Największy polski bank obniża prognozy dla kraju. "Rozczarowujące wyniki"

Poznaliśmy dane o wzroście gospodarczym w ostatnim kwartale 2023 roku. W ujęciu rocznym odnotowano wzrost o 1 proc., a w kwartalnym - stagnację na poziomie 0 proc. "Rozczarowujące wyniki gospodarki pod koniec ubiegłego roku to przede wszystkim skutek słabości konsumpcji" - komentują ekonomiści PKO Banku Polskiego. Największy polski bank po odczycie GUS obniżył prognozy wzrostu polskiego PKB w 2024 roku.

W środę Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował tzw. szybki szacunek PKB Polski w czwartym kwartale 2023 roku. W okresie od października do grudnia wzrost gospodarczy wyniósł 1 proc. w ujęciu rocznym. W porównaniu z trzecim kwartałem 2023 roku PKB nie zmienił się.

"Rozczarowujące wyniki gospodarki pod koniec ubiegłego roku to przede wszystkim skutek słabości konsumpcji" - skomentowali odczyt analitycy PKO BP. Po publikacji danych GUS wskazali, że obniżają prognozę dotyczącą wzrostu polskiego PKB w 2024 roku - na 3,7 proc. z 3,9 proc. oczekiwanych w grudniu. 

Reklama

Prognoza PKO BP, nawet po jej obniżeniu, jest dla Polski optymistyczna. Mniejszego wzrostu PKB spodziewają się instytucje międzynarodowe. Bank Światowy prognozuje, że PKB naszego kraju w 2024 roku wzrośnie o 2,6 proc., podobnie jak OECD. Z kolei Międzynarodowy Fundusz Walutowy spodziewa się wzrostu na poziomie 2,8 proc., a Komisja Europejska - 2,7 procent.

Niższego niż 3,7 proc. wzrostu PKB spodziewają się także ekonomiści ING Banku Śląskiego, wskazując jednocześnie, że ich prognoza i tak jest optymistyczna. "Pozostajemy optymistami w kwestii wzrostu gospodarczego w 2024, który w naszej ocenie powinien być zbliżony do 3 proc." - wskazali w środę. Wzrost gospodarczy na poziomie 3 proc. w 2024 roku zakłada także Ministerstwo Finansów - tak wskazało w założeniach do ustawy budżetowej.

PKB W 2024 roku. "Solidna dynamika inwestycji"

Skąd optymizm polskich analityków? "Naszym zdaniem słabość konsumpcji pod koniec 2024 była przejściowa i najpewniej wynikała z odbudowy nadszarpniętych przez okres wysokiej inflacji oszczędności. W kolejnych kwartałach przyspieszenie dynamiki realnych wynagrodzeń, które będzie efektem silnego wzrostu płac nominalnych oraz spadku inflacji, przyniesie coraz silniejszy wzrost konsumpcji" - tłumaczą swoją prognozę analitycy PKO BP. Jak dodają, ich zdaniem "dzięki dodatnim stopom realnym skłonność do oszczędzania pozostanie wysoka". "Oczekiwany przez nas w 2024 wzrost konsumpcji (3,6 proc.) jest słabszy niż dynamika realnych dochodów" - wskazali w komentarzu. 

Optymistycznie patrzą także na drugi składnik podbijający PKB, czyli inwestycje. "Uważamy, że pozostaną na ścieżce wzrostu - luka w finansowaniu związana z końcem tradycyjnej perspektywy finansowej UE ma szansę być zasypana przez KPO, a potrzeby firm związane z poprawą efektywności energetycznej i automatyzacją są nadal wysokie" - czytamy w komentarzu banku do publikacji GUS dotyczącej PKB w IV kwartale ubiegłego roku.

Jeśli chodzi o ekonomistów banku ING, także wskazują oni dynamiczny wzrost realnych dochodów związany z niższą inflacją i wzrostem płac nominalnych oraz świadczeń socjalnych. "Podtrzymujemy wcześniejsze prognozy, że konsumpcja będzie głównym motorem wzrostu PKB w 2024" - wskazali w komunikacie. 

Zagrożenia dla polskiego PKB. Idą ze strony Niemiec i Azji

Jako ryzyko dla rozwoju gospodarczego eksperci wymienili słabą koniunkturą w gospodarce niemieckiej, co w połączeniu z mocnym złotym oraz silniejszą konkurencją cenową ze strony producentów z Azji, może przełożyć się na pogorszenie salda wymiany handlowej z zagranicą. Zaznaczają przy tym, że jednocześnie na początku 2024 roku widać sygnały ożywienia globalnego przemysłu. To, jak oceniają, powinno przynieść powrót wzrostów produkcji.

Ich zdaniem środowy odczyt GUS potwierdza, że gospodarka pozostaje na ścieżce ożywienia, chociaż jego tempo jest nieco wolniejsze od wcześniejszych oczekiwań. "W prawdzie nie znamy szczegółowych danych za czwarty kwartał 2023, jednak na bazie opublikowanych wcześniej danych rocznych szacujemy, że ostatni kwartał ubiegłego roku przyniósł wyhamowanie wzrostu spożycia gospodarstw domowych w okolice zera (w ujęciu rok do roku)" - skomentowali ekonomiści ING. Jak dodali, "towarzyszyła temu kontynuacja solidnego wzrostu inwestycji (ok. 7,6 proc. rok do roku), dodatni wkład zmiany salda wymiany handlowej z zagranicą oraz negatywny wpływ zmiany stanu zapasów".

Ich zdaniem słabszy wynik konsumpcji w czwartym kwartale mógł być związany z obawami ponownego wzrostu inflacji w drugiej połowie 2024 roku i budowaniem przezornościowych oszczędności. "Ceny nie rosną już tak szybko jak wcześniej, ale ich poziom jest tak wysoki, że wiele gospodarstw domowych preferuje ostrożne zachowania wydatkowe" - ocenili. Może to być także, ich zdaniem, konsekwencja zwiększenia inwestycji gospodarstw domowych w nieruchomości - w związku z końcem funkcjonowania programu Bezpieczny Kredyt 2 procent. 

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: PKB | wzrost gospodarczy | makroekonomia | inflacja | inwestycje | oszczędności
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »