Polowanie na tani wypoczynek

Według ekspertów Instytutu Turystyki udział last minute w całej sprzedaży wycieczek zagranicznych w Polsce wynosi ok. 10 proc., ale są to tylko szacunki. Wyniki sprzedaży touroperatorów po I kwartale i obecna sytuacja na rynku wskazują, że popyt na imprezy turystyczne kupowane w ostatniej chwili słabnie, a zwiększa się zainteresowanie ofertami tzw. first minute, sprzedawanymi także po cenach niższych od katalogowych - tyle, że już w styczniu, lutym i marcu. W I kw. br. ok. 30 proc. Polaków dokonało wcześniejszych rezerwacji.

Według Instytutu Turystyki, w 2004 roku Polacy uczestniczyli w 6,3 mln turystycznych podróży za granicę, co oznacza 12,5-proc. spadek w stosunku do 2003 roku. W 2004 roku nastąpił także 10-proc. spadek odsetka wyjazdów zagranicznych w celach typowo turystycznych (38 proc. ogółu wyjazdów z kraju), tj. niezwiązanych z poszukiwaniem lub podjęciem pracy za granicą, przy takim samym 10-proc. wzroście odsetka podróży służbowych. Więcej wyjeżdżających turystów nie oznacza od razu więcej klientów w biurach podróży. Z ich usług korzysta zaledwie 15 proc. polskich turystów.

Reklama

Najwięcej osób wyjeżdża w miesiącach letnich - w ub.r. ok. 0,85 mln podróży połączonych co najmniej z jednym noclegiem poza granicami kraju odbyło się w lipcu, a 0,75 mln w sierpniu. Według prognoz Instytutu Turystyki w całym 2005 roku liczba turystycznych wyjazdów Polaków za granicę wzrośnie o 7 proc. Jednak sam sezon letni wcale nie będzie lepszy od ubiegłego i nie będzie miał istotnego wpływu na wyniki całej branży.

Marże biur są dość niskie i od kilku lat nie rosną, a koszty działalności rosną - drożeją czartery i polisy ubezpieczeniowe. Klienci są coraz bardziej wymagający i znają lepiej swoje prawa, ale nadal chętnie korzystają z różnych promocji cenowych. Biurom podróży nie przybywa klientów, ale ich przychody rosną, ponieważ na rynku jest coraz mniej firm, które ze sobą konkurują. Ich sytuacja jest stabilna, ale na widoczną poprawę kondycji całej branży trzeba poczekać do przyszłego roku. Korzystny kurs euro i dolara pozwala teraz odrobić straty z poprzednich lat.

Jednym ze sposobów na przyciągnięcie klienta w środku sezonu i szybkie ściągnięcie gotówki z rynku w sezonie są oferty last minute. Istnieje jednak ścisła zależność pomiędzy liczbą ofert last minute a liczbą miejsc zakupionych w samolotach przez organizatora - im miejsc więcej, tym większe ryzyko i więcej last minute. - Touroperatorzy wprowadzają ofertę last minute, żeby wyprzedać puste miejsca w samolotach czarterowych, za które i tak zapłacili.

Wyczarterowanie jednego samolotu kosztuje biuro ponad 40 tys. zł, więc nawet jeśli przelot i pokój w hotelu zostanie sprzedany poniżej kosztów zakupu, to i tak straty będą mniej bolesne - wyjaśnia Andrzej Studnicki, dyrektor biura zagranicznej turystyki wyjazdowej Orbis Travel. Oczywiście liczba ofert last minute jest zależna od koniunktury na rynku - przy jej braku ofert takich jest więcej.

Jest to jednak nierozerwalnie związane z ryzykami, tzn. liczbą zakupionych miejsc na gwarancji czy to w samolotach czy w hotelach. Duże biura, takie jak TUI, szacują udział ofert last minute w sprzedaży jeszcze przed sezonem, ale zawsze istnieje pewna doza przypadkowości. - W naszym biurze udział ofert last minute w sezonie letnim waha się od 10 do 20 proc. w zależności od kierunku, średnio ok. 15 proc.

W tym lecie na przykład do Portugalii i na Sycylię udział last minute jest bliski zeru - tłumaczy Piotr Chojnowski z TUI. Jeszcze mniej wycieczek na ostatnią chwilę sprzedaje Orbis Travel - ok. 10 proc.. Inaczej jest w internetowym biurze podróży Travelplanet, które sprzedaje wycieczki kilkudziesięciu polskich biur podróży przez internet, działając jako pośrednik, a nie organizator turystyki. Spółka jako last minute sprzedaje ponad 60 proc. oferty on-line - są to jednak wszystkie imprezy, które mają obniżone ceny w stosunku do katalogowych i termin dokonania zakupu na 2-5 tygodni przed wylotem.

Przedstawiciele branży są zgodni, że dopóki w naszym kraju rynkiem turystycznym rządzi cena, to wszelkie obniżki i rabaty, niezależnie, czy w ramach przedsprzedaży czy wyprzedaży, są i będą popularne wśród polskich klientów.

Anita Skiba

Dawid Sadulski, kierownik d/s programowych & PR w Travelplanet SA
Można zauważyć różnice w polityce last minute poszczególnych biur podróży. Rzadziej stosują je firmy specjalizujące sie w wyjazdach egzotycznych. Mniej mają ich też biura oferujące droższe wyjazdy do bardziej renomowanych hoteli. Nie obserwuję jednak zmniejszenia zainteresowania ofertami last minute. W tym roku zauważyliśmy dodatkowo wzmożone zainteresowanie ofertą letnią w okresie stycznia (tzw. wcześniej, taniej- first minute). Być może jest to początek zmian nastawień konsumentów. W Europie Zachodniej klienci dużo częściej niż u nas kupują oferty na lato już w zimie. Wiąże się to z tym, że chcą wybrać dokładnie obiekt, jaki im pasuje. W ofercie last minute bywa to niemożliwe, bo najlepsze obiekty mogą mieć zajęte miejsca na cały sezon.

Krzysztof Łopaciński, dyrektor Instytutu Turystyki
Last minute w turystyce to pojęcie, którym określa się końcówki imprez (pojedyncze, ostatnie miejsca), które touropratorom opłaca się sprzedać dużo taniej niż wynosi cena katalogowa, ale pod warunkiem, że obniżka ma miejsce na krótko przed terminem wylotu/wyjazdu. Często jednak biura stosują nieprawidłowe działania - oferują w ramach tańszego last minute wycieczkę w dane miejsce, np. na Kretę, ale bez wskazania hotelu, w którym klient będzie nocował. To nie jest zgodne z prawem. Należy pamiętać, że tani i last minute nie znaczą to samo.

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: last minute | tani | polowanie | first minute | wypoczynek | wyniki sprzedaży
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »