Raport prawdziwy czy naciągany?
Głośno ostatnio wokół raportu Unii Europejskiej, dotyczącego postępów Polski w dostosowaniu się do standardów Piętnastki. Zyskał rozgłos, bo zdaniem niektórych został on zbyt "upiększony".
Tak twierdzi m.in. niemiecki tygodnik "Focus" w swoim najnowszym wydaniu.
Redakcja powołuje się na informacje wysokiego urzędnika z otoczenia Guntera
Verheugena, komisarza do spraw rozszerzenia Unii. Opinia ukazała się w
dzisiejszym wydaniu niemieckiego tygodnika. "Fokus" twierdzi, że zaskakujący
awans Polski to efekt odpowiednio zredagowanej wersji końcowej raportu
Komisji UE. Niektóre wnioski zostały zbagatelizowane przez Verheugena.
Zdaniem anonimowego brukselskiego urzędnika, który jest ekspertem do spraw
wschodnich Polska ma poważne problemy w walce z korupcją, kłopoty w dziedzinie
administracji i zmian strukturalnych. Sytuacja na rynku pracy oraz w bilansie
płatniczym jest dwa razy gorsza niż na Węgrzech.
Przedwczesna radość?
A jeszcze trzy tygodnie temu cieszyliśmy się, że unijny raport jest dla
nas pozytywny. Znaleźliśmy się bowiem obok Węgier i Estonii na pierwszym
miejscu wśród krajów spełniającym ekonomiczne kryteria członkostwa. Tymczasem
niemiecki tygodnik Focus wylał nam kubeł zimnej wody na głowę. Czy krytyka
tego raportu jest więc dla nas dużym zaskoczeniem? Wychodzi na to,
że nie gdyż prawie od pierwszego dnia publikacji tego raportu odezwały
się głosy, że jest on upolityczniony i naciągnięty. A tak naprawdę to jesteśmy
o wiele dalej za Węgrami. Padły zarzuty, że celowo nie zrobiono rankingu
jeżeli chodzi o kryterium dostosowania do unijnego prawa, bo tutaj wypadlibyśmy
o wiele gorzej. Krytykowano także, że wyróżniono nas jako gospodarkę, która
sprosta konkurencyjności na wspólnym unijnym rynku. A co z zupełnie nie
konkurencyjnym polskim rolnictwem pytali od samego początku unijni dyplomaci.
Tak więc doniesienia "Fokusa" nie są niczym nowym a tylko odzwierciedlają
kuluarowe rozmowy w Brukseli.
Pytanie więc czy komisarz do spraw rozszerzenia Unii Gunter Verheugen
miałby jakoś specjalne powody by faworyzować akurat Polskę? Jako Niemiec
chce żeby Polska weszła w pierwszej grupie kandydatów - to jest jedno wytłumaczenie.
Ponadto gdyby za bardzo nas krytykował to nie mógłby liczyć na poparcie
dla swojego kalendarza negocjacji i zdemobolizowałby także unijnych przywódców
przed szczytem w Nicei, gdzie mają oni podejmować trudne decyzje by umożliwić
poszerzenie. Ataki na komisarza oraz krytyka raportu to także pewien element
rozgrywek między stolicami Unii a Brukselą o wpływ na poszerzenie. Ministrowie
spraw zagranicznych już odrzucili propozycję Verheugena aby zakończyć rokowania
w 2002 roku. Teraz krytyka raportu ma służyć uzasadnieniu tezy, że kalendarz
jest nierealistyczny i mocno naciągnięty. My jednak nie powinniśmy się
za bardzo tymi rozgrywkami przejmować bo raport jest już oficjalnym dokumentem
Komisji, a pochwalili go już zarówno Niemcy jak i Francuzi. Powinniśmy
więc zatem mieć więcej zaufania do nas samych i tylko nadal udowadniać,
że nie pochwalono nas na wyrost.
Opinia Polska
"To po prostu niemożliwe, by taki raport mógł być w jakikolwiek sposób
"podrasowany" - zapewnia rzecznik polskiego MSZ Grzegorz Dziemidowicz.
Komisja Europejska, która jest rządem Unii Europejskiej, zobowiązana jest
do przedstawienia szefom państw członkowskich raportu rzetelnego i wnikliwego
- powiedział reporterowi RMF FM Tomaszowi Skoremu rzecznik MSZ. Jakiekolwiek
koloryzowanie go jest, zdaniem Dziemidowicza - wykluczone.
O trudnościach w stosunkach Polski z Unią Europejską w Brukseli rozmawiać
dziś będzie prezydent Aleksander Kwaśniewski. To jego pierwsza wizyta w
siedzibie Unii od październikowych wyborów prezydenckich.