Polska staje się składowiskiem odpadów

Utylizacja odpadów to świetny interes. Polska nie jest tu odosobniona. W tej chwili do Polski płyną 72 tony odpadów agrotechnicznych.

Zezwolenia na przywóz odpadów z Salwadoru, przeznaczonych do utylizacji w Dąbrowie Górniczej opiewają łącznie na 300 ton; w tej chwili do Polski płyną 72 tony odpadów agrotechnicznych - poinformował w zeszłym tygodniu w Sejmie wiceminister środowiska Janusz Ostapiuk.

Według Ostapiuka transport jest zabezpieczony finansowo, na rachunkach salwadorskiego ministerstwa środowiska w ramach gwarancji zablokowanych jest ponad 88 tys. euro.

Wiceminister odpowiadał na pytania posłów Prawa i Sprawiedliwości, dotyczące sprowadzenia do Polski niebezpiecznych odpadów pochodzenia rolniczego z Salwadoru. Przeciw ich utylizacji w spalarni w Dąbrowie Górniczej protestują mieszkańcy miasta.

Reklama

Ostapiuk podkreślił, że w sprawie importu tych odpadów Główny Inspektorat Ochrony Środowiska wydał trzy zezwolenia, ponieważ są wśród nich różne rodzaje pozostałości po środkach ochrony roślin: stałe, ciekłe oraz opakowania po pestycydach.

Tłumaczył też, że wniosek o zgodę na unieszkodliwianie odpadów w Dąbrowie Górniczej od salwadorskiej firmy FOSAFFI (Fondo de Saneamiento y Fortalecimiento Financiero), złożony przez salwadorskiego ministra środowiska, wpłynął do Polski 2 lipca tego roku. Następnie Główny Inspektor Ochrony Środowiska wystąpił o opinię w tej sprawie do marszałka województwa.

Wojewódzki inspektor ochrony środowiska GIOŚ poprosił o wyniki kontroli w zakładzie utylizacji odpadów firmy Sarpi w Dąbrowie Górniczej. Taka kontrola odbyła się tam między 9 a 20 maja

Ostapiuk poinformował, że przedsiębiorstwo Sarpi w Europie ma kilka instalacji do unieszkodliwiania tego typu odpadów

- Ponieważ według informacji, które uzyskałem od Sarpi, inne instalacje są obłożone produkcją, a instalacja w Dąbrowie Górniczej ma wolne moce przerobowe, zdecydowano, że one przyjadą do Polski - podkreślił.

Wiceminister zauważył również, że poziom techniczny urządzeń w Dąbrowie Górniczej odpowiada najwyższym światowym standardom i jest taki sam, jak w zakładach firmy Sarpi we Francji, czy w Niemczech. Przypomniał, że Sarpi przed 2003 roku zajmowała się utylizacją polskich mogilników właśnie w zakładach w państwach Europy Zachodniej.

Według Ostapiuka Sarpi w ubiegłym roku opłaciła w Dąbrowie Górniczej podatek od nieruchomości w wysokości 315 609 zł zasilający budżet gminy, podatek od wieczystego użytkowania gruntu w wysokości 15 235 zł, z którego 3809 zł trafiło do gminy.

Transportem salwadorskich odpadów przez Polskę zajmie się przedsiębiorstwo Geodis Polska. - To firma wybrana i wyznaczona decyzją Głównego Inspektora Ochrony Środowiska, profesjonalna, która ma wszelkie techniczne możliwości i uwarunkowania do tego, by prawidłowo i bezpiecznie dokonać transportu odpadów z Gdyni na Śląsk - powiedział Ostapiuk.

Na pytanie, dlaczego odpadów nie przyjęły USA, wiceminister przypomniał, że Stany Zjednoczone nie są stroną Konwencji Bazylejskiej o kontroli międzynarodowego transportu odpadów niebezpiecznych i w związku z tym ani nie przyjmują u siebie, ani nie wysyłają swoich odpadów za granicę.

Firma Sarpi wygrała przetarg - zapowiedział wiceminister. Zabezpieczenie finansowe, które jest gwarancją finansową wykonania prawidłowej pracy w wysokości 88 tys. 200 euro jest zablokowane na rachunku ministra środowiska Salwadoru, takie same dokumenty blokujące znajdują się w Głównym Inspektoracie Ochrony Środowiska - tłumaczył Ostapiuk.

Posłowie nie byli zadowoleni z wypowiedzi Ostapiuka. "To nie jest odpowiedź, która nas satysfakcjonuje. To nie uspokoi niewątpliwie wzburzonej opinii publicznej nie tylko w Dąbrowie Górniczej, ale w całej Polsce. Polska staje się śmietniskiem świata" - zaznaczyła posłanka Józefa Hrynkiewicz, która zadawała pytania wraz z innymi reprezentantami PiS: Krystyną Pawłowicz i Waldemarem Andzelem.

Nie wiadomo kiedy dokładnie ładunek z Salwadoru przypłynie do portu w Gdyni. Odpady muszą dotrzeć do Polski do końca roku. Później przestaje obowiązywać pozwolenie inspektora. W 2013 roku nad Wisłę przywieziono około 77 tysięcy ton niebezpiecznych odpadów, głównie z krajów Unii Europejskiej. 15 procent unieszkodliwiono. Resztę poddano odzyskowi.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »