Euro pokonało ważny opór techniczny

Wydawało się, że na rynku walutowym będzie panował do piątku spokój (wtedy będzie miała miejsce wspólna konferencja szefów Fed, Alana Greenspana i ECB, Jean-Claude Trichet). Gracze doszli jednak do wniosku, że już i tak dużo zostało powiedziane i słowa już działać nie będą.

Wydawało się, że na rynku walutowym będzie panował do piątku spokój (wtedy będzie miała miejsce wspólna konferencja szefów Fed, Alana Greenspana i ECB, Jean-Claude Trichet). Gracze doszli jednak do wniosku, że już i tak dużo zostało powiedziane i słowa już działać nie będą.

Opór na EUR/USD na poziomie 1,30 został pokonany, a pretekstem było oczekiwanie na weekendowe spotkanie ministrów grupy G-20. Spodziewano się, że będą oni wywierali nacisk na Chiny, by wzmocniły juana. Co prawda zapewne te naciski nie pomogą, ale byki zaatakowały na walutach azjatyckich, co przeniosło się na Europę i wywołało przełamanie oporu na 1,30. Nie pomogły ostrzeżenia Sadakazu Tanigakiego, japońskiego ministra finansów, który powiedział, że sytuacja na rynku walutowym będzie bacznie obserwowana i w przypadku gwałtownych ruchów Japonia będzie interweniowała.

Reklama

Dużo bardziej istotne dla rynku było to, co w Londynie powiedział John Snow, sekretarz skarbu USA. Stwierdził on, że nie wierzy w skuteczność interwencji na rynku walutowym i dał w ten sposób dolarowi zielone światło w jego drodze ku dalszemu osłabieniu.

Dane makro z Eurolandu (produkcja przemysłowa i inflacja) nie wywarły znacznego wpływu. Były praktycznie zgodne z prognozami, ale utrzymywanie się inflacji (2,4 proc.) powyżej 2-proc. celu ECB dodatkowo pomagało we wzmacnianiu euro. Jednak dane makro z USA dolarowi pomogły. Inflacja na poziomie konsumentów (CPI) była wyższa od prognoz (0,6 proc. r./r.), a dynamika produkcji przemysłowej wzrosłą mocniej niż prognozowano (0,7 proc.). Pozostał jeszcze raport o zapasach ropy, ale nie powinien on mieć, tym razem, dużego wpływu na rynki. Ten rynek schodzi na plan dalszy.

O godz. 16.00 euro kosztowało 1,3030 dolara.

Krótkoterminowa prognoza
Czwartkowe dane makro z USA pokażą zarówno sytuację na rynku pracy (tygodniowa zmiana ilości bezrobotnych), jak i prognozy odnośnie rozwoju gospodarki. Indeks wskaźników wyprzedających (LEI) pozwala na stawianie prognoz odnośnie tego, jak przez następne pół roku będzie się zachowywała gospodarka. Lekki spadek jest już w cenach, ale znaczne odchylenia mogą jeszcze oddziaływać na rynki. Wyraźny spadek będzie niekorzystny zarówno dla akcji, jak i dolara. Wzrost podziała odwrotnie. Indeks Filadelfia Fed obrazujący sytuację, w listopadzie, w regionie jest traktowany dużo poważniej niż podobny indeks z Nowego Jorku, ale nie można go analizować w oderwaniu od LEI. Jednoznacznie na rynek dane te wpłyną wtedy, jeśli obie pokażą jednoznaczny rozwój lub cofnięcie się gospodarki. Rozbieżność wskazań nie pozwoli na wyraźne ruchy indeksów i walut.

Opór na 1,30 został przełamany, ale teraz dużo zależy od następnych dni. Nie jest bowiem wykluczone, że mamy do czynienia z pułapką. Powrót pod poziom 1,30 USD sygnalizowałby, że tak właśnie jest. Wtedy wsparciem byłby poziom 1,292 USD. Na razie obowiązuje sygnał sprzedaży dolara, następny opór jest na poziomie 1,321 USD.

Piotr Kuczyński

WGI Dom Maklerski SA
Dowiedz się więcej na temat: Niepokonane | Jean claude | Fed | Oporów | Jean Claude Trichet | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »