Zagadkowa opinia NBP do budżetu na 2024 r. "To rozgrywki polityczne"

To sytuacja bez precedensu. Zarząd Narodowego Banku Polskiego 4 stycznia przyjął opinię do projektu budżetu państwa na 2024 r. autorstwa rządu Donalda Tuska. Wcześniej, w listopadzie 2023 r., zarząd NBP opiniował projekt budżetu, który wyszedł z gabinetu Mateusza Morawieckiego. Nikt zatem nie spodziewał się, że bank centralny zechce zająć się po raz drugi budżetem, który wskutek zmiany opcji rządzącej uległ dyskontynuacji. Pojawiły się głosy, że dla NBP - a także dla Rady Polityki Pieniężnej, której opinia ta przekazywana jest do zatwierdzenia - dokument ten może być narzędziem do subtelnej rozgrywki z rządem. Czy RPP może wykorzystać opinię do budżetu, by przekonywać, że o obniżkach stóp na razie nie może być mowy, bo deficyt jest za wysoki, a rządowe programy - proinflacyjne?

  • Zarząd NBP dość nieoczekiwanie przyjął opinię do projektu budżetu państwa na 2024 r. autorstwa rządu Donalda Tuska, wywołując tym samym spekulacje, że może chcieć wykorzystać ten dokument, by uderzyć w nową ekipę rządzącą i "wytknąć" jej m.in. wyższy zaplanowany deficyt;
  • O to, czy dokument ten faktycznie może mieć ukryte znaczenie, Interia Biznes zapytała byłego członka Rady Polityki Pieniężnej;
  • Sprawdzamy również, na ile RPP może kierować się opinią do budżetu, uzasadniając swoje posunięcia w polityce monetarnej w najbliższych miesiącach.

Reklama

Czy w drugiej opinii do budżetu państwa na 2024 r. należy doszukiwać się przysłowiowego "drugiego dna"? Interia Biznes zapytała o to byłego członka Rady Polityki Pieniężnej, który chce pozostać anonimowy.  

To są jakieś rozgrywki polityczne, a mnie to nie interesuje - kwituje krótko nasz rozmówca.   

Pytany o to, czy opinia zarządu NBP o budżecie państwa jest dla Rady wiążąca w tym sensie, że członkowie tego gremium powinni brać ją pod uwagę w swoich decyzjach dotyczących polityki monetarnej, były członek RPP odpowiada: - Projekt takiej opinii jest dokumentem roboczym, przygotowywanym przez personel NBP, a Zarząd po prostu przyjmuje wszystkie dokumenty, które są następnie przekazywane do RPP. To pragmatyka. Ale to RPP jest właścicielem tego tekstu i może z nim wszystko zrobić, np. inaczej zredagować, coś dodać lub coś wyrzucić, itp.

Czy RPP wykorzysta opinię do budżetu państwa, by uzasadniać brak obniżek stóp?

RPP - jak pisze serwis money.pl - przyjęła opinię NBP do budżetu na 2024 r. podczas swojego ostatniego posiedzenia, w poniedziałek 8 stycznia. Czy dla władz monetarnych dokument ten stanie się narzędziem pozwalającym budować narrację o zwiększonym deficycie budżetowym, nie pozwalającym na luzowanie polityki pieniężnej? 

Przypomnijmy, że w projekcie budżetu nowego rządu deficyt ten wzrósł do 184 mld zł wobec 165 mld zł zaplanowanych przez rząd PiS, przy deficycie sektora gg (instytucji rządowych i samorządowych) na poziomie 5,1 proc. PKB wobec 4,5 proc. PKB wpisanych w projekcie rządu Morawieckiego. Nowy budżet na 2024 r. zawiera też szereg programów mogących skutkować impulsem proinflacyjnym do gospodarki. Więcej pieniędzy w kieszeniach konsumentów - bogatszych o podwyżki płac (nauczyciele i sfera budżetowa), 800 plus, "babciowe", a także 13. i 14. emeryturę - będzie nieuchronnie napędzać konsumpcję. To zaś może przełożyć się na wzrost inflacji. 

- Rada Polityki Pieniężnej powinna oczywiście patrzeć na to, co znajduje się w budżecie państwa, pod kątem prowadzonej polityki monetarnej - mówi Interii Biznes Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego. - Jeśli są tam programy, które są proinflacyjne - a czymś takim bez wątpienia są na przykład podwyżki płac, które zostały zapowiedziane i które nawet jeśli będą realizowane z opóźnieniem, to z datą wsteczną - to są to czynniki istotne dla decyzji o wysokości stóp procentowych. 

- W tym kontekście ważne jest również zamrożenie VAT na podstawowe produkty żywnościowe do końca marca i zamrożenie cen energii dla gospodarstw domowych do końca czerwca br. Pojawia się pytanie, w jaki sposób będą one odmrażane. RPP powinna uwzględniać te kwestie, bo zakończenie tych tarcz rodzi ryzyko powrotu inflacji do wyższych poziomów - zauważa ekonomistka. 

- Biorąc pod uwagę retorykę Rady z ostatnich miesięcy, należałoby się spodziewać, że temat niepewności powodowanej polityką fiskalną zostanie z nami na dłużej; że Rada będzie na tę niepewność wskazywać - i że ta niepewność co do programów fiskalnych, a także terminu i sposobu ich dyskontynuacji, będzie skłaniać Radę do ostrożności - wskazuje Monika Kurtek. 

- Ogólnie rzecz biorąc, różnego rodzaju decyzje fiskalne podejmowane przez rząd i resort finansów w szczególności, które działają prokonsumpcyjnie i proinflacyjnie, powinny być brane pod uwagę przez RPP w jej decyzjach - podsumowuje nasza rozmówczyni. 

W polityce monetarnej na razie bez zmian. Punkt zwrotny w decyzjach RPP nadejdzie w marcu?

Opinia NBP do projektu budżetu na 2024 r., przyjęta przez RPP, może więc w sposób zawoalowany "karcić" rząd Donalda Tuska za jego plany w zakresie polityki fiskalnej - a zarazem służyć Radzie do uzasadniania jej najbliższych decyzji w polityce monetarnej. Warto przy okazji zauważyć, że te decyzje oznaczać będą w istocie brak decyzji o obniżce stóp. 

Rada i jej przewodniczący, prezes NBP Adam Glapiński, w ostatnich tygodniach wielokrotnie wskazywali na projektowany budżet państwa i działania fiskalne rządu jako na źródło niepewności, która skutecznie powstrzymuje RPP od luzowania monetarnego. Jak na chęć konsumentów do wydawania pieniędzy wpłyną podwyżki i transfery socjalne kierowane do dużej części społeczeństwa? Czy osłony antyinflacyjne - "zerowy" VAT na żywność i tarcza energetyczna - zostaną przedłużone poza obecnie obowiązujący horyzont (czyli odpowiednio koniec marca i koniec czerwca)? Jak to wszystko ostatecznie wpłynie na ścieżkę inflacji? Te znaki zapytania podnosił w swoich wypowiedziach zarówno Adam Glapiński, jak i członkowie RPP.

Pewne wydaje się natomiast to, że RPP na pewno będzie utrzymywać status quo w poziomie stóp procentowych do marca br., kiedy to NBP opublikuje najnowszy zestaw swoich prognoz makroekonomicznych - tzw. projekcję inflacji i PKB. Prognozy te zostaną przedstawione Radzie, która zyska dzięki nim lepszą "widoczność" (by użyć ekonomicznego żargonu) co do zmian dynamiki wzrostu cen. Właśnie na marzec jako potencjalny punkt zwrotny wskazują zgodnie ekonomiści, a i sam prezes Glapiński mówił: "W marcu będziemy wszystko wiedzieć, w marcu będzie nowa projekcja inflacji (...) proszę do tej projekcji marcowej przywiązać dużą wagę"" 

Rząd Donalda Tuska nie dostanie "zastrzyku finansowego" od NBP

W opinii NBP do nowego projektu budżetu znajduje się jeszcze jedna ciekawa rzecz. Jak dowiedział się money.pl, napisano w niej wprost, że rząd Donalda Tuska nie może liczyć na to, że otrzyma "zastrzyk finansowy" w postaci 6 mld zł tytułem wpłaty z zysku NBP za 2023 r. do budżetu państwa. "Biorąc pod uwagę uwarunkowania rynkowe, jakie wystąpiły w IV kw. 2023 r., nie przewiduje się wpłaty z zysku NBP za 2024 r." - napisał bank centralny. 

A na te 6 mld zł liczył i rząd, i minister finansów Andrzej Domański, który w projekcie budżetu utrzymał założenie, że NBP zasili rząd taką właśnie sumą. W rozmowie z money.pl szef resortu finansów tłumaczy, że opierał to założenie na ostatniej informacji z NBP, jaką wówczas dysponował, to jest z sierpnia 2023 r. - Ostatnia informacja, jaką otrzymaliśmy z NBP, to kwota wypłaty w wysokości 6 mld zł - mówi, dodając, że później bank centralny nie kontaktował się już z resortem w tej sprawie. 

Według informatora money.pl, "Adam Glapiński był naprawdę zaskoczony, że Ministerstwo Finansów wpisało do ustawy budżetowej 6 mld zł. Na ostatnim posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej miał powiedzieć, że Domański powinien do niego zadzwonić, to by się dowiedział, że żadnych pieniędzy nie będzie".  

Prokuratorskie zarzuty dla prof. Glapińskiego? "Wprowadzenie w błąd organu państwowego"

O tym, dlaczego NBP nie zakończył roku 2023 z zyskiem, a wręcz przeciwnie, ze stratą, obszernie pisaliśmy tutaj. Chodzi o umocnienie złotego względem euro. Ale nie to jest w tej całej sprawie najciekawsze. Pozostaje bowiem pytanie, skąd w takim razie NBP wiedział już w sierpniu, że w 2023 r. wypracuje zysk, i dlaczego informował ministerstwo finansów, że tak właśnie będzie - skoro do zakończenia roku było jeszcze daleko i przed jego końcem mogły zaistnieć nowe okoliczności rynkowe (które zresztą, jak napisał sam NBP, istotnie miały miejsce w IV kwartale)? 

Takie działanie można uznać za "wprowadzenie w błąd organu państwowego" - twierdzą prawnicy, których rząd Donalda Tuska poprosił o sporządzenie listy możliwych przekroczeń prawa przez Adama Glapińskiego i zarząd NBP. W tej opinii prawnej cytowanej przez money.pl, a wcześniej także "Dziennik Gazetę Prawną", pojawia się taki właśnie wątek, który Koalicja 15 października może zechcieć wykorzystać, by postawić prezesowi NBP i całemu zarządowi banku centralnego prokuratorskie zarzuty. Dlaczego także zarządowi? Jak czytamy w money.pl, jeśli prof. Glapiński przesłał pismo z założeniem zysku NBP do ministra finansów na podstawie uchwały zarządu NBP, to zdaniem prawników odpowiedzialność spoczywa na wszystkich, którzy brali udział w tym procesie.  

Koalicja 15 października może zdecydować się na podążanie drogą prokuratorskich zarzutów, by doprowadzić do skazania Adama Glapińskiego wyrokiem sądowym, wobec faktu, że 11 stycznia Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej orzekł, iż przepisy mające umożliwić nowej sejmowej większości postawienie szefa NBP przed Trybunałem Stanu są niezgodne z Konstytucją. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »