Jakie są największe wyzwania dla Europy? Tak widzi to Thomas Piketty

Doszliśmy do ściany - twierdzi Thomas Piketty, legenda światowej ekonomii. Jak zauważa to wielu ekonomistów - globalizacja rdzewieje, a wraz z tym zadyszki dostaje turbokapitalizm. Mamy kryzys demokracji, a przebojem zdobywa władzę jej alternatywa lansowana przez populistów i nacjonalistów. Thomas Piketty proponuje, jak wydobyć się z tej pułapki.

Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc

Autor "Kapitału XXI wieku" opublikowanego w 2013 roku przyjechał do Warszawy z okazji polskiego wydania jego kolejnej książki "Kapitał i ideologia" nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej. W poprzednim, liczącym w polskim wydaniu 750 stron, światowym bestsellerze opisał, w jaki sposób w różnych epokach i systemach politycznych kształtowały się nierówności. W najnowszej tłumaczy m.in. jak doszło do ich eksplozji począwszy od lat 80. XX stulecia. I proponuje rozwiązania. Nazywa je programem "socjalizmu partycypacyjnego".   

Reklama

- Kryzys demokracji, który widzimy, wynika też z tego, że pewne kwestie ekonomiczne zostały zamknięte w specjalistycznych kręgach (...) W historii widać rozmaite rozwiązania, jakie kraje podejmowały w różnych okresach, kiedy orientowały się, że kwestie nierówności są napięte - mówił Thomas Piketty na spotkaniu z polskimi czytelnikami.

Zajrzyjmy na chwilę do statystyk. Jak wygląda rozkład bogactwa w najpotężniejszym kraju świata, czyli w USA? 10 proc. najbogatszych ludzi posiada 69,8 proc. całego majątku netto (czyli pomniejszonego od dług). Do 1 proc. superbogatych należy niemal jedna trzecia tego bogactwa (32,1 proc., dane na 2021 rok). Najbiedniejsze 50 proc. mieszkańców kraju posiada zaledwie 2 proc. całego majątku.

- (...) Bogactwo jest bardzo skoncentrowane, a równocześnie wielu ludzi ma bogactwo negatywne, czyli dług. Jeśli jesteś w takiej sytuacji, musisz akceptować wszystko, złe warunki pracy, mieszkania itp. (...) Trzeba popatrzeć na ekstremalne nierówności jako na szansę. Redystrybucja bogactwa jest częścią systemu państwa dobrobytu - mówił Thomas Piketty.

Jak zmienił się świat po upadku ZSRR

Jak dystrybucja bogactwa zmieniła się od 1989 roku? Udział w aktywach 1 proc. superbogaczy w USA wzrósł z 24 do 32,1 proc. Stało się to gównie kosztem klasy średniej, czyli ludzi pomiędzy 50 a 90 szczeblem drabiny dochodowej, których stan posiadania zmniejszył się z 35 do 28 proc. Trudno się dziwić, że demokracja solidnie zatrzeszczała, a wybory prezydenckie w USA wygrał w 2017 roku Donald Trump, choć nie bez aktywnego wsparcia Rosji.

A jak to było w Polsce? Według szacunków Thomasa Piketty’ego 10 proc. najbogatszych ma 60 proc. całego majątku. Doszło do tego zaledwie w ciągu 30 lat, gdy akumulacja bogactwa w krajach Zachodu trwała dziesięciolecia, a nawet stulecia.

- Polska weszła na drogę bardzo, bardzo szybkiej koncentracji majątku i była to droga ekstremalnie nierównościowa - mówił Thomas Piketty.

- Stworzyliście nacjonalizm, populizm, antyemigrancką ideologię. To konsekwencje tego procesu - dodał.

Kiedy 4 czerwca 1989 roku wrzucaliśmy kartki do urn z nadzieją, kiedy kilka miesięcy później ze łzami radości w oczach patrzyliśmy jak Niemcy burzą berliński mur, nie wiedzieliśmy jeszcze, co nas czeka. Dla kształtu modelu społeczno-gospodarczego Zachodu kluczowe było istnienie konkurencji militarnej, politycznej, ideologicznej i społecznej w postaci ZSRR.

Kiedy upadł ZSRR, okazało się, że piekła nie ma. To dostarczyło napędu turbokapitalizmowi (pojęcie wymyślone przez Edwarda Luttwaka, ekonomistę i stratega wojskowości, byłego doradcę prezydenta USA George’a Busha starszego), pozwoliło superbogatym zawłaszczać rosnącą połać światowego bogactwa, a model "państwa dobrobytu" odesłano do lamusa.

- Choć - z historycznej perspektywy - mamy postęp społeczny, po upadku komunizmu zaczęliśmy widzieć bardzo złe zjawiska. Upadek komunizmu został zinstrumentalizowany przez konserwatystów na całym świecie do tego, żeby wycofywać się z progresywnego opodatkowania i wielu osiągnięć społecznych. Tak działo się nie tylko w Europie Wschodniej, ale także w Zachodniej - mówił Thomas Piketty.

- Trzeba zrewaluować to historyczne doświadczenie. Możliwe jest to dzięki porównaniom takich zmiennych, jak wpływ scholaryzacji na wzrost gospodarczy, produktywność i wzrost zamożności - dodał.

Czytaj więcej:Greta Thunberg wyda nową książkę o kryzysie klimatycznym  

Wysokie podatki? Kto i ile płacił w przeszłości

Współczynnik scholaryzacji, czyli liczba uczących się w stosunku do całej populacji w tym samym wieku był w USA w latach 50. zeszłego stulecia znacznie wyższy niż w Europie Zachodniej. Hipoteza Thomasa Piketty’ego głosi, że to właśnie temu - miedzy innymi - USA zawdzięczają bardzo silny wzrost produktywności i przewagę gospodarczą, jaką w drugiej połowie XX wieku ugruntowały na świecie. 

- Trzeba zrewaluować transformację po upadku komunizmu i sprawdzić, jak progresywne opodatkowanie i redystrybucja majątku mogą wpływać na poprawę społeczną - powiedział ekonomista.

Progresywne opodatkowanie to jeden z najważniejszych punktów programu "socjalizmu partycypacyjnego". Thomas Piketty przypomina, że krańcowa górna stawka podatkowa w latach 1932-1980 w USA wynosiła średnio 81 proc., w Wielkiej Brytanii - 89 proc., 58 proc. w Niemczech i 60 proc. we Francji.

Większa progresja podatkowa (wyższe stawki dla lepiej zarabiających, niższe dla mniej) to nie koniec agendy naprawczej. Thomas Piketty uważa, że konieczne jest wprowadzenie podatku majątkowego oraz podatku od dziedziczenia. Dodajmy, że takie podatki w różnych okresach także obowiązywały w wielu krajach i nie jest to żadna nowość. Na co miałyby iść redystrybuowane w ten sposób pieniądze? Na wyposażenie w rodzaj kapitału startowego młodych ludzi, którzy niczego nie dziedziczą.

- Z podatków dochodowych możemy poprawiać jakość usług publicznych, a z majątkowych możemy dać ludziom młodym pewien kapitał na rozpoczęcie samodzielnego życia - mówił Thomas Piketty.

Jednym z elementów programu "partycypacyjnego socjalizmu" jest zapewnienie pracownikom korporacji 50 proc. praw głosu, co zmniejszyłoby koncentrację władzy gospodarczej i pozwoliło decentralizować cały system.

Czytaj również:Zaskakujący raport: Polska z największymi nierównościami w Europie

Manifest na rzecz demokratyzacji Europy

Thomas Piketty jest współautorem "Manifestu na rzecz demokratyzacji Europy" (Manifesto for the democratization of Europe), który zawiera propozycje zwiększenia budżetu Unii Europejskiej do 4 proc. PKB (obecnie to ok. 1 proc.) w celu finansowania badań, szkoleń,  europejskich uniwersytetów, programów inwestycyjnych, przyjmowania i integracji imigrantów. Ten budżet miałby pochodzić z podatku od międzynarodowych korporacji (obecnie proponowaną stawkę 15 proc. Thomas Piketty uważa za niewystarczającą), od paliw kopalnych czy węglowego śladu.

- Największe wyzwanie dla Europy to zwiększenie inwestycji w edukację i nowe technologie czystej energii, emancypację indywidualną i cyfryzację. Mamy lepszy system niż w USA (...) ale wymagający wielkich inwestycji - powiedział.

Jego zdaniem globalna Północ musi przejąć odpowiedzialność i finansowanie transformacji energetycznej globalnego Południa.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

- Perspektywa globalnej katastrofy klimatycznej powoduje, że musimy międzynarodowy system gospodarczy zmieniać znacznie szybciej, niż myśleliśmy - mówił.

Dla tych, dla których 750 stron książki "Kapitał XXI wieku" było wyzwaniem, a blisko 1200 stron "Kapitału i ideologii" staje się jeszcze większym, autor ma dobrą wiadomość. Postanowił napisać ich krótszą wersję. "A brief history of equality" ("Krótka historia równości") została już wydana w zeszłym roku po francusku, a w kwietniu tego roku po angielsku przez Harvard University Press.

Jacek Ramotowski

Zobacz również: 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: gospodarka światowa | gospodarka europejska | UE
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »