Po wyborach samorządowcy liczą na przełom. "Zdemolowano system finansów"

Samorządowcy mają nadzieję, że rząd, który wyłoni po wyborach dotychczasowa opozycja, będzie dla nich partnerem. Przypominają, że samorząd nie może pełnić swoich funkcji i działać na rzecz dobra obywateli, jeśli nie ma środków własnych. Dochody własne samorządów zdemolował tzw. Polski Ład i zastąpione zostały dotacjami. Przypuszczają, że rząd PiS zamierzał całą reformę samorządową odwrócić by scentralizować państwo.

- Spodziewam się, że zmiana polityczna, która zajdzie w Polsce, będzie dla samorządów zmianą dobrą (...) Dla samorządów najważniejszy jest dobry, uczciwy partner po stronie władz centralnych. Tego nie odczuwaliśmy w poprzednich latach - mówił Marek Woźniak, marszałek województwa wielkopolskiego na rozpoczęcie Europejskiego Kongresu Samorządowego Local Trends w Poznaniu.

- Mam nadzieję, że nasze postulaty do nowego rządu trafią - dodała Ewelina Ostajewska-Szwankowska, skarbniczka Konina.

Czytaj więcej w raporcie: Wybory Samorządowe 2024 

Reklama

Kongres Local Trends to trwający od trzech lat projekt spotkań i dyskusji całego samorządowego środowiska. Jego celem jest tworzenie rozwiązań ponad politycznymi podziałami oraz wzmocnienie głosu samorządów w debacie publicznej. Odbywa się dwa razy do roku - na wiosnę w Sopocie, a jesienią - w Poznaniu.

Finanse samorządów załamały się gwałtownie po wprowadzeniu tzw. Polskiego Ładu w zeszłym roku, gdyż ich dochody własne pochodziły w lwiej części z podatku PIT. Nienotowana od ćwierćwiecza inflacja spowodowała dodatkowo spadek wartości środków, którymi dysponują, a po podwyżkach stóp procentowych niebotycznie podrożał kredyt. Przez cały ubiegły i połowę tego roku samorządowcy musieli łamać sobie głowy, skąd wziąć pieniądze, by nie zamykać szkół, oświetlać ulice i mimo wszystko poprawiać jakość życia mieszkańców.

- Od roku 2019 zdemolowano system finansów samorządów - powiedział skarbnik Bydgoszczy Piotr Tomaszewski.

Rząd daje co łaska, a zabiera dochody własne

Przypomnijmy, że tzw. Polski Ład wprowadził podwyżkę kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł i obniżył najniższą stawkę PIT do 12 proc. I właśnie z tego powodu wpływy do budżetu z PIT znacząco spadły. Budżet państwa odbił to sobie na podatku VAT, z którego wpływy rosły dzięki inflacji. Dochody własne samorządów to część dochodów budżetu państwa z PIT i CIT i ta cześć drastycznie zmalała. A inflacja spowodowała wzrost wydatków.

Wiceminister finansów Sebastian Skuza wyliczał dotacje, jakie rząd przyznał samorządom od wybuchu pandemii. W 2020 roku samorządy otrzymały wsparcie z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych w wysokości 6 mld zł na wydatki majątkowe, w 2021 roku było to 8 mld zł z tytułu uzupełnienia subwencji ogólnej w zakresie zmian podatkowych plus dodatkowe 4 mld zł na kanalizację. W 2022 roku było to zwiększenie strony dochodowej o 13,7 mld zł, w 2023 roku to zwiększenie wyniosło 14,3 mld zł. W ramach ośmiu edycji tzw. Polskiego Ładu łącznie promesy ze wszystkich naborów wniosków samorządów wyniosły ponad 97,6 mld zł.

- Myślę, że taki zastrzyk inwestycyjny dla jednostek samorządu terytorialnego jest znaczny i odczuwalny - powiedział.

Innego zdania są jednak samorządowcy. Zwracają uwagę, że jednorazowe dotacje to instrument niestabilny i nie mogą planować inwestycji, bo nie mogą na przykład przewidzieć, czy w kolejnym roku takie dostaną, a w związku z tym, czy będą miały z czego spłacać kredyty inwestycyjne. 

- Droga w stronę subwencjonowania jest zła, powinniśmy z niej zawrócić - powiedziała Ewelina Ostajewska-Szwankowska.

- Przy machinacjach i manipulacjach ze strony budżetu państwa (...) nie możemy planować przyszłych danych - dodał Piotr Tomaszewski.

"Zdemolowane finanse samorządów"

Efekt tzw. Polskiego Ładu był taki, że w 2022 roku łączny deficyt samorządów w Polsce wyniósł 8,2 mld zł.

- Do tego, żeby samorząd był partnerem, potrzebne są środki finansowe, a tych środków nie było (...) Samorząd jest samorządem, jeśli jest wyposażony we własne środki finansowe, którymi może kreować dobra dla wspólnoty - mówił Marek Woźniak.

Rząd PiS w połowie zeszłego roku wystraszył się zapaści samorządowych finansów i przyznał im w nowelizacji budżetu dotację w wysokości 14,7 mld zł mającą rekompensować utratę dochodów wynikającą z jego wcześniejszych decyzji. Podniósł też subwencję oświatową. Ale mechanizm dotacji preferował małe i średnie gminy. Na transferach straciły największe miasta - Gdańsk, Kraków, Łódź, Poznań, Wrocław oraz - najwięcej - Warszawa.

W projekcie budżetu na przyszły rok rząd zapisał dotację na zadania własne w wysokości ponad 28 mld zł oraz subwencję oświatową w wysokości 76,6 mld zł. Samorządowcy jednak zwracają uwagę, że dotacja to nie to samo co dochody własne. Od dawna chcieli rząd zachęcić do współpracy nad nowym mechanizmem, który by dochody własne ustabilizował i uniezależnił je od bieżących politycznych decyzji. Pomimo pewnych deklaracji - nic z tego nie wyszło. Za każdym razem słyszą, że rząd na nowy mechanizmem pracuje.

- Ministerstwo Finansów przygotowało koncepcję dalszych zmian w systemie dochodów samorządu terytorialnego - powiedział Sebastian Skuza.

Niebezpieczeństwa wynikające z centralizacji

Samorządowcy uważają, że było to świadome działanie rządu PiS mające odwrócić całą reformę samorządową, rozpoczętą ćwierć wieku temu i podporządkować działania lokalnych władz woli politycznej rządzących państwem. 

- W ostatnich latach wyraźnie było widać tendencje centralizacyjne w Polsce (...) Z tej perspektywy samorząd miał być tylko narzędziem wykonywania władzy (...) a nie partnerem - mówił Marek Woźniak.

- Zrobiono wszystko, co można było scentralizować, naruszyć równowagę i podstawowe zasady - mówił Piotr Tomaszewski. 

Jerzy Buzek, premier, który w 1998 roku wprowadzał "cztery wielkie reformy" w tym samorządową przypomniał, że jego rząd w 2001 roku przygotował ustawę, która zabraniała "dodawania" zadań samorządom przez przyznawania im na to pieniędzy. Ustawa ta została zawetowana wówczas przez prezydenta.

- Musimy wrócić do ustawy z 2001 roku (...) która przewidywała, że nie można zlecać zadań samorządom bez przyznawania im na to środków. Jej brak nam później bardzo zaszkodził - powiedział do uczestników Kongresu.

Teraz samorządowcy mają nadzieję na ponowne otwarcie dialogu z nowymi władzami centralnymi. 

- Dzięki decentralizacji będziemy mogli doskonalić system władzy w Polsce i doskonalić samorząd - powiedział Marek Woźniak.

- Możemy wziąć odpowiedzialność za procesy rozwojowe, tylko musimy być dostrzeżeni jako partnerzy - dodał Mieczysław Struk, marszałek Województwa Pomorskiego.

Jak najszybciej po pieniądze na KPO

Pomimo politycznej zmiany w państwie Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania nie łudzi się, że sytuacja finansowa samorządów szybko się poprawi, choć wyraził nadzieję, że do Polski szybko trafią unijne pieniądze na realizację inwestycji w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Te inwestycje powinny w jak największym stopniu poprawiać jakość życia lokalnych społeczności.

- Musimy teraz przygotować się na środki z KPO i wprowadzić takie rozwiązania, by populiści nigdy już nie odzyskali władzy, nie wykorzystali frustracji społeczeństwa. Szukajmy takich rozwiązań (...) choć nie łudźmy się, że nasze finanse szybko zmienią się w bardzo istotny sposób - powiedział Jacek Jaśkowiak.

Samorządowcy proponują rozwiązanie. Ich zdaniem równowagę dochodów własnych przywróciłoby urealnienie subwencji oświatowej (do oświaty samorządy dokładają najwięcej) oraz udział w dochodach z PIT zryczałtowanego, gdyż wielu przedsiębiorców po wprowadzeniu zmian podatkowych wybrało taką formę opodatkowania.

- Byłoby to ze strony państwa uczciwe - powiedział Piotr Husejko, skarbnik Poznania.

Nadzieja na to, że samorządy po latach oczekiwania dostaną środki z KPO zachęca do przedstawiania swoich planów. Jakub Banaszek, prezydent miasta Chełm mówi o tym, że priorytetem będzie stopniową przechodzenie na zieloną energię, szczególnie w ciepłownictwie. Poza tym zamierza wprowadzać projekty zapobiegające wyludnianiu się jego miasta. Choć rząd PiS dużo mówił o konieczności ich rozwoju, fakty są takie, że Chełm dziesięć lat temu liczył 70 tys. mieszkańców, a dziś - 60 tys. Podobnie jest w Zamościu czy Białej Podlaskiej, gdzie w ostatnich latach ubyło po kilkanaście tysięcy miejsc pracy.

- Polska po 25 latach istnienia samorządów potrzebuje silnych małych i średnich miast. Jeśli nie będą silne, będą obciążeniem dla państwa. Konieczne jest, żeby małe i średnie miasta miały siłę do realizacji swoich planów  - powiedział Jakub Banaszek. 

- Udział samorządów w wykorzystaniu funduszy europejskich jest niezwykle wysoko oceniany w Unii. Ponad 70 proc. zaufania do władz samorządowych w Polsce to niezwykle wysoki odsetek. Samorząd próbuje rozwiązywać najbardziej gorące, dramatyczne potrzeby mieszkańców, jak w przypadku przybycia uchodźców z Ukrainy. To, w jaki sposób rozwijamy kraj, w ogromny sposób zależy od władzy publicznej - powiedział Jerzy Buzek.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: samorządy | finanse publiczne | podatki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »