Lombardowy biznes kwitnie

Liczba punktów udzielających pożyczek pod zastaw w ciągu dwóch lat zwiększyła się o 50 proc. Zadłużają się w nich nawet przedsiębiorcy - donosi "Dziennik Gazeta Prawna".

Wydawałoby się, że lombardy są zapomnianym reliktem przeszłości. Tymczasem zarówno liczba ich samych, jak i klientów, których obsługują, rośnie nieprzerwanie od 2009 r. Wtedy banki zaostrzyły politykę kredytową, a pożyczki pod zastaw znowu wróciły do łask.

Jeszcze pod koniec 2010 r. lombardów było w Polsce 10 tys. Dziś jest ich już ok. 15 tys. Eksperci zaznaczają jednak, że są to tylko szacunki, bo rejestracji lombardów nikt nie prowadzi.

- Może ich być nawet więcej, gdyż do udzielania pożyczek pod zastaw zabrały się także kantory, punkty skupu złota, a nawet niektóre komisy - zwraca uwagę dr Piotr Białowolski z SGH, który analizuje rynek pożyczek pozabankowych. Wartość tego rynku szacowana jest już na 500 mln zł rocznie.

Reklama

Najwięcej lombardów powstaje w miastach mających od 20 do 100 tys. mieszkańców i w mniej zamożnych dzielnicach dużych miast. Coraz więcej jest też tzw. mobilnych lombardów, które nie mają stałej siedziby, tylko strony internetowe.

Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Biznes | "Dziennik Gazeta Prawna" | liczba | Dziennik Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »