Unia boi się imigracji zarobkowej

Strach przed imigrantami z nowych państw UE ma naprawdę wielkie oczy. Austriacy z satysfakcja notują, że na Wyspy Brytyjskie przyjechało znacznie więcej pracowników niż wcześniej przewidywano. Sami Brytyjczycy zastanawiają się czy wpuścić do siebie Bułgarów i Rumunów. Holandia, chociaż coraz bardziej cierpi na brak rąk do pracy, otwierać się nie zamierza.

Chociaż od poprzedniego rozszerzenia UE minęły dwa lata, kraje "starej" Unii wciąż prześladują te same demony: polski hydraulik i rzeźnik, ikony biednej imigracji do bogatszych państw wspólnoty. Mimo że czas pokazał, że ci, którzy otworzyli swoje rynki pracy wcale na tym nie stracili, to jednak strach przed cudzoziemskimi pracownikami wciąż mija. Więcej - możliwe, że jest większy niż przed dwoma laty. Nawet Wielka Brytania, która śmiało zdecydowała się otworzyć swój rynek pracy, w czasie, kiedy pozostali szczelnie zamykali się przed imigracją, teraz mocno zastanawia się, czy wpuścić Rumunów i Bułgarów, którzy już za kilka miesięcy - w styczniu przyszłego roku - znajdą się w UE. Brytyjczycy są zszokowani wielką liczbą robotników, którzy przyjechali na Wyspy w ostatnich dwóch latach.

Reklama

Anglicy się przeliczyli

Wahania Wielkiej Brytanii to dla pozostałych bogatych krajów UE argument potwierdzający zasadność ich polityki zamykającej imigrantom dostęp do rynków pracy. Austriacki dziennik "Die Presse" notuje, jak to brytyjski rząd dalece nie doszacował skali napływu robotników z państw Europy Środkowo-Wschodniej. Zamiast zakładanych 5-13 tys. imigrantów, w ciągu ostatnich dwóch lat przybyło do Wielkiej Brytanii 447 tys. osób. Nowego, zawodowego sukcesu na brytyjskiej wyspie poszukiwali przede wszystkim Polacy, po wejściu ich kraju do UE - pisze gazeta.

Austria, razem z Niemcami, należy do najtwardszych przeciwników liberalizacji przepisów o zatrudnianiu imigrantów i zamknęła rynek pracy na siedem lat. Restrykcje podyktowane są koniecznością ochrony miejsc pracy, zagrożonych przez tańszych przyjezdnych pracowników. Niemcy mają spore problemy z ograniczeniem bezrobocia. Do niedawna u naszych zachodnich sąsiadów pracy nie miało ponad 10 proc, obywateli. W lipcu udało się im zbić stopę bezrobocia poniżej 9 proc.

Cudzoziemców nie potrzebujemy

W Austrii sytuacja na rynku pracy jest znacznie lepsza. Ostatnie dane o bezrobociu mówią, że zatrudnienia nie ma tylko 4,9 proc. obywateli. Wysokość bezrobocia nie ma jednak wielkiego znaczenia w dyskusji dotyczącej zniesienia barier dla przyjezdnych pracowników. Według najnowszych danych, w Holandii bez pracy jest 5,5 proc. mieszkańców. Przy tak niskim poziomie bezrobocia w niektórych sektorach gospodarki zaczyna brakować rąk do pracy, głównie w handlu, gastronomii, finansach. Według stowarzyszenia branżowego sektora IT, w branży tej w roku bieżącym brakować będzie 1000 pracowników, a liczba ta będzie rosnąć nawet do 8000-10000 w roku 2010. Organizacje pracodawców i ekonomiści ostrzegają przed istotnymi brakami na rynku pracy w sytuacji poprawiającej się koniunktury gospodarczej oraz starzejącego się społeczeństwa niderlandzkiego.

Pomimo dobrych danych o bezrobociu jest mało prawdopodobne, że Holandia zdecyduje się na zniesienie ograniczeń dla cudzoziemskich robotników od nowego roku. Chociażby dlatego, że jesienią odbędą się wybory parlamentarne i nowy rząd nie zdąży zająć się tą sprawą. Po drugie pomysł zliberalizowania przepisów o zatrudnianiu nie jest zbyt popularny w społeczeństwie. W tym tygodniu ze zdecydowanym protestem przeciwko zatrudnianiu pracowników z Polski i innych państw Europy Wschodniej wystąpiły związki zawodowe z Rotterdamu. Zdaniem związkowców na rynku pracy jest wystarczająco wielu młodych ludzi, którzy chcieliby podjąć pracę w porcie. Nie ma więc potrzeby, by poszukiwać dodatkowych rąk do pracy z zagranicy.

W Holandii nadal obowiązuje system wydawania zezwoleń na pracę dla obywateli nowych państw UE. Według danych niderlandzkiego Ministerstwa Spraw Socjalnych i Zatrudnienia, w pierwszym półroczu 2006 roku wydano ich 23958. Najwięcej pozwoleń na pracę uzyskali Polacy - 21988 (ok.91 proc.). Kolejne narodowości to Czesi (738), Słowacy (611) i Węgrzy (318). Najbardziej popularnymi zawodami są: ogrodnik: 19246 pozwoleń, w tym 18693 dla Polaków; rzeźnik: 968 pozwoleń, w tym 807 dla Polaków; rolnik:906 pozwoleń, w tym 904 dla Polaków; żeglarz żeglugi śródlądowej: 554 pozwoleń, w tym 233 dla Polaków.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: strach | wyspy | imigracja | brak rąk | Brytyjczycy | Holandia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »