"Claimsy" nie wróżą niczego dobrego

Liczba nowozarejstrowanych bezrobotnych w minionym tygodniu wzrosła aż do 455 tys. To potwierdza, że sytuacja na amerykańskim rynku pracy ulega wyraźnemu pogorszeniu. Wzrost do poziomu 448 tys. tydzień wcześniej można jeszcze było traktować jako jednorazowe zniekształcenie tych zmiennych danych.

Liczba nowozarejstrowanych bezrobotnych w minionym tygodniu wzrosła aż do 455 tys. To potwierdza, że sytuacja na amerykańskim rynku pracy ulega wyraźnemu pogorszeniu. Wzrost do poziomu 448 tys. tydzień wcześniej można jeszcze było traktować jako jednorazowe zniekształcenie tych zmiennych danych.

Kolejny jednak wzrost każe się liczyć z perspektywą większych niż do tej pory spadków zatrudnienia. Można szacować, iż utrzymanie się danych tygodniowych na tym poziomie oznaczałoby miesięczne spadki zatrudnienia rzędu 200 tys. Taka skala dostosowania z jednej strony pozwoli firmom szybciej poprawić konkurencyjność, jednak oznacza również obniżenie popytu przynajmniej na kilka miesięcy. Dzisiejszy dzień powinien być relatywnie spokojny. Na godzinę 14.30 przewidziane są dane o wydajności i jednostkowych kosztach pracy w USA za drugi kwartał, które jednak z reguły mają drugorzędne znaczenie dla rynku.

Reklama

Waluty - Dolar najmocniejszy od ponad 5 miesięcy

1,5192 - tyle wynosi nowe lokalne minimum na parze EURUSD, poziom najniższy od początku marca. Wczorajszy dzień przyniósł silne umocnienie dolara, które nie może być tłumaczone niczym innym, jak tylko chęcią rynku przetestowania minimów z maja i czerwca. Dolarowi nie przeszkadzały wczoraj czynniki przemawiające ze wzrostem wartości euro. Przede wszystkim mowa o bardzo złych danych z amerykańskiego rynku pracy. Również postawa ECB i Tricheta może być w najlepszym razie określona jako dwuznaczna. Dodatkowo w momencie największego umocnienia ropa naftowa drożała, co powinno sprzyjać notowaniom wspólnej waluty. Wreszcie straty AIG i pesymistyczne wieści z Wall Marta przyczyniały się do przeceny akcji. Tym niemniej na parze EURUSD odnotowaliśmy spadek o 3 figury. Zaraz po 14.30 (dane z rynku pracy i początek konferencji) EURUSD ruszył w górę, ale szybko zatrzymał się na poziomie 1,55 i rozpoczął mocny spadek. Jako czynnik kluczowy podaje się fakt, iż Trichet podkreślał pogorszenie perspektyw wzrostu w strefie euro. Zaznaczał on jednocześnie, iż zagrożenie inflacyjne się nie zmniejszyło i to ono jest dla banku priorytetem, jednak spadek krótkoterminowych stóp w eurolandzie pokazuje, iż inwestorzy zmniejszyli skalę oczekiwań na kolejne podwyżki i w efekcie rynek stopy procentowej pociągnął w dół wspólną walutę (rentowność 2 letniego papieru niemieckiego obniżyła się o 15 bp). Późniejsze dane o podpisanych umowach kupna domów (dość zaskakujący wzrost, choć wskaźnik o normalnie najwyżej drugorzędnym znaczeniu) już tylko dolały oliwy do ognia. Para EURUSD zatrzymała się na moment powyżej dołka z początku czerwca, ale siła rynku zrobiła swoje. Samo umocnienie dolara względem euro nie jest zaskakujące, jeśli już są to jego okoliczności. W raporcie miesięcznym pisaliśmy bowiem, iż euro na tym poziomie nie jest już alternatywą dla dolara i nie bardzo można by uzasadnić kolejne rekordy na tej parze. Dość łatwe pokonanie wsparcia otwiera drogę do dalszych spadków - teoretycznie minimum do poziomu 1,49-1,50, choć oczywiście nie ma jeszcze mowy o zmianie trendu. Linia trendu wzrostowego biegnie obecnie na poziomie ok. 1,43. Co więcej, warto zwrócić uwagę, iż wczorajsze zmiany to bardziej osłabienie euro niż umocnienie dolara - amerykańska waluta tylko minimalnie zyskiwała wobec jena, a 50% zniesienie fali spadkowej na USDJPY okazało się wystarczającym oporem. Dla rynku nadal bardzo istotne pozostają zmiany cen ropy - to one przecież są autorami tej największej od trzech lat korekty na parze EURUSD. Tak silne umocnienie dolara wobec euro będzie prawdziwym testem dla rynku walut wschodzących. Już wczoraj złoty tracił wobec dolara (USDPLN znalazł się powyżej 2,11), jednak para EURPLN pozostawała w okolicach 3,24. Może się jednak okazać, iż takie umocnienie dolara będzie doskonałą okazją do realizacji zysków z walut takich jak złoty. Należy oczekiwać więc przynajmniej nieco większej korekty na tym rynku.

Surowce - Efekt twardego dna

Umocnienie dolara jest zawsze ciekawym testem dla surowców, które są notowane w tej właśnie walucie. Niemal tradycyjnie tracą na tym kruszce i wczorajszy dzień nie był tu wyjątkiem - złoto potaniało o 2%, zaś srebro o 4%. Jednak przecena na rynku surowców nie była powszechna. Może to wynikać po części z faktu, iż w przypadku wielu surowców efekty wcześniejszych spekulacyjnych wzrostów już zostały zniwelowane. Z kolei przykład ołowiu z lipca pokazuje nam, iż dojście do tzw. twardego dna, czyli poziomu cen sprzed okresu silnych wzrostów może być silnym wsparciem i w sprzyjających okolicznościach zapewnić nawet spore odbicie. Takie dno w pewnym sensie jest widoczne na kilku innych surowcach. Jednym z nich jest nikiel, który podobnie jak ołów bardzo mocno tracił przez wiele miesięcy. Poziom 17500 USD za tonę jest tu jednak górną granicą wahań sprzed okresu hossy i póki co zapewnił zatrzymanie spadków. W pewnym sensie dno zostało osiągnięte również przez kukurydzę (500 USD), pszenicę (745 USD), czy platynę (1520 USD). Są to co prawda ciągle poziomy znacznie przekraczające średnią historyczną, ale jednocześnie już sprzed okresu najbardziej dynamicznych wzrostów - teoretycznie mogą więc być silnym wsparciem. Wsparcie to już dało pewne efekty w przypadku pszenicy. Kilka dni temu pisaliśmy o dużych zakupach ze strony Egiptu - wczoraj pszenica mimo spadku wartości dolara podrożała o ok. 5% do 812 USD za 100 buszli.

Przemysław Kwiecień

x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: nici
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »