L. Balcerowicz: Grozi nam dług, stagnacja i destabilizacja gospodarki

Jeśli dzisiejsza opozycja przejmie władzę po jesiennych wyborach, nie ucieknie przed problemami, które są efektem ośmioletnich rządów PiS. To rosnące koszty zadłużenia, zboczenie ze ścieżki stabilnego i silnego wzrostu oraz destabilizacja gospodarki - twierdzi Leszek Balcerowicz, prezes Forum Obywatelskiego Rozwoju.

- Będziemy mieli do czynienia problemami, od których nie da się uciec po wyborach. To rosnący koszt zadłużenia i przechodzenie do stagnacji gospodarczej - powiedział na konferencji prasowej autor reform, które rozpoczęły polską transformację po obaleniu komunizmu.

- Jest niemal pewne, że Polska przestanie doganiać Zachód - dodał.

Rząd PiS podaje, że zadłużenie Polski w stosunku do PKB obniżyło się w 2022 roku poniżej 50 proc. To prawda, ale możliwa dzięki pewnej sztuczce. Tej sztuczce na imię inflacja. To dzięki inflacji nominalny polski PKB (bo ten jest liczony w bieżących cenach, czyli rosnących wraz z inflacją) rósł szybciej niż dług. Według wyliczeń FOR, polityka rządu spowodowała, że każdy Polak na koniec 2022 roku był zadłużony na 40 416 zł i było to o 3049 zł więcej niż rok wcześniej. 

Reklama

Najgorszy w tym wszystkim nie jest jednak sam wzrost długu, tylko kosztów jego obsługi. Wie to każdy, kto w czasach, gdy stopy procentowe w Polsce były "bliskie zera", zaciągnął kredyt hipoteczny. Kiedy stopy wzrosły, rata kredytu skoczyła nawet dwukrotnie. Tak samo jest z długiem państwa, z tą różnicą, że nikt nie zafunduje nam "wakacji kredytowych".

Rosną koszty obsługi zadlużenia

Obecnie Polska za swoje zadłużenie płaci ok. 6 proc. rocznie - najwięcej ze wszystkich państw Unii. W ten sposób koszt obsługi długu na każdego Polaka wyniósł w zeszłym roku 1437 zł, czyli prawie dwa razy więcej niż rok wcześniej. To znacznie więcej, niż każdy z nas wpłaca na realizację programu 500+, bo kwota ta wynosiła w zeszłym roku 1082 zł na osobę.

- Na obsługę długu publicznego będziemy wydawali więcej niż na prezenty wynikające z zaciągania tego długu - mówił główny ekonomista FOR Marcin Zieliński.

Według wyliczeń FOR, relacja wydatków do PKB wzrosła o 3 punkty proc. w ciągu ostatnich lat. Nie były to jednak wydatki rozwojowe, ale socjalne, głównie spowodowane obniżeniem wielu emerytalnego. Teraz do tego co roku będą dochodzić coraz wyższe kosztu obsługi zadłużenia.

- Nie widzę żadnej możliwości zmiany w kosztach obsługi długu (...) Nie da się przekonać pożyczających w żaden inny sposób poza tym, że się nie będzie lekceważyć problemów - powiedział Leszek Balcerowicz.

 Równocześnie - prócz długu - w czasie rządów PiS wzrosło opodatkowanie. Owszem, w 2022 roku nastąpiła obniżka najniższej stawki podatku PIT. Wskutek tego obciążenia podatkowo-składkowe jako odsetek PKB w 2022 roku obniżyły się do 35,1 proc. z 37,6 proc. w 2021 roku. Ale przez poprzednie sześć lat podatki nieustannie rosły. I dlatego w 2022 roku po "obniżce" opodatkowanie i tak było większe niż w 2015 roku, kiedy wynosiło 33,4 proc. PKB.    

- Mieliśmy do czynienia ze wzrostem podatków, z wprowadzaniem nowych i rosnący dług publiczny równocześnie - powiedział Marcin Zieliński.  

Zagraża nam stagnacja

I kwartał tego roku przyniósł skurczenie się polskiego PKB o 0,3 proc. w porównaniu z I kwartałem zeszłego roku. To poważne ostrzeżenie, że polska gospodarka może znaleźć się w stagnacji. Pytanie - czy będzie ona długotrwała? Według FOR nacjonalizacja prowadzona przez rząd PiS może spowodować utratę dynamiki wzrostu przez nasz kraj.   

- Jednym z najważniejszych problemów jest dynamika gospodarki, czyli długofalowe tempo wzrostu i stabilność - mówił Leszek Balcerowicz.

- Tempo wzrostu zależy od ustroju gospodarczego. Wszystkie kraje, które pozbyły się dominacji państwa nad ludźmi przyspieszyły tempo wzrostu (...) Powodem osłabiania sił napędowych, od których zależy dynamika gospodarcza, jest nacjonalizacja - dodał.

W końcu narastającym problemem jest stabilność gospodarki. Jest ona zagrożona z powodu rosnącej roli interwencjonizmu państwowego. W rękach państwa są dwa największe w Polsce banki, a wpływ na pozostałe jest też olbrzymi, choćby poprzez podatek bankowy, który zachęca banki do udzielania pożyczek państwu zamiast do kredytowania gospodarki.

- Rola interwencjonizmu państwowego jest ogromna - mówił Leszek Balcerowicz.  

Wobec tego apeluje do polityków opozycji, żeby zerwali z - jego zdaniem - ważnego przeświadczenia stojącego za ich kampania wybroczą streszczającego się w słowach: "Jeśli nie będziemy naśladować PiS w obietnicach bez pokrycia, to przegramy".

- To nierozsądne podejście. Lekceważenie narastających problemów jest nieodpowiedzialnością - powiedział Leszek Balcerowicz.

- Ktokolwiek będzie rządzić, nie będzie mógł bezkarnie tego kontynuować - dodał.

I dodaje, że przyszły rząd stanie przed wyborem - albo podniesie podatki, albo będzie musiał ciąć wydatki państwa.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »