Nawet 600 tysięcy na bruk

Negatywna ocena kwalifikacji moralnych w oparciu o dane IPN może być podstawą zwolnienia z pracy. Lustracja może więc zostać wykorzystana do pozbycia się niewygodnych pracowników. Sądy pracy nie są gotowe do rozpoznawania spraw zlustrowanych i zwolnionych pracowników.

Nawet 600 tysięcy Polaków, których ustawa lustracyjna uzna za osoby pełniące funkcje publiczne, może mieć uzasadnione obawy co do swojej dalszej kariery zawodowej.

W przyszłym tygodniu Senat zajmie się tzw. ustawą lustracyjną, czyli ustawą o ujawnianiu dokumentów organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944-1990 oraz treści tych dokumentów. Wymaga ona, aby osoby pełniące funkcje publiczne miały wysokie kwalifikacje moralne. Ich brak może być przyczyną rozwiązania umowy o pracę lub odwołania z zajmowanego stanowiska.

Kwalifikacje moralne

Ustawa lustracyjna przyjęta przez Sejm 21 lipca stanowi, że osoba ubiegająca się o sprawowanie funkcji publicznej lub pełniąca ją, urodzona przed 1 sierpnia 1972 roku, ma obowiązek przedłożyć pracodawcy urzędowe potwierdzenie, czy w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej są dokumenty na jej temat, które zostały sporządzone przez organa bezpieczeństwa państwa. Treść tego potwierdzenia będzie brana pod uwagę przy ocenie kwalifikacji moralnych wymaganych do pełnienia funkcji publicznych.

- Pracodawca, w tym rozumieniu także państwo, nie może pozbawiać się wpływu na to, jakie osoby pełnią strategiczne funkcje w społeczeństwie. Dlatego ustanawia dodatkowe kryteria, które pewne grupy pracowników powinny spełniać - uważa adwokat Waldemar Gujski.

Nie wiadomo jednak, czy tak ostre kryteria dotyczące postawy moralnej będą stosowane w stosunku do wszystkich grup zawodowych objętych ustawą lustracyjną czy tylko w stosunku do wybranych.

- W niektórych pragmatykach już teraz występuje wymóg posiadania nieposzlakowanej opinii, np. w ustawie o urzędnikach państwowych. Myślę więc, że te podwyższone kryteria odnoszą się do tych grup zawodowych - mówi prof. Krzysztof Rączka z Uniwersytetu Warszawskiego.

- Jego zdaniem trudno jednak przesądzić o tym, jaki jest zamysł i cel ustawodawcy. Nie można więc wykluczyć, że ocena kwalifikacji moralnych będzie stosowana w stosunku do wszystkich kategorii osób pełniących funkcje publiczne wymienionych w ustawie lustracyjnej - dodaje prof. Krzysztof Rączka.

Ogólne kryteria

Oceniając kryteria moralne pracownika, pracodawca będzie musiał posługiwać się niezdefiniowanymi do końca pojęciami, np. nieposzlakowana opinia. Zresztą już dziś pracodawca może rozstać się z pracownikiem z bardzo ogólnych powodów, takich jak np. utrata zaufania. Musi być ona jednak oparta na konkretnych okolicznościach obiektywnych i weryfikowalnych.

Na ten temat wypowiadał się już wielokrotnie Sąd Najwyższy. W orzeczeniu z 25 listopada 1997 r. stwierdził, że utrata zaufania może stanowić przyczynę uzasadniającą wypowiedzenie umowy o pracę, jeżeli znajduje oparcie w przesłankach natury obiektywnej oraz racjonalnej i nie jest wynikiem arbitralnych ocen lub subiektywnych uprzedzeń (I PKN 358/97).

- Skoro ustawa lustracyjna wymaga od osoby pełniącej funkcję publiczną dobrej opinii obywatelskiej, trzeba będzie udowodnić, na podstawie danych z IPN, że zwolniony obywatel jej nie posiada - dodaje prof. Andrzej Patulski z Kancelarii Patulski­Orłowski.

Droga do czystek

Zdaniem ekspertów przepisy, które znalazły się w przyjętej przez Sejm ustawie lustracyjnej, są niebezpieczne ze społecznego punktu widzenia. Są także prawnie wątpliwe. Takie ogólne rozwiązania dadzą pracodawcy ogromne pole do uznaniowości i przeprowadzania czystek kadrowych.

- Nowe przepisy będą wykorzystywane tam, gdzie występuje duża presja polityczna na zmiany kadrowe, np. w spółkach skarbu państwa. W przeszłości były już ogólne przepisy tego typu, które doprowadziły do wielu ludzkich nieszczęść. Przykładem mogą być regulacje ustawy wymierzonej przeciwko pasożytom społecznym - twierdzi prof. Andrzej Patulski.

Nieostre i ogólne kryteria, które mają być brane pod uwagę przy podejmowaniu decyzji o rozwiązaniu umowy o pracę z pracownikiem zobowiązanym do przedstawienia zaświadczenia o dokumentach ze swojej przeszłości, mogą być nadużywane szczególnie w administracji i urzędach.

- Sektor prywatny kieruje się innymi zasadami. Tam liczą się kompetencje pracownika i jego kwalifikacje zawodowe, a nie postawa moralna. Dlatego w prywatnych firmach zakres stosowania ustawy będzie ograniczony - uważa prof. Krzysztof Rączka.

Sądowy paraliż

Nie wiadomo, ile osób straci posadę w wyniku działania ustawy lustracyjnej. Przyjmując jednak czarny scenariusz, do sądów pracy mogą trafić tysiące spraw osób, które będą domagać się przywrócenia do pracy. Nie wiadomo też, czy sędziowie w sądach pracy będą przygotowani do rzeczowej oceny materiałów IPN. Obecnie dokumentami służb bezpieczeństwa PRL zajmowali się sędziowie sądów lustracyjnych, którzy wiele lat zdobywali wiedzę dotyczącą specyfiki archiwalnych dokumentów.

Reklama

Arkadiusz Sobczyk Uniwersytet Jagielloński

Są wątpliwości, czy proponowane rozwiązania będą zgodne z konstytucją. Być może trzeba będzie zbadać, czy ustawodawca nie wprowadza kryterium dyskryminującego i czy przepis ten nie narusza zasady równości obywateli wobec prawa. Rodzi się pytanie, czy tak sformułowany przepis nie wprowadza domniemania, że osoby, które mają niejasną przeszłość, wykazują się niskimi kwalifikacjami. Trzeba się jednak liczyć z tym, że w stosunku do osób pełniących funkcje publiczne mogą być wymagane wyższe standardy postaw moralnych i obywatelskich.

Tomasz Zalewski

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: pracodawca | kwalifikacje | sądy pracy | IPN | bruk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »