Forum Ekonomiczne 2022

Kryzys zakłóca transformację, plany gazowe będą musiały się zmienić

Gaz w obecnej sytuacji nie sprawdzi się jako paliwo przejściowe w transformacji energetycznej ze względu na jego ograniczoną dostępność i bardzo wysokie ceny. Kryzys wymusza korektę założeń Polityki energetycznej Polski do 2040 roku - ocenia Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka, a obecnie szef Gospodarczego Gabinetu Cieni BCC.

Marcin Święcicki, szef Forum Ruchu Europejskiego, zwrócił uwagę podczas debaty "Sprawiedliwa transformacja - strategia dla Europy Środkowej", która odbyła się na forum ekonomicznym w Krynicy, że europejska transformacja została zakłócona przez wojnę w Ukrainie. Kraje zachodnie zastosowały sankcje wobec Rosji, wprowadzono zakaz importu węgla, z końcem roku - z pewnymi wyjątkami - wprowadzony zostanie zakaz importu rosyjskiej ropy. Dyskutowano, co zrobić z gazem, w międzyczasie Gazprom sam ograniczył dostawy do UE.

- Ze względu na te ograniczenia pojawiły się problemy z dostawami surowców i w efekcie ceny wyskoczyły w górę. Gaz jest nawet osiem-dziesięć razy droższy niż rok temu, dużo droższa jest też ropa i węgiel. Potrzebne są środki osłonowe chroniące drobny przemysł przed wzrostem cen. Mniej wspiera się energię odnawialną, musimy natomiast wspierać energię tradycyjną, od której mamy odejść - mówił.

Reklama

Steinhoff zaznaczał, że Polska jest wyjątkowo uzależniona od paliwa stałych. Krakowy miks energetyczny opiera się w dużej mierze na węglu, ta kopalina odpowiada za ponad 70 proc. wytworzonej w kraju energii. Zwrócił uwagę, że Polska jeszcze trzy dekady temu wydobywała około 200 mln ton węgla rocznie. Teraz wydobycie wynosi poniżej 60 mln ton.

Polityka energetyczna wymaga zmian

Taki miks rodzi skutki finansowe. - Nie odnoszę się tu do obecnej galopady cen, a do hurtowych cen energii sprzed wojny. Były one wysokie, bo koszty emisji CO2 rosły. W ciągu trzech lat podrożały z 5 euro za tonę do 70 a nawet 80 euro za tonę - mówił były wicepremier. Z drugiej strony system ETS stworzył warunki do wsparcia inwestycji w OZE.

- W obecnej sytuacji trzeba będzie dokonać korekt w przyjętej Polityce energetycznej do 2040 roku. Dopóki rynek się nie uspokoi, musimy czasowo odejść od koncepcji stabilizowania systemu energetycznego gazem. Planowaliśmy do 2030 r. mieć 10 GW mocy w elektrowniach gazowych. To całkowicie nierealne przy tych cenach gazu - nieuzasadnione ekonomicznie - powiedział Steinhoff.

Jego zdaniem rolę stabilizatora systemu powinien przejąć tymczasowo węgiel. Ale jednocześnie konieczne jest przyspieszenie inwestycji w odnawialne źródła energii. Były minister gospodarki podkreślił, że w wyniku zasady 10H zakazującej stawiania wiatraków w odległości mniejszej niż dziesięciokrotność wysokości turbiny wiatrowej, która praktycznie zablokowała rozwój wiatraków na lądzie, Polska straciła ok. 6 GW mocy.

Czas na offshore i atom

Sukcesem ostatnich lat była natomiast budowa elektrowni fotowoltaicznych o mocy 10 GW, głównie przez prosumentów. Steinhoff uważa, że Polska powinna dalej rozwijać moce wiatrowe i słoneczne, ale też inwestować w biogaz, biomasę, energetykę wodną i wiatraki na morzu. Przywołał szacunki ekspertów, którzy oceniają, że potencjał polskiej strefy Bałtyku, jeśli chodzi o morską energetykę wiatrową, może wynieść nawet 20 GW.

Ważnym stabilizatorem systemu w przyszłości będzie też energia jądrowa. Polska planuje postawić sześć bloków o łącznej mocy 6-9 GW. Pierwszy, zgodnie z harmonogramem, miałby być oddany do użytku w 2033 r. - Moim zdaniem 2033 rok to termin nierealny - uważa jednak Steinhoff.

Drewno w cenie

Na razie na rynkach panuje coraz większa nerwowość w związku z niedoborami surowców i ich wysokimi cenami przed zbliżającym się sezonem grzewczym. Jan Mazur, zastępca dyrektora ds. gospodarki leśnej z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie, zwracał podczas debaty uwagę na materiał opałowy, jakim - obok gazu czy węgla - jest drewno. Zaznaczał przy tym, że spala się drewno gorszej jakości, odpady.

- Obserwujemy bardzo duży popyt na drewno, ale przecież my nie wchodzimy do drzewostanów, by ścinać drzewa na opał. Drewno ma trzysta różnych możliwości wykorzystania, włącznie z tkaninami. To dobrej jakości wykorzystywane jest w przemyśle meblarskim, tylko materiał gorszej jakości używany jest jako opał - mówił.

W Polsce rocznie pozyskuje się 40 mln m sześc. drewna, z czego zaledwie 5,1 mln to drewno opałowe. Wyraził obawy, że w wyniku takich unijnych programów jak Strategia leśna UE 2030, gdzie pojawia się postulat objęcia ochroną co najmniej 30 proc. powierzchni lądowej UE, a 10 proc. ochroną ścisłą, w tym wszystkich lasów pierwotnych i starodrzewów, możliwości pozyskiwania drewna mogą skurczyć się nawet do 20 mln m sześc.

- Wówczas nawet 5 tys. podmiotów przerabiających drewno może stracić pracę. To sytuacja niekorzystna dla leśnictwa polskiego, ale i europejskiego - mówił. - Zawsze drewno było wykorzystywane przez ludzi jako surowiec energetyczny. Trzeba tak poprowadzić energetykę w Europie, by zagwarantować jej zrównoważony rozwój, rozproszyć ryzyka. Wszystkie elementy powinny być wykorzystane - mówił.

morb

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »