Norwegia: Polacy opanowali farmy

Polacy stanowią niemal jedną trzecią pracowników zatrudnionych na norweskich farmach - wynika z publikacji "Ekonomisk Rapport". Tygodnik nie ma jednak dokładnych danych, ilu polskich pracowników jest zatrudnionych w norweskim rolnictwie.

Starając się oszacować ich liczbę "Ekonomisk Rapport" kontaktował się z władzami policyjnymi poszczególnych regionów. I tak np. w bardzo ważnym dla norweskiego rolnictwa regionie Buskerud, w ub.r. farmy zatrudniały 3 tys. 600 cudzoziemców. W stosunku do roku 2002 r. oznaczało to wzrost o 80 proc. Obywatele polscy stanowili 73 proc. zatrudnionych, a 12 proc. - litewscy.

Według Ellen Nilsen, przedstawicielki policji z Buskerud, kontrolującej ważność paszportów, niektórzy farmerzy zatrudniają w sezonie nawet do stu Polaków. Jeden z dużych farmerów powiedział, że bez napływu Polaków Norwedzy nie mieliby szans na prowadzenie farm na takim poziomie, jak obecnie. Hans Kure, dyrektor działu analiz w Aetat - norweskim urzędzie zatrudnienia - mówi, że natychmiast po rozszerzeniu UE do Norwegii napłynęła w poszukiwaniu pracy fala przybyszów z nowych krajów unijnych.

Reklama

W ostatnim sezonie letnim w norweskim rolnictwie oficjalnie pracowało 17 tys. 800 cudzoziemców, a większość z nich stanowili przybysze z Polski. Dane te obejmują tylko mających pozwolenie na pracę dłuższą niż trzy miesiące. Co najmniej taka sama jest liczba pracowników, którym do legalnego podjęcia tzw. dorywczego, czyli maksymalnie trzymiesięcznego zatrudnienia, wystarczał ważny paszport.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: opanowanie | Norwegii | Norwegia | farma
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »