Ile będą kosztować zapowiedzi D. Tuska z expose? Mamy szacunki

Podczas expose wygłoszonego w Sejmie 12 grudnia Donald Tusk zapowiedział kilka konkretnych kroków, które będą urzeczywistnieniem obietnic składanych w kampanii wyborczych. D. Tusk obiecał m.in. podwyżki dla nauczycieli i sfery budżetowej, wprowadzenie "babciowego" czy dwukrotną waloryzację emerytur i rent. Jak wszystkie propozycje dotyczące transferu środków z państwowej kasy do społeczeństwa, tak i te będą stanowić koszt w napiętym już budżecie. Jaki to będzie koszt? I jak poradzi sobie z tym nowy minister finansów? Interia Biznes pyta o to eksperta.

- Cała Polska zna te konkrety, cała Polska będzie nas z tego rozliczała, nie boję się tego. W imieniu całego przyszłego rządu mogę powiedzieć - nie obawiamy się żadnej z tych obietnic, zostaną zrealizowane - mówił Donald Tusk podczas swojego expose. Odniósł się tym samym do listy tzw. 100 konkretów Koalicji Obywatelskiej na pierwsze sto dni rządów, stworzonej jeszcze przed wyborami parlamentarnymi. Taka lista to łakomy kąsek dla politycznych oponentów, bo pozwala rozliczać nowy rząd z realizacji obietnic punkt po punkcie. I właśnie do takiej chęci punktowania jego rządu przez opozycję i wyborców nawiązał Donald Tusk, podkreślając, że to, co zostało obiecane, zostanie wprowadzone w życie

Reklama

- Wynagrodzenia dla nauczycieli wzrosną o 30 procent i ten wzrost będzie od 1 stycznia, jak obiecaliśmy - zapowiedział D. Tusk. - Wynagrodzenia dla całej sfery budżetowej wzrosną o 20 procent od 1 stycznia, jak obiecaliśmy.  

- Śmialiście się z "babciowego" - będzie "babciowe" - kontynuował lider Koalicji Obywatelskiej. - W ramach programu Aktywna Mama wypłacimy każdej mamie, każdej rodzinie, wszystkim rodzicom, którzy potrzebują pomocy na opiekę nad swoim maleństwem, 1500 zł miesięcznie. 

- Tak, jak obiecaliśmy, wprowadzimy natychmiast drugą w ciągu roku waloryzację rent i emerytur, wtedy kiedy inflacja będzie przekraczała 5 proc. - dodał. 

Obietnice złożone przez D. Tuska to nowe koszty w budżecie

O tym, że nowy rząd będzie chciał wywiązać się przynajmniej z części przedwyborczych obietnic, ekonomiści mówili już od dawna. Wskazywali przy tym na to, że dotrzymanie słowa danego wyborcom będzie oznaczać nadwerężenie już i tak napiętego budżetu. Przypomnijmy: w projekcie budżetu na 2024 r. przygotowanym przez rząd Mateusza Morawieckiego jeszcze późnym latem, zapisano deficyt w wysokości 165 mld zł. Budżet ten będzie z konieczności musiał stanowić punkt wyjściowy dla nowej koalicji, która - zgodnie z zapowiedziami jej polityków, m.in. Ryszarda Petru z Trzeciej Drogi - później dopiero będzie dokonywać korekt w planie finansów państwa zostawionym jej przez poprzedników. A przy tych korektach będzie musiała uwzględnić dodatkowe koszty. Jakie? 

- Najwięcej z wymienionych deklaracji będą kosztować podwyżki dla nauczycieli i sfery budżetowej. Spodziewałbym się tutaj kosztu między 15 a 20 mld zł, bo pamiętajmy, że w budżecie były już uwzględnione środki na podwyżki o ok. 12 proc. - mówi Interii Biznes Piotr Bielski, szef zespołu analiz makroekonomicznych w Santander BP.    

Istotnie, w projekcie budżetu ułożonego przez gabinet M. Morawieckiego zapisano o 12,3 proc. wyższe wynagrodzenia dla osób zatrudnionych w budżetówce, służbach publicznych czy mundurowych. Nowy rząd nie tylko więc podaruje pracownikom sfery budżetowej większą podwyżkę, ale też wyjdzie naprzeciw oczekiwaniom nauczycieli w tym względzie - i to wszystkich nauczycieli, bo Donald Tusk obiecał, że również wynagrodzenia nauczycieli przedszkolnych i akademickich wzrosną od 2024 r. 

"Babciowe" praktycznie bez kosztów?

- Jeśli chodzi o "babciowe", to koszt netto dla budżetu nie powinien być duży - dodaje Piotr Bielski -. Politycy PO jeszcze przed wyborami przekonywali, że duża część tego kosztu wróci do budżetu w postaci podatków i składek. Kobiety, które wrócą do pracy, dostaną wprawdzie to dodatkowe świadczenie w wysokości 1500 zł, ale z tytułu tej pracy będą odprowadzały składki - przynajmniej od minimalnego wynagrodzenia. Można zatem powiedzieć, że koszt "babciowego" będzie bliski samosfinansowania.  

Jeśli chodzi o koszt drugiej w ciągu roku waloryzacji emerytur, to nasz rozmówca zwraca uwagę, że nie znamy jeszcze dokładnego algorytmu, który będzie zastosowany. 

- To pytanie do ministra finansów, podobnie jak pytanie o to, jak on to wszystko "zepnie" - mówi P. Bielski. - Tutaj mamy całą listę znaków zapytania. Zapowiedzi, które padły dziś w expose, dołączają bowiem do szeregu wydatków, których wcześniej w budżecie nie było, a o których już wiemy, że się pojawią. To "zerowy" VAT na podstawowe produkty żywnościowe przez pierwsze trzy miesiące roku (przy założeniu, że nowy rząd nie "cofnie" rozporządzenia podpisanego przez ministra finansów w gabinecie M. Morawieckiego); to także zamrożenie cen energii - a także różne działania dokonywane "na ostatnią chwilę" przez poprzedni rząd, takie jak zakup KRABÓW czy dokapitalizowanie sektora węglowego. 

Umowa dotycząca pozyskania 152 egzemplarzy samobieżnych armatohaubic KRAB , zatwierdzona "na odchodne" przez ministra obrony w rządzie PiS Mariusza Błaszczaka, opiewa na ponad 10 mld zł. Z kolei stawka 0 proc. VAT na żywność przez trzy miesiące będzie kosztować budżet państwa niecałe 3 mld zł (to ocena skutków regulacji dokonana przez poprzednią ekipę rządzącą). Koszty dopłat z tytułu zamrożenia cen energii w pierwszej połowie 2024 r. - w kształcie opracowanym już przez posłów nowej sejmowej większości - oszacowano na 16,5 mld zł (według planu, większość tych kosztów, bo 14,6 mld zł, ma pokryć Orlen - pisaliśmy o tym tutaj). Jak ostatecznie będzie wyglądał zatem deficyt budżetowy na przyszły rok? Ustawa budżetowa na 2024 r. powinna trafić na biurko prezydenta do 29 stycznia, a zatem do tego czasu powinna zniknąć choć część znaków zapytania.  

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »