Turyści - tak, obowiązujący model turystyki - nie. Mieszkańcy Wysp Kanaryjskich mają dość

"Wracajcie do domu" - żądają od turystów mieszkańcy Wysp Kanaryjskich. Domagają się zmiany polityki i postawienia na świadomą turystykę, która nie niszczy wysp i nie pogarsza poziomu życia ich mieszkańców - informuje "Diario de Avisos", dziennik z Teneryfy. Aktywiści jednego ze stowarzyszeń ogłosili strajk głodowy, a wkrótce na archipelagu odbędzie się protest.

Na Wyspach Kanaryjskich, uważanych za jeden z rajskich zakątków globu, mieszka niewiele ponad 2 miliony osób. Co roku odwiedza je kilkakrotnie więcej turystów. W 2023 r. liczba turystów przekroczyła tam 15 milionów. Każdy z nich wydawał średnio 184 euro dziennie. Mimo to wyspy są jednym z najuboższych rejonów Hiszpanii. W największych miastach poziom bezrobocia waha się od 18 do 19 proc. A wśród młodych, poniżej 24. roku życia, przekracza 30 proc.  

Mieszkańcy archipelagu wskazują winnych

Na archipelagu powstają kolejne kompleksy hotelowe, drogi i pola golfowe. Często są one budowane przez zagranicznych inwestorów i obsługiwane przez pracowników z innych krajów. Wiele z nich miało zostać zbudowanych na terenach objętych ochroną. Zagraniczni rezydenci podbijają ceny nieruchomości. 

Reklama

Rodzimych mieszkańców nie stać na kupno domu czy mieszkania i coraz częściej jedynym wyjściem jest przeprowadzka do przyczepy campingowej. Nie mogą też niczego wynajmować, bo tylko w ciągu ostatniego roku wartość najmu wzrosła tam o 24 proc. - najmocniej w całej Hiszpanii.   

Dlatego po raz pierwszy w historii archipelagu mieszkańcy manifestują przeciwko prowadzonej wyniszczającej wyspy turystyce. Organizatorzy protestów powtarzają, że nie są one skierowane przeciwko turystom tylko administracji, politycznej reprezentacji archipelagu i biznesowemu sektorowi turystycznemu. To przez ich decyzje - wskazują - wyspy są nadmiernie eksploatowane, choćby przez budowę dróg, co wyrządza szkodę ich środowisku naturalnemu.

Aktywiści przestaną jeść

Na Teneryfie ma się rozpocząć bezterminowy strajk głodowy. Zapowiedzieli go aktywiści platformy "Wyspy Kanaryjskie się wyczerpują" (Canarias se agotan). Głodówka ma być środkiem nacisku na autonomiczny rząd archipelagu i lokalną administrację, aby wstrzymały budowę Cuna del Alma - projektu mającego przekształcić enklawę rzadkich gatunków ptaków i zwierząt w osiedle 420 luksusowych willi. Przeciwko jego budowie protestowało 20 organizacji ekologicznych. Żądają też wstrzymania budowy nadmorskiego hotelu La Tejita, który - zdaniem oponentów - nie ma odpowiednich pozwoleń. 

W przyszłą sobotę, 20 kwietnia, na ośmiu wyspach archipelagu, w tym wszystkich największych, odbędzie się protest pod hasłem "Wyspy Kanaryjskie mają granicę". Jego uczestnicy, m.in. organizacje ekologiczne i naukowcy, będą domagać się zmiany modelu turystycznego i zaprzestania niekontrolowanego rozwoju archipelagu. Mają też żądać ochrony prawa miejscowej ludności do mieszkań i wprowadzenia podatku ekologicznego, który wsparłby środowisko naturalne, m.in. parki narodowe. Na Wyspach zlokalizowane są cztery z 15 istniejących w całej Hiszpanii. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »