Częściowe odreagowanie

Jak wszyscy wiemy, w środę wieczorem rynkami wstrząsnął Ben Bernanke, którego wypowiedzi (wraz z oficjalnymi decyzjami FOMC) gwałtownie wywindowały kurs eurodolara. Główna para walutowa dotarła wówczas nawet w okolice 1,3570, aczkolwiek wczoraj, naturalną koleją rzeczy, mogliśmy obserwować powrót na południe.

Jak wszyscy wiemy, w środę wieczorem rynkami wstrząsnął Ben Bernanke, którego wypowiedzi (wraz z oficjalnymi decyzjami FOMC) gwałtownie wywindowały kurs eurodolara. Główna para walutowa dotarła wówczas nawet w okolice 1,3570, aczkolwiek wczoraj, naturalną koleją rzeczy, mogliśmy obserwować powrót na południe.

Była to jednak dość skromna korekta, choćby dlatego, że kalendarium makroekonomiczne nie obfitowało w wydarzenia. Te dane, które się pojawiły, pochodziły z USA i były dobre (znaczy wzrost wskaźnika Fed z Filadelfii, dużo niższa od prognoz liczba wniosków o zasiłek bezrobotnych, lepszy od przewidywań odczyt Conference Board).

Tym razem jednak wątpliwe, by ktokolwiek sądził, że dobre dane będą zwiastunem mitycznego "ograniczenia QE3", skoro raptem dzień wcześniej Bernanke dał do zrozumienia, że kreacja pieniądza będzie jeszcze trwać i trwać, i to na dużą skalę. Dobre dane mogły więc zostać (o ile w ogóle wzięto je pod uwagę) zinterpretowane klasycznie - czyli jako zachęta do większego ryzykowania. Tym samym EUR/USD osunął się jedynie do 1,3510.

Reklama

Co więcej, dziś rano byki znów próbują windować kurs - kwadrans po ósmej mamy 1,3538. Kalendarium jest zasadniczo puste, ale jako ciekawostkę można podać, że w Indiach tamtejszy bank centralny podniósł stopę procentową z 7,25 proc. do 7,50 proc., niejako wbrew światowym tendencjom. Warto mieć na uwadze, że poniedziałek przyniesie nam całą serię odczytów PMI dla przemysłu i usług (Francja, Niemcy, strefa euro). Mogą się one okazać słabe - weźmy pod uwagę, że ostatnio bardzo negatywnie zaskoczyła produkcja przemysłowa w strefie euro (co prawda, za lipiec), podobnie sprzedaż detaliczna w tym regionie.

Dziś wskaźniki koniunktury

Wskaźniki koniunktury gospodarczej i konsumenckiej, jakie dziś opublikuje GUS, nie będą może same w sobie miały dużego wpływu na pary walutowe, ale mogą dać pewne przybliżenie sytuacji ekonomicznej, co warto wziąć pod uwagę, jeśli ktoś myśli w kategoriach długoterminowych. Wskaźniki te poznamy o 14:00.

Na razie pary złotowe poniekąd odbijają sytuację z eurodolara, jak to się zresztą często dzieje. USD/PLN dotarł wczoraj do 3,1135 (a przypomnijmy, że rankiem notowano minimum na 3,0640), ale od tego czasu osunął się do 3,1045. Na EUR/PLN mamy kurs 4,2014, to również niżej niż maksima na poziomie 4,2080, notowane wczoraj. Wyznaczają one zresztą najbliższy opór.

Tomasz Witczak

FMCM
Dowiedz się więcej na temat: Na południe | waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »