podniosła się zmienność na rynku walutowym. Jeszcze przed południem kurs EUR/USD wzrósł do ponad 1,385. Nastroje poprawiły publikacje dot. wskaźników aktywności gospodarczej przemysłu dla Chin i Europy, pomimo że nie były aż tak rewelacyjne.

Indeks PMI, określający koniunkturę w sektorze przemysłowym Chin, wyniósł w kwietniu 48,3 pkt wobec 48,0 pkt na koniec poprzedniego miesiąca. Zgodny z oczekiwaniami odczyt oznacza, że sytuacja stabilizuje się, jednocześnie sygnalizując możliwą, słabszą kondycję chińskiej gospodarki w drugim kwartale. PKB Chin wzrósł w 1q14 o 7,4% r/r wobec wzrostu w 4q13 o 7,7%. Rząd Chin wyznaczył cel wzrostu PKB w tym roku na 7,5%. Tymczasem, jak wynika z analizy struktury PKB za ubiegły rok w Państwie Środka, doszło do przetasowania pozycji składowych wskaźnika.

Choć powszechnie Chiny nadal uważa się za "fabrykę świata", to tamtejsze biuro statystyczne pokazuje, że kraj przeszedł właśnie transformację z gospodarki opartej na eksporcie towarów przemysłowych w kierunku gospodarki opartej na popycie wewnętrznym.

Według dostępnych informacji w ubiegłym roku udział usług w chińskim PKB wzrósł do 46%, przekraczając tym samym udział sektora przemysłowego i budowlanego, który ukształtował się na poziomie nieco poniżej 44%. Jak zauważają obserwatorzy, "młode pokolenie Chińczyków ma większe wymagania i dysponuje lepszym wykształceniem", co oznacza, że dalszy wzrost wagi usług we wzroście gospodarczym może być nieodwracalny.

Tymczasem dane HSBC/Markit pokazały postępujący rozwój gospodarki niemieckiej. Indeks PMI dla sektora przemysłowego wzrósł do 54,2 pkt, zaś dla sektora usług do 55 pkt. Z kolei PMI Composite, obrazujący sytuację w całej niemieckiej gospodarce, wzrósł w kwietniu do 56,3 pkt. We wszystkich przypadkach odczyty okazały się najwyższe od dwóch miesięcy i znacznie powyżej oczekiwań. Lepiej od prognoz wypadły też dane dla całej strefy euro, choć tu odbicie nie było imponujące. Nadal słabo wygląda natomiast sytuacja we Francji. Dane nie sprostały oczekiwaniom analityków. W marcu raport zaskoczył powrotem drugiej największej gospodarki strefy euro wyraźnie powyżej granicy 50 punktów i to zarówno dla przemysłu (51,8 pkt) jak i dla usług (51,5 pkt). Rynek spodziewał się podobnych wyników w kwietniu, tymczasem aktualne dane były znacznie poniżej oczekiwań (odpowiednio 50,9 pkt oraz 50,3 pkt). Niemniej wczorajsze publikacje rynek odebrał nadzwyczaj pozytywnie, na co wpływ miały zapewne przede wszystkim doniesienia z Berlina.

Jeszcze przed południem euro wyznaczyło maksimum dnia na poziomie 1,3855 USD. Sesja amerykańska od pierwszych godzin sprzyjała już dolarowi, sprowadzając kurs EUR/USD w okolice 1,381.

Złoty dalej tracił wczoraj na wartości. Kurs EUR/PLN wzrósł w okolice 4,196 i to pomimo przedpołudniowej aprecjacji euro/dolara i silnej aukcji obligacji, podczas której Ministerstwo Finansów uplasowało papiery łącznie za 11,7 mld PLN. Wynik środowego przetargu pokazały, że wydarzenia na Ukrainie nie przełożyły się na spadek zainteresowania Polską zarówno ze strony inwestorów zagranicznych, jak i krajowych. Złoty, choć poddaje się wpływowi utrzymującej się na EM awersji do ryzyka, to nie traci tak mocno na wartości jak w okresie luty-marzec. Wówczas to wzrost obaw o kondycję światowej gospodarki w połączeniu z kontynuacją normalizacji polityki pieniężnej przez Fed pchnął euro do 4,2612 PLN (styczeń) i 4,2463 PLN (marzec). Niewykluczone, że obecnie (choć nie widać bezpośredniego przełożenia) istotny wpływ na postrzeganie naszego kraju mają publikowane kolejne dane makro pokazujące kontynuację bezinflacyjnego wzrostu gospodarczego.

Dziś poznamy dane dot. sprzedaży detalicznej i stopy bezrobocia. Marcowe wyniki w sprzedaży powinny potwierdzić dotychczasowy trend w polskiej gospodarce. Rynek spodziewa się wzrostu o 5,9% r/r wobec 7,0% miesiąc wcześniej, przy czym prawdopodobny spadek dynamiki w dużej mierze spowodowany był układem kalendarza. Przesunięcie świąt na drugą połowę kwietnia pozytywnie wpłynie zapewne na kolejną publikację danych sprzedażowych. Stopa bezrobocia powinna zaś obniżyć się w marcu do 13,6% z 13,9% wcześniej.

Na świecie zaś uwagę inwestorów przyciągać będzie publikacja indeksu nastrojów Ifo dla Niemiec oraz dane z rynku pracy i zamówienia w przemyśle w USA. Inwestorzy wypatrywać będą też wystąpienia szefa EBC M.Draghi-ego, które może zwiększyć zmienność na rynkach, przerywając dotychczasowy nudny handel.

Dzisiejsze publikacje nie powinny jednak zmienić ogólnego obrazu ani rynku euro/dolara, ani euro/złotego. Na core markets spodziewamy się dziś zmian w przedziale 1,378-1,386, zaś w kraju zloty może dalej tracić na wartości zmierzając ku 4,20 wobec euro. Silne wsparcie wyznacza zaś poziom 4,176.

Joanna Bachert

PKO Bank Polski S.A.
Dowiedz się więcej na temat: nude
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »