Nie ma hossy na rynku kryptowalut. Bitcoin nie chce drożeć pomimo "przepołowienia"

Inwestorzy, którzy liczyli na hossę bitcoina po jego kwietniowym halvingu, mogą czuć się rozczarowani. Kryptowaluta jest dużo tańsza niż w marcu. Jedni analitycy radzą zawiedzionym uzbroić się w cierpliwość, inni twierdzą, że "żadnego świętowania nie będzie".

  • "Gratulacje z okazji halvingu, drodzy fani bitcoina. Świętujecie już? Szykuje się jakaś impreza? Bo mnie na żadną nie zaproszono" - szydzi Peter Schiff
  • Dotychczas kurs bitcoina osiągał nowe historyczne szczyty dopiero po halvingu, a nie przed nim, jak miało to miejsce w marcu tego roku. To wzbudziło niepokój części inwestorów
  • O dobrych perspektywach bitcoina może świadczyć fakt, że "wieloryby", czyli wielcy inwestorzy kryptowalutowi, wykorzystują krótkoterminowe spadki wartości "monet" do kupowania ich w dużych ilościach

Reklama

Po prawie dwóch tygodniach od halvingu (przepołowienia) bitcoina nie jest droższy niż przed tym wydarzeniem. Wręcz przeciwnie, token jest notowany na poziomie 62-64 tysiące dolarów, co oznacza, że potaniał o kilkanaście procent od czasu, gdy w połowie marca ustanowił rekord wszech czasów (73,8 tysiąca dolarów).

Historyczny szczyt został osiągnięty na fali entuzjazmu związanego z zatwierdzeniem pierwszych w historii funduszy ETF spot na bitcoina, a także w momencie, gdy spodziewane było rychłe obniżanie stóp procentowych przez Fed. Ten drugi czynnik dziś już nie działa, gdyż w tej chwili rynki złagodzenia polityki pieniężnej w USA spodziewają się najwcześniej pod koniec roku.

Przereklamowany halving?

Halving, którego istotą jest obniżenie o połowę nagród dla "górników" kryptowalutowych za wydobywanie nowych bloków, jest tradycyjnie postrzegany jako dobry punkt wyjścia do wzrostu ceny bitcoina. Jednak już wiele miesięcy temu niektórzy analitycy ostrzegali, że to, co zdarzyło się kiedyś, nie jest gwarancją, że tak samo będzie i tym razem.

Zaraz po halvingu znany inwestor Peter Schiff zamieścił na platformie X sceptyczny wpis o treści: "Gratulacje z okazji halvingu, drodzy fani bitcoina. Świętujecie już? Szykuje się jakaś impreza? Bo mnie na żadną nie zaproszono. Halving to trafna nazwa dla tego wydarzenia, tym bardziej, że obniżeniu o połowę może ulec również wartość aktywów w waszych portfelach".

Schiff jest znany z krytycznego nastawienia wobec bitcoina. Od dawna wychwala złoto i jego potencjał inwestycyjny. Przewiduje, że w najbliższym czasie bardziej prawdopodobny jest spadek wartości pierwszej kryptowaluty świata, niż wzrost.

Notowaniom "monety" nie sprzyja obserwowana ostatnio fala odpływu pieniędzy z amerykańskich ETF spot na bitcoina. W dodatku pojawiły się informacje, że DTCC (największa, prywatna firma clearingowa) w tych dniach przestanie akceptować bitcoiny i pozostałe aktywa wirtualne jako zabezpieczenia pod ETF, bądź inne instrumenty oparte o kryptowaluty.

Dużo złych prognoz

Ali Martinez, ekspert w zakresie kryptowalut, niedawno ostrzegł inwestorów przed spadkiem wartości bitcoina poniżej 65 500 dolarów. Z kolei w jednej z najnowszych analiz przedstawionych na YouTube, znany analityk Benjamin Cowen przewiduje spadek kursu do około 56 tysięcy dolarów.

Inny popularny ekspert, Peter Brandt, idzie jeszcze dalej i prognozuje przecenę do poziomu 30 tysięcy dolarów, czyli do dołków z 2021 roku. Brandt tak duży regres cenowy przypisuje zjawisku znanemu jak zanik wykładniczy. Pojęcie to odnosi się do sytuacji, gdy wartość aktywa spada w sposób, który można opisać funkcją wykładniczą. Co ciekawe, Peter Brandt przewiduje, że potencjalna korekta mogłaby okazać się korzystna dla wielu członków społeczności kryptowalutowej w długoterminowej perspektywie, gdyż po gwałtownej przecenie, przyszłaby duża poprawa notowań.

Kryptowaluta dla dalekowzrocznych

Brandt nie jest osamotniony. Mimo potencjalnych krótkoterminowych spadków, które zagrażają bitcoinowi, większość długookresowych prognoz dla największej z kryptowalut pozostaje optymistyczna. W świetle przewidywań ekspertów ankietowanych przez Findera, najwyższa prognoza na koniec 2024 roku to około 121 764 dolary. Z kolei według autora bestsellera "Bogaty ojciec, biedny ojciec", Roberta Kiyosaki’ego, już we wrześniu tego roku bitcoin osiągnie pułap 100 tysięcy dolarów.

Współzałożyciele giełdy Glassnode są zdania, że w najbliższym czasie jest możliwy wzrost do 72 tysięcy dolarów, o ile utrzymane zostanie kluczowe wsparcie na poziomie 62 tysięcy. Eksperci sugerują, że inwestorzy mogą wykorzystać krótkoterminowe spadki wartości bitcoina jako okazje do zakupu kryptowaluty.

IntoTheBlock, firma zajmująca się analizami on-chain, wskazuje na historyczny trend cenowy bitcoina po każdym z dotychczasowych halvingów. Wynika z niego, że bycze tendencje często pojawiają się i utrzymują na przestrzeni roku po "przepołowieniu". Poza tym, wartość bitcoina w portfelach "górników" osiągnęła najniższą wartość w ciągu ostatnich 12 lat, co wskazuje na to, że podmioty wydobywające tokeny wyprzedawały je przed halvingiem.

O tym, że bitcoin ma przed sobą dobre perspektywy mogą świadczyć także zachowania "wielorybów", czyli wielkich inwestorów kryptowalutowych. Na przykład 18 kwietnia najwięksi posiadacze bitcoina, którzy mają w portfelach ponad 0,1 proc. całkowitej podaży, dodali do swoich zasobów aż 19 760 tokenów w średniej cenie 62 500 dolarów.

Z kolei zgodnie z danymi ujawnionymi przez platformę analityczną Lookonchain, jeden z "wielorybów" wykorzystał ostatnie spadki na wykresie bitcoina, by kupić pokaźną liczbę 620 "monet" za 39,8 miliona dolarów. Inwestor, o którym mowa łącznie wydał na bitcoiny prawie 282,4 miliona dolarów, a nabywał je po średniej cenie 64 471 dolarów.

Rekord do szybkiego pobicia

Dotychczas kurs bitcoina osiągał nowe historyczne szczyty dopiero po halvingu, a nie przed nim, jak miało to miejsce w marcu tego roku. To wzbudziło niepokój części inwestorów, którzy uznali, że tym razem nie będzie hossy halvingowej. Cezary Głuch, znany szerzej jako Trader21, uważa jednak, że po uwzględnieniu obecnej inflacji nowy historyczny szczyt dopiero przed nami i powinien wynieść przynajmniej 75 tysięcy dolarów.

- Ten cykl jest trochę inny od pozostałych. Począwszy od września 2023 roku aż do marca tego roku bitcoin w każdym miesiącu zyskiwał na wartości. To były wzrosty wahające się od niecałych 4 proc. do ponad 40 proc. w ujęciu miesięcznym. Jest to zdecydowanie ewenement, gdyż do tej pory, w roku 2017, czy 2019, wzrosty trwały maksymalnie 5 miesięcy, po których dochodziło do korekty. Powiedziałbym, że obecny cykl bardzo rozpieścił inwestorów. W porównaniu z poprzednimi latami w tej chwili korekta jest bardzo symboliczna. W 2019, czy 2020 roku spadki potrafiły sięgać 50 proc. od lokalnych szczytów - wyjaśnił Trader21 na kanale Youtube.

Analityk znany na platformie X jako Inmortal także spodziewa się, że w nadchodzących tygodniach bitcoin ustanowi nowy rekord cenowy. Jego zdaniem, obecna konsolidacja tokena daje inwestorom szansę na akumulację tej wirtualnej waluty na poziomie oferującym bardzo korzystny stosunek ryzyka do zysku. Inmortal twierdzi, że bitcoin może wzrosnąć do 76 tysięcy dolarów, a docelowo do 80 tysięcy. Warunkiem jest jednak utrzymanie wsparcia na poziomie 60 tysięcy dolarów.

Z kolei analityk znany na platformie X pod nickiem TechDev, uważa, że kurs bitcoina jest prawie gotowy do "eksplozji". Spodziewa się skoku wartości o ponad 120 proc., do około 140 tysięcy dolarów. Przypomina, że  podobnie było pod koniec 2020 roku, kiedy to kurs kryptowaluty podniósł się z okolic 13 tysięcy do ponad 29 tysięcy dolarów w ciągu zaledwie dwóch miesięcy.

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kryptowaluta | rynek kryptowalut | bitcoin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »