Pracownicy sklepów z kamerami. Chcą uniknąć agresji

Pracownicy sklepów w Wielkiej Brytanii są narażeni na ataki klientów. Z badania przeprowadzonego przez Brytyjskie Konsorcjum Detalistów (BRC) wynika, że w latach 2021/22 odnotowano ponad 850 incydentów dziennie. To prawie dwa razy tyle ataków niż rejestrowano przed pandemią (450). Straty, jakie poniosły w tym czasie brytyjskie sklepy, zostały oszacowane na 1,76 mld funtów - prawie 9,5 mld zł.

Brytyjskie Konsorcjum Detalistów (BRC) opublikowało na początku tego roku raport, z którego wynika, że w porównaniu z poziomami sprzed pandemii COVID-19, liczba ataków na pracowników handlu detalicznego wzrosła w Wielkiej Brytanii prawie dwukrotnie. Zaś 74 proc. respondentów brytyjskiego Związku Pracowników Sklepów, Dystrybucji i Pokrewnych (Usdaw) przyznało, że osobiście doznało w trakcie pracy werbalnego ataku ze strony klientów. “Na cielesny atak było zaś narażonych 8 proc. zatrudnionych” - informuje Usdaw. 

Potrzebna zmiana prawa

Jak wynika z opublikowanego w marcu przez Brytyjskie Konsorcjum Detalistów (BRC) badania przestępczości, w latach 2021/22 odnotowano ponad 850 incydentów dziennie. To prawie dwa razy tyle ataków niż rejestrowano przed pandemią (450). Pracownicy byli narażeni nie tylko na próby rabunków ale też na ataki na tle rasowym i seksualnym. BRC ostrzega, że mają one negatywny wpływ na zatrudnionych, nie tylko na ich zdrowie fizyczne, ale też emocjonalne. 

Reklama

Kierujący sieciami handlowymi wzywają do zaostrzenia przepisów wymierzonych w przestępców. Chcą, aby nadużycia lub przemoc wobec pracowników handlu detalicznego stały się przestępstwem samym w sobie. Na razie, zgodnie z wprowadzonymi zmianami, ataki na zatrudnionych w sklepach są jedynie czynnikiem obciążającym w wyrokach skazujących. Ostrzejsze przepisy obowiązują tylko w Szkocji. Tam ustawa o ochronie pracowników stanowi, że napaść, grożenie lub znęcanie się nad personelem sklepów jest nie wykroczeniem, ale przestępstwem. 

Sieci handlowe podejmują działania

O ochronę zatrudnionych zadbała już sieć Tesco, gdzie od zeszłego roku liczba napaści fizycznych zwiększyła się o jedną trzecią. Postanowiono, że pracownicy supermarketów będą nosić na uniformach kamery. Podobne działania podjęły sieci Sainsbury’s, Waitrose i Coop. A domy handlowe Johna Lewisa nie tylko wyposażyły sprzedawców w kamery, ale też przeszkoliły ich w zakresie rozładowywania konfliktów.

Agresje odbijają się na spadku dochodów sklepów. Stowarzyszenie handlowe, które reprezentuje w Wielkiej Brytanii ponad 200 sieci detalicznych, obliczyło, że straty, jakie poniosły one w latach 2021-2022 przekroczyły 1,76 mld funtów - prawie 9,5 mld zł. Z tego 953 mln funtów sklepy utraciły w wyniku kradzieży, a 715 mln funtów wydały na środki zapobiegawcze, m.in. ochronę personelu.

Przemoc w polskich sklepach

Na ataki słowne i fizyczne narażeni są też sprzedawcy w Polsce. Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w I połowie roku odnotowano blisko 24 tys. przestępstw i ponad 136 tys. wykroczeń kradzieży w sklepach. To odpowiednio o przeszło 39 proc. i blisko 22 proc. więcej niż w analogicznym okresie ub.r. - informują Wiadomości Handlowe.

ew

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wielka Brytania | handel | personel | sprzedawcy | agresja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »