PGE odrzuca zarzuty Niemiec

PGE zaprzecza, jakoby możliwe było zapadanie się gruntu na terenach należących do Niemiec w wyniku działalności kopalni Turów. Takie informacje podał "Bild", zaznaczając, że poziom wód gruntowych po stronie niemieckiej został obniżony o około 100 m. Gdy odpompowuje się wodę, zapada się grunt. Niemcy alarmują, że stwierdzili już obniżenie terenu o jeden metr.

- Analiza pomiarów wykazała, że proces ten na terenie Polski w obszarze przygranicznym z RFN znajduje się w fazie stabilizacji, w związku z czym niemożliwym jest, aby na przyległym obszarze po stronie niemieckiej osiadania pochodzące od odwadniania i działalności górniczej Kopalni Turów były większe. Nie bez znaczenia na wielkość osiadań na obszarze RFN ma eksploatacja w byłej kopalni odkrywkowej Olbersdorf oraz zjawiska geotechniczne zachodzące w wyniku prowadzonego wydobycia w starej podziemnej kopalni węgla brunatnego na obszarze dzisiejszego miasta Żytawa - informuje PGE.

Reklama

PGE podała, że szczegóły związane z warunkami geologiczno-górniczymi rejonu odkrywki Turów i przyległych do niej obszarów były omówione i wyjaśnione m.in. w trakcie konsultacji transgranicznych podczas spotkania ekspertów strony niemieckiej i polskiej we wrześniu 2019 r. Uczestniczył w nich, jak podaje spółka, także przedstawiciel Urzędu Górniczego Saksonii. - Zgodnie z zapisami protokołu uzgodnień ww. spotkania, strona niemiecka oświadczyła, że nie zgłasza uwag do zagadnień związanych z obniżaniem zwierciadła wód podziemnych oraz obniżaniem terenu - informuje PGE.

Spółka zaznacza, że poziom wód podziemnych jest od lat monitorowany przez polsko-czeskie i polsko-niemieckie zespoły specjalistów. - Sieć pomiarowa obejmuje 550 miejsc pomiaru zwierciadła wód podziemnych, z czego ponad 150 należy do polsko-czeskiej i polsko-niemieckiej sieci pomiarowej. Wyniki badań specjalistów potwierdzają, że kopalnia nie powoduje odwodnienia w ujęciach wody pitnej - podkreśla PGE.

Przypomina też, że w 1987 roku powstał ekran przeciwfiltracyjny, którego zadaniem jest ochrona wód po stronie niemieckiej. Długość ekranu wynosi prawie 3000 metrów, a głębokość do 40 metrów. - Ekran spełnił swoje zadanie, pomiary jego szczelności prowadzone są w ramach wspólnej sieci monitoringu polsko-niemieckiego, wyniki wskazują na to, że ekran jest szczelny - informuje PGE.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Turów. Negocjacje z Czechami będą wznowione

Dziennik "Bild" poinformował o obawach mieszkańców przygranicznej niemieckiej Żytawy. Uważają oni, że wydobycie węgla w Turowie powoduje szkody górnicze w tym 25-tysięcznym mieście. Jego burmistrz Thomas Zenker zapowiedział systematycznie rejestrowanie szkód górniczych, które mogą być związane z działalnością kopalni Turów.

Gazeta podaje, że trzy kilometry od granicy polska kopalnia Turów wciąż się rozrasta. "I to mimo decyzji Trybunału Sprawiedliwości UE, który po skardze Czech nakazał polskiemu koncernowi państwowemu PGE w połowie listopada czasowe wstrzymanie wydobycia. Powód: Czechy uważają, że popełniono poważne błędy w polskiej ocenie oddziaływania na środowisko. Tego samego zdania jest burmistrz Żytawy Thomas Zenker" - pisze "Bild". Dodaje, że PGE ignoruje decyzję TSUE mimo nałożonej kary finansowej.

Cytowany przez gazetę geolog Ralf Krupp, informuje, że aby możliwe było dotarcie do coraz głębiej położonych pokładów węgla, poziom wód gruntowych obniżono już o około 100 metrów. Gdy odpompowuje się wodę, zapada się także grunt. - Na granicy Niemiec stwierdziliśmy już obniżenie terenu o jeden metr - dodał.

"Bild" opublikował fotografie budynków w Żytawie, na których widać wyraźne pęknięcia. Mieszkańcy domów twierdzą, że rysy pojawiły się w ostatnich latach. W ekspertyzie na temat skutków działalności Turowa Krupp stwierdza, że istnieją wskazówki, iż uszkodzenia budynków w Żytawie mogą być konsekwencją obniżenia poziomu wód gruntowych i związanego z tym zapadania się gruntu.

Burmistrz miasta domaga się większego wsparcia od władz kraju związkowego Saksonia. - Powinny pozyskać wszystkie dane z Polski i ocenić je jeszcze raz samodzielnie. Dużo łatwiej byłoby, gdyby to PGE musiało udowodnić, że nie szkodzi Żytawie, niż gdyby każdy właściciel domu musiałby dochodzić odszkodowań od państwowego zakładu za granicą" - mówił Zenker.

Dodał, że mieszkańców niepokoi mapa ukazująca ruchy podłoża na terenie miasta. Najsilniej poziom gruntów obniżył się wzdłuż rzeki Mandau. Według saksońskiego Wyższego Urzędu Górniczego w ciągu 20 lat poziom gruntu w mieście obniżył się nawet o 14 centymetrów. - Nie każde pęknięcie może mieć związek z kopalnią, w Żytawie występują tez ruchy tektoniczne. Ale będziemy teraz systematycznie rejestrować szkody - zapowiedział burmistrz.

morb

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

PGE

6,1900 0,1020 1,68% akt.: 02.05.2024, 16:29
  • Otwarcie 6,0940
  • Max 6,2000
  • Min 6,0780
  • Kurs odniesienia 6,0880
  • Suma wolumenu 2 430 109
  • Suma obrotów 14 929 020,34
  • Widełki dolne 5,4860
  • Widełki górne 6,7020
Zobacz również: BEDZIN CEZ COLUMBUS
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »