Valerie Jarrett: "Kiedy kobiety odnoszą sukcesy, odnosi je cała Ameryka. To samo dotyczy reszty świata"

- Myślę, że częścią siły Baracka Obamy jako lidera i zespołu, który zebrał, było to, że potraktowaliśmy tę pracę naprawdę poważnie. Zrozumieliśmy reperkusje i długoterminowe skutki jego kadencji dla Stanów Zjednoczonych i dla świata. Dlatego myślę, że ważne jest, aby ludzie zdali sobie sprawę, jakiego poziomu dyscypliny i ciężkiej pracy wymaga taka rola. Powinni też wiedzieć, że w polityce nie chodzi o nas samych, tylko o służbę dla innych - tak w rozmowie z Interią Biznes o zadaniach polityka i prezydenta Stanów Zjednoczonych mówi Valerie Jarrett. Z byłą doradczynią prezydenta Baracka Obamy, która wspierała jego gabinet przez obydwie kadencje, rozmawialiśmy na kongresie Impact'23 w Poznaniu.

Valerie Jarrett, dyrektor generalna Fundacji Obamy, była najdłużej urzędującą doradczynią prezydenta Baracka Obamy. Zaufanie, jakim ją darzył, sprawiło, że media nazwały ją "głównym wiceprezydentem Ameryki". Osiem lat spędzonych w Białym Domu to tylko wycinek z jej życia i jedna z wielu funkcji pełnionych przez nią w sektorze publicznym i prywatnym. 

Z doradczynią Obamy o zadaniach i cechach dobrego przywódcy, znaczeniu obecności kobiet w biznesie i polityce oraz nadziei, jaką daje jej praca z młodzieżą rozmawialiśmy podczas kongresu gospodarczo-technologicznego Impact'23 w Poznaniu.

Reklama

Martyna Maciuch, Interia: Poza karierą w Białym Domu i pełnieniem funkcji dyrektor zarządzającej Fundacji Baracka Obamy masz w swoim życiu zawodowym wiele innych doświadczeń - z prywatnych firm, administracji publicznej czy trzeciego sektora. Czy przenoszenie się pomiędzy różnymi obszarami działań to w sensie zawodowym bardziej wyzwanie, czy bardziej okazja do zdobycia doświadczeń, które mogą pomóc i nam, i organizacji, w jakiej pracujemy? 

Valerie Jarrett: To bardzo ciekawe pytanie. Myślę, że każdy z rozdziałów mojej kariery opierał się na poprzednim. Zaczęłam w sektorze prywatnym, praktykując prawo. To pomogło mi we wszystkim, co osiągnęłam. Potem pracowałam w samorządzie Chicago. Nauczyłam się słuchać, być blisko ludzi, których reprezentuję. Chciałam pomagać i miałam pracę, w której odpowiadałam za kwestie rozwoju w mieście. Potem znów przeniosłam się do sektora prywatnego, do firmy, która zajmowała się tą samą dziedziną. Dzięki temu, że umiałam przejrzeć na wylot to, jak pomyśleliby o danej kwestii pracownicy administracji publicznej, byłam o wiele bardziej wartościowym pracownikiem.  

- Myślę, że te doświadczenia z sektora prywatnego i publicznego, zrozumienie, jak działa samorząd lokalny i zrozumienie sposobu myślenia społeczności biznesowej było naprawdę pomocne potem, gdy pracowałam w Białym Domu. Szczególnie dlatego, że prezydent Obama, któremu doradzałam, objął urząd w środku kryzysu gospodarczego. Doświadczenie biznesowe bardzo mi się przydało. Teraz w Fundacji Baracka Obamy, po spędzeniu tak dużej części mojej kariery zarówno w sektorze prywatnym, jak i publicznym, na pewno korzystam ze wszystkich swoich doświadczeń, tworząc programy, które mają pomóc młodym liderom jutra zmienić świat. Patrzę więc na swoją karierę jako rodzaj układanki, gdzie kolejne klocki prowadzą do dalszych etapów, aż pracy, którą wykonuję dzisiaj w Fundacji.

Prezydent Obama wraz ze swoją administracją był inspiracją dla wielu ludzi na całym świecie. Patrząc wstecz na ten okres, gdybyś miała zrobić podsumowanie tego, co poszło dobrze, a co poszło nie tak, to byłoby więcej zwycięstw czy rzeczy, które mogły potoczyć się inaczej?  

- Wiele zwycięstw. I z pewnością kilka momentów, kiedy nie wiedzieliśmy, jak wygrać potyczkę, którą toczyliśmy w danym momencie. Jeśli chodzi o zwycięstwa - weźmy kryzys gospodarczy, który odziedziczył po poprzednikach prezydent Obama. Kryzys, który wywołał konsekwencje na całym świecie. Nam udało się obniżyć stopę bezrobocia w USA o połowę. Sukcesem był też Affordable Care Act, czyli ustawa dająca Amerykanom dostęp do opieki zdrowotnej w przystępnej cenie. To 40 milionów ludzi, którzy nigdy wcześniej nie mieli ubezpieczenia zdrowotnego, a którzy mają je dzisiaj. Tak samo praca, którą wykonaliśmy w związku z walką ze zmianami klimatu i porozumieniem paryskim. To daje przykład także innym krajom, takim jak Polska, jak zabiegać o ochronę klimatu dla przyszłych pokoleń. Sukcesem była nasza zdolność do walki o prawa wszystkich ludzi, niezależnie od tego, czy jest to społeczność LGBTQ, czy społeczność latynoska, czy społeczność czarnoskóra. Walki, aby wyrównywać szanse i spróbować dać każdemu małemu dziecku możliwość zrealizowania swojego potencjału. Z pewnością w tym obszarach zrobiliśmy duży postęp, ale wiele pracy pozostało do wykonania. 

- Jeśli chodzi o rzeczy, których nie udało nam się osiągnąć, to numerem jeden jest kwestia przemocy z użyciem broni. To prawdziwa epidemia w Stanach Zjednoczonych. Żaden inny kraj rozwinięty nie ma stoi przed takimi wyzwaniami w takim zakresie jak Stany Zjednoczone, gdzie dostęp do broni jest tak łatwy. To było wielkie rozczarowanie, że nie byliśmy w stanie uchwalić przepisów, które poprawiłyby system weryfikowania osób starających się o pozwolenie na broń i zabroniłyby dostępu do niszczycielskiej broni szturmowej. Reforma imigracyjna to kolejne duże wyzwanie w Stanach Zjednoczonych. Nie udało nam się skłonić Kongresu do przyjęcia kompleksowej reformy tego prawa. Próbowaliśmy też uchwalić przepisy, które zmniejszyłyby minimalny wymiar kary za przestępstwa związane z narkotykami, ale niewiążące się z użyciem przemocy. Nie udało się jednak tego przeprowadzić.   

- Jestem więc bardzo dumna z pracy, którą wykonaliśmy dla gospodarki, dla Stanów Zjednoczonych i dla całego świata. Ale w ciągu ośmiu lat możesz zrobić tylko ograniczoną liczę rzeczy. Zadaniem polityka jest upewnienie się, że robisz wszystko, co w twojej mocy w czasie, kiedy sprawujesz urząd. Potem trzeba przekazać komuś pałeczkę. 

Jaka to była decyzja, którą rząd Obamy musiał podjąć, a może rada, której musiałaś udzielić prezydentowi, która była najtrudniejsza, najbardziej przerażająca? 

- Cóż, najtrudniejsze decyzje to oczywiście te, które wpływają na narażenie naszych ludzi na niebezpieczeństwo. Tak więc decyzje o wysłaniu wojsk za granicę i zwiększeniu liczebności żołnierzy na misjach są zawsze bardzo, bardzo trudne. W ogóle myślenie o roli prezydenta Stanów Zjednoczonych i skali decyzji, które podejmuje ta osoba oraz wpływu, jaki wywiera ona nie tylko w USA, ale na całym świecie, było przerażające, i to każdego dnia. Ale takie właśnie powinno być.  

- Myślę, że częścią siły Obamy jako lidera i zespołu, który zebrał, było to, że potraktowaliśmy tę pracę naprawdę poważnie. Zrozumieliśmy reperkusje i długoterminowe skutki jego kadencji dla Stanów Zjednoczonych i dla świata. Dlatego myślę, że ważne jest, aby ludzie zdali sobie sprawę, jakiego poziomu dyscypliny i ciężkiej pracy wymaga taka rola. Powinni też wiedzieć, że w polityce nie chodzi o nas samych, tylko o służbę dla innych.  

A jaka byłaby jedna rada, której udzieliłabyś Joe Bidenowi lub innej osobie na jego stanowisku, biorąc pod uwagę, że jest on nie tylko prezydentem Stanów Zjednoczonych, ale jednym z najważniejszych zachodnich przywódców? 

- Cóż, myślę, że dobrą wiadomością jest to, że prezydent Biden objął urząd z bogatym doświadczeniem, zarówno z Senatu, jak i z pełnienia obowiązków wiceprezydenta. Rozumie więc, że wszystkie oczy na całym świecie są zawsze zwrócone na niego. Docenia też, że władza powinna być używana rozsądnie i że ważne jest, aby być wzorem do naśladowania, nie tylko dla obywateli Stanów Zjednoczonych. I jak ważna jest demokracja. A obecnie demokracja, nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale na całym świecie, jest bardziej krucha niż kiedykolwiek. I dlatego jego umiejętność pokazania, dlaczego demokracja wciąż ma znaczenie i jak ważna jest rola obywatela jest taka cenna. 

- Praca, którą ja wykonuję w Fundacji Baracka Obamy, ma na celu pomóc młodym liderom być siłą stojącą za demokracją i poprawić ich zdolność do służenia całemu światu, służenia ludziom, których reprezentują. Dlatego jestem tak podekscytowana tym, co mogę robić - ponieważ w młodych ludziach tkwi niewiarygodny potencjał. Widzę to tutaj w Polsce, widzę to na całym świecie. 

Mówisz o wychowywaniu przyszłych liderów, ale wiem też, że uważasz, że bardzo ważna jest obecność kobiet w roli liderek. Zawsze podkreślasz rolę kobiet, które pomogły ci na na twojej drodze i wspominasz o tych, którym sama miałaś okazję pomóc. Czy uważasz, że świat idzie w lepszym kierunku, jeśli chodzi o obecność kobiet na najwyższych stanowiskach w polityce, biznesie i tak dalej?

- Mamy takie powiedzenie w Ameryce: kiedy kobiety odnoszą sukcesy, odnosi je cała Ameryka. I myślę, że to samo dotyczy świata. Sądzę, że nasz świat byłby w lepszych rękach, gdybyśmy mieli więcej kobiet-przywódców na całym świecie. Także fakt, że mamy teraz więcej kobiet w Kongresie w Stanach Zjednoczonych niż kiedykolwiek wcześniej, jest dobrą rzeczą, niezależnie od polityki partyjnej. Jesteśmy połową populacji. W Stanach Zjednoczonych kończymy studia częściej niż mężczyźni. Nasz głos powinien być reprezentowany. Myślę, że różnorodność jest siłą i myślę, że uczestnictwo kobiet w podejmowaniu decyzji zapewnia inną perspektywę niż tradycyjny męski głos władzy. To jest po prostu dobra rzecz.  

Mówisz, że różnorodność jest siłą. Ale ludzie w krajach tak jednorodnych jak Polska często myślą, że dopuszczanie do głosu bardzo odmiennych stanowisk i zwiększanie reprezentacji różnych mniejszości może doprowadzić do podziałów w polityce. Ale jednocześnie obserwujemy, że nasze kraje są już teraz pełne podziałów i polaryzacji. Jak myślisz, co powinniśmy zrobić jako obywatele zachodnich demokracji, aby likwidować podziały w naszych państwach? 

- Tak, uważam, że różnorodność jest siłą, ale muszą istnieć przywódcy, którzy rozumieją, że tak naprawdę więcej nas łączy nas dzieli, pomimo wszystkich różnic. Muszą szukać wspólnej płaszczyzny i rozumieć, że kompromis nie jest brzydkim słowem. Powinniśmy wybierać polityków, którzy rozumieją to, że można kandydować z list jednej partii, ale sprawując urząd, będzie się rządziło całym społeczeństwem. Dlatego częścią tego, czego uczymy w Fundacji Obamy, jest rola integracji w społeczeństwie. Unikania polaryzacji. Powinniśmy zebrać się wszyscy razem. Powinniśmy korzystać z narzędzi, które mamy, aby szukać wspólnej płaszczyzny i próbować budować konsensus oraz rozwijać empatię, która bierze się z tego, że słuchamy się nawzajem. Jedną z najważniejszych cech przywódcy jest bycie dobrym słuchaczem i umiejętność postawienia się w sytuacji drugiej osoby.   

Amerykańska i feministyczna pisarka Rebecca Solnit pisała o znaczeniu nadziei w polityce. Czasami trudno jest znaleźć taką nadzieję - kiedy w Ukrainie toczy się wojna, kiedy walczymy z kryzysem klimatycznym i kiedy jest tyle innych problemów. Czy patrzysz w przyszłość z nadzieją?   

- Tak. A nadzieja nie jest łatwa, mówiłam o tym podczas dzisiejszego panelu. Nadzieja jest trudna. Zmiana jest trudna. Ale nadzieja zaczyna się w każdym z nas. Każdy z nas może coś zrobić, aby być tą potężną siłą na rzecz dobra - zaczynając od domu, naszych lokalnych społeczności. To może to być coś tak prostego, jak wolontariat w szkole i udzielanie korepetycji młodym ludziom lub pomaganie osobom znajdującym się w niekorzystnej sytuacji. Jest tak wiele różnych sposobów, na jakie możemy przysłużyć się innym. Ja odnajduję nadzieję właśnie poprzez służbę na rzecz innych. To mnie motywuje. Ale każdy musi spojrzeć w głąb siebie, posłuchać cichego głosu, który każdy z nas ma w sobie i spytać się sam siebie: skąd czerpiesz swoją pasję? W jaki sposób możesz wywrzeć jakiś wpływ na świat? To może to być jedna mała zmiana, ale one się sumują, a moc, którą mamy zbiorowo, powinna dawać nadzieję każdemu z nas. 

Istnieje długa tradycja narzekania przez starsze pokolenia na młodsze. "O matko, oni są tak beznadziejni. W naszych czasach to było trudniej, musieliśmy pracować ciężej" i tak dalej. Tak było z millennialsami, czyli moim pokoleniem - obwiniało się nas za wszystko, co poszło nie tak w gospodarce. Ale ja sama myślę, patrząc na młodsze pokolenia, pokolenie Z i jeszcze młodszych ludzi, że oni naprawdę mogą coś zmienić, bo podzielają trochę inne wartości: nadziei, reprezentacji i równości. Zgodziłabyś się z tym, jako osoba pracująca z młodzieżą w Fundacji Baracka Obamy? 

- O, tak. Uważam, że jest wśród ich duch integracji, włączania innych do swego grona. Nie tylko tolerancja, ale wzajemna akceptacja. Poczucie, że ktoś, kto różni się od ciebie, może dać ci coś nowego, jego perspektywa może być bardzo odświeżająca. Wierzę, że młodzi ogólnie tchną nadzieję w społeczeństwo. Naszą odpowiedzialnością jest zapewnienie im narzędzi, których potrzebują, aby mieć większy wpływ na świata, aby mogli podjąć się tej pracy. Tak wiele wyzwań, którym musieli stawić czoła, sprawiło, że są bardzo odporni. Mam na myśli to, że wielu z nich doświadczyło szkoły w zupełnie inny sposób niż ty i ja. My traktowałyśmy wiele interakcji społecznych z lat szkoły jako coś zupełnie normlanego. A ci młodzi ludzie musieli się dostosowywać, musieli być elastyczni, żeby stawiać czoła prawdziwym problemom. 

- Weźmy chociażby Polskę i okropności związane z wojną w Ukrainie toczącą się tuż za waszą ścianą. A jednak ludzie, którzy przewidywali, że ta wojna zakończy się szybko zwycięstwem Rosji, zamiast tego zobaczyli rok stawiania oporu. To nie tylko zasługa prezydenta Zełenskiego i jego przywództwa. Ale też całego narodu ukraińskiego i ludzi z całego świata, którzy ich wspierają. Widzimy tutaj przykład tego, co może się stać, gdy zwykli ludzie zdecydują się współpracować i zrobić coś całkiem niezwykłego. Niezależnie od tego, czy chodzi o walkę z uciskiem, czy walkę o równe prawa - zmiana może nastąpić. I zawsze jest chaotyczna, i zawsze to trwa znacznie dłużej niż powinno. Ale w długiej perspektywie postęp nastąpi. Mam co do tego wielką nadzieję, i wielkie uznanie dla dzisiejszej młodzieży za to, jak zamierzają ten postęp osiągnąć.  

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Barack Obama | USA | pokolenie Z | millenialsi | demokracja | Joe Biden
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »