Nowoczesne mieszkania to kłopot dla św. Mikołaja?

Jak wiadomo, Święty Mikołaj ma w okresie świątecznym ręce pełne roboty. Setki tysięcy kilometrów do pokonania, tony prezentów do dostarczenia i miliony dzieci, które z niecierpliwością czekają na wymarzony upominek. Z biegiem lat jego zadanie nie staje się niestety łatwiejsze, a utrudnia mu je coraz więcej udogodnień i nowinek technicznych, które stosują specjaliści budujący nasze domy.

Nam dzięki tym ulepszeniom mieszka się coraz wygodniej, taniej i bezpieczniej, ale św. Mikołaj musi z ich powodu główkować, jak dostać się niepostrzeżenie do mieszkań położonych w nowoczesnych budynkach, wyposażonych w domofony, portiernie czy monitoring wideo.

Gdzie podziały się stare, dobre kominy z cegły, którymi człowiek - o przepraszam, Mikołaj! - mógł łatwo dostać się do kominka w salonie, swawolnie podnosząc przy opadaniu chmurę sadzy z paleniska?

Dziś, zanim Mikołaj wyląduje saniami na dachu, musi najpierw uważać, żeby nie zatrzymać się przez przypadek na jednym ze znajdujących się tam drzewek lub innej roślinności, którą architekci uporczywie sadzą, twierdząc, że "zielone dachy" to lepsze powietrze i milszy dla oka krajobraz.

Reklama

Gdy Mikołaj bezpiecznie wyląduje już na dachu, próżno przyjdzie mu szukać komina, do którego mógłby się zmieścić, nawet jeśli w ramach przedsylwestrowej diety zrzuciłby brzuszek! Dzisiejsze przewody wentylacyjne są tak wąskie (średnica 16-26 cm), że jedynym prezentem, jaki można by przez nie "podrzucić", jest niezbyt okazała rózga.

Poza tym, dziś stosuje się już wentylację mechaniczną, dzięki której mieszkańcy mają świeże powietrze i mogą zaoszczędzić na ogrzewaniu, ale przewody wentylacyjne prowadzą nie bezpośrednio do pomieszczeń, ale do specjalnych urządzeń z wiatrakami. Dodatkowo, dziś, zamiast tradycyjnych palenisk, chętniej korzysta się z kominków elektrycznych, które potrafią imitować ogień do złudzenia przypominający prawdziwe płomienie i które dają ciepło.

Co prawda, nie trzeba ich czyścić z popiołu, ani dorzucać do ognia, ale nie są one podłączone do przewodów kominowych, więc nie dają Mikołajowi szansy, żeby wejść z prezentami do domu.

Jak zatem dostać się do środka? Może przez okno? Tu też nie będzie łatwo. Dziś "zespolone" okna są nie tylko wielowarstwowe i pokryte od wewnętrznej strony powłoką niskoemisyjną, żeby zmniejszyć straty ciepła, ale mają też szyby oddzielone wypełnieniami ze specjalnie rozrzedzonym gazem (np. kryptonem lub argonem), które chronią przed hałasem z zewnątrz. Nikt nie usłyszy więc pukania w szybę, a poza tym dzieci mogłyby się zorientować i "nici z niespodzianki"!

Pozostaje więc główne wejście do budynku. Żeby z niego skorzystać, trzeba zostawić gdzieś sanie, najlepiej na dachu albo na jednym z przestronnych tarasów. Podziemny garaż odpada, ponieważ ogrzewanie działa tam "pełną parą" - jest ciepło i sucho, więc renifery mogłyby się przegrzać i rozchorować.

Przy wejściu do budynku pierwszą przeszkodą jest wideofon. Na szczęście jego "obłaskawienie" jest łatwiejsze niż mogłoby się wydawać - wystarczy znać tajny kod, na co św. Mikołaj ma swoje sposoby. Następna "pułapka" jest trudniejsza do pokonania. To portier, który przygląda się podejrzliwie każdemu wchodzącemu, a w szczególności mężczyźnie w czerwonym stroju, z długą, białą brodą.

Żeby minąć portiera bez potrzeby odpowiadania na pytania, Mikołaj musi zastosować jedną ze swoich sztuczek i uśpić jego czujność zaklęciem "Magia Świąt" lub ukradkiem przeczołgać się pod jego kontuarem, tak by nie zostać zauważonym.

Gdy Mikołaj ma już za sobą hall wejściowy, może zapuścić się w obszary klatek schodowych i korytarzy. Niełatwo jest jednak uniknąć chłodnego oka kamer monitorujących wszelkie przejścia. Te ostatnie, żeby skomplikować sprawę, są dobrze oświetlone, w tym za pomocą lamp z czujnikiem ruchu, które zapalają się, gdy ktoś przechodzi, co może zaalarmować sąsiadów.

Okres świąteczny to szczególny czas, w którym obdarowujemy się, wykonujemy przyjazne gesty, a w naszych domach panuje ciepła, miła atmosfera. Jednak, czymże są święta bez Mikołaja!? Dlatego, gdy uda mu się już, po wielu przygodach, dostać pod nasze drzwi, ułatwmy mu zadanie i pamiętajmy, żeby w tym radosnym czasie wpuścić go do naszych domów!

Paula Duliniec, koordynator ds. sprzedaży i marketingu w Atlas Estates

Dowiedz się więcej na temat: nowoczesne | mikołaje | Kłopot | nieruchomości | święty Mikołaj | mikolaj
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »