Hutnictwo: Korekty, obawy, wyzwania

Kryzys na rynku hutniczym skorygował strategię działania producentów i dystrybutorów wyrobów stalowych. Huty ograniczają produkcję i redukują zatrudnienie. W opinii dystrybutorów, kryzys jest szansą, którą warto wykorzystać.

Produkcja 10 mln ton koksu i 9,7 mln ton stali pokazuje, jak ważną branżą w Polsce jest hutnictwo - mówił Zygmunt Łukaszczyk, wojewoda śląski, podczas konferencji Hutnictwo 2009, zorganizowanej w ramach Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. - Trzy kwartały ubiegłego roku były bardzo dobre dla branży stalowej, ale ostatnie trzy miesiące pod względem produkcji i wyników ekonomicznych nie były takie, jak by tego oczekiwano.

Jak dodał wojewoda Łukaszczyk, szansą dla sektora stalowego są inwestycje infrastrukturalne. Rząd polski zamierza wydać ponad 100 mld złotych na inwestycje infrastrukturalne, co może zwiększyć zapotrzebowanie na stal. Tylko w województwie śląskim wydatki na autostrady i drogi wyniosą około 4 mld złotych. Popyt na stal wzrośnie także dzięki projektom związanym z Euro 2012. W opinii ekspertów, począwszy od 2010 roku nastąpi wzrost w skali całego świata.

- Ten optymizm jest jednak osadzony w pewnych realiach, takich jak aspekt finansowy działalności gospodarczej - przekonywał Romuald Talarek, prezes zarządu Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej.

- Ważne, by kryzys bankowy nie powrócił rykoszetem, gdyż finansowanie działalności firm jest niezwykle istotne. Zdaniem Talarka, pozytywne jest to, że banki widzą interes w szybkim wyjściu z kryzysu i próbują poluzować swą dotychczasową, dość restrykcyjną politykę. To oznacza, że wiarygodni klienci nie powinni mieć problemów z uzyskaniem finansowania ze strony banku.

Słabe światełko w tunelu

Mimo że długofalowe perspektywy dla sektora stalowego są korzystne, przedstawiciele branży zwracali uwagę na zagrożenia. Jednym z nich są rosnące koszty energii.

- W Czechach obniżono ceny energii elektrycznej, podczas gdy Polsce zafundowano ponad 60-procentowy wzrost - podkreślał Talarek. - Przy rosnących kosztach energii hutnictwo nie ma szans na szybkie wyjście z kryzysu. W opinii Przemysława Sztuczkowskiego, prezesa zarządu Złomreksu, rząd nie robi nic, by chronić przemysł, w tym hutnictwo, przed kryzysem.

- Nie widzę konkretnych efektów - przekonywał Sztuczkowski. - Rosnące ceny energii powodują, że huty tracą konkurencyjność w porównaniu z producentami z krajów Unii Europejskiej.

A przecież nie mamy możliwości importu energii, zważywszy na monopol energetyki na rynku. W niektórych hutach podwyżki cen energii sięgają stu procent. Jaki zatem sens ma produkcja, jeśli do każdej tony stali trzeba dokładać sto złotych? Opinię potwierdza Jerzy Kozicz, prezes zarządu CMC Zawiercie SA. Jego zdaniem, rozmowy na temat obniżki akcyzy na prąd dopiero się zaczęły i nie wiadomo, z jakim skutkiem się zakończą.

- Resort finansów jest wyłącznie zainteresowany wpływami do budżetu, a nie długofalową strategią - przekonywał Kozicz. - Patrzę jednak z optymizmem na przyszłość sektora stalowego. Przy szacowanym wzroście gospodarki jest szansa na wzrost konsumpcji stali. O tym, że rozmowy z rządem mogą przynieść konkretne efekty, przekonywał Jiri Cienciala, prezes zarządu Trinecke Zelezarny.

Jego zdaniem, współpraca czeskiego rządu, sektora hutniczego i energetyki dała konkretne efekty. Ceny energii nie są tak wysokie jak w Polsce.

- Nasz poprzedni rząd zaangażował się w sprawy sektora hutniczego, powołując specjalną grupę do spraw kryzysu - podkreślał Cienciala. - Teraz mamy nowy rząd, który kontynuuje dotychczasowe ustalenia w sprawie ochrony rynku przed kryzysem.

W opinii producentów, rząd polski także powinien chronić sektor hutniczy. Jak podkreślał Jerzy Podsiadło, prezes rady HIPH, mamy do czynienia z drastycznym spadkiem konsumpcji wyrobów stalowych.

Huty ograniczają produkcję. Koncern ArcelorMittal Poland wyłączył dwa z czterech wielkich pieców - w Krakowie i Dąbrowie Górniczej. Zdecydował też o wyłączeniu baterii koksowniczych - dwóch w koksowni Zdzieszowice i jednej w Krakowie. Redukcja kosztów dotyczy także zatrudnienia. Do końca roku w koncernie będzie pracowało o około 1,5 tys. osób mniej.

- Nikt nie przewidział tak drastycznego kryzysu na rynku - przyznał Stefan Dzienniak, wiceprezes zarządu Arcelor- Mittal Poland. - Czwarty kwartał ubiegłego roku był wyjątkowo słaby dla spółki, która pracowała, wykorzystując jedną trzecią zdolności produkcyjnych.

W opinii Dzienniaka, pierwszy kwartał tego roku jest zdecydowanie lepszy, choć na optymizm jest jeszcze za wcześnie. Zwłaszcza że w kwietniu nastąpiło zatrzymanie pozytywnego trendu. I to jest niepokojący sygnał. Zarząd spółki liczy jednak, że wkrótce nastąpi ożywienie na rynku stali.

Dekoniunktura na rynku stali nie oszczędza Huty Częstochowa, specjalizującej się w produkcji rur, blach i konstrukcji stalowych. W opinii zarządu huty, najtrudniej jest na rynku blach, nieco lepiej jest w segmencie rurowym. Nawet w przypadku konstrukcji stalowych - segmentu charakteryzującego się największą dynamiką sprzedaży - odnotowano po raz pierwszy niewielki spadek.

- Skala kryzysu jest bardzo duża - mówił Andrzej Stokłosa, wiceprezes zarządu, dyrektor generalny ISD Huta Częstochowa sp. z o.o. - Należy się liczyć z redukcją kosztów zatrudnienia.

Według Stokłosy, kwiecień jest najgorszym miesiącem pod względem produkcji, która jest realizowana na poziomie 30 procent. Kłopoty huty wynikają m.in. ze zmiany dotychczasowej struktury sprzedaży wyrobów.

- Ponieśliśmy porażkę, zmieniając dotychczasową strukturę sprzedaży blach - tłumaczył Stokłosa. - Zwiększenie sprzedaży na eksport kosztem jej zmniejszenia na rynku krajowym nie przyniosło zamierzonych efektów. Jeszcze bronimy pozycji, jeśli chodzi o sprzedaż na rynek krajowy. Jednak w przypadku Niemiec, Włoch czy Francji eksport wynosi zero.

W tej sytuacji huta poszukuje nowych rynków zbytu. Jak podkreślał Stokłosa, pomogły zrealizowane w ubiegłym roku inwestycje, dzięki którym huta może zaoferować atrakcyjny produkt. Mając nowoczesny produkt, huta zaistniała na rynku chińskim i indyjskim.

Silnym nie szkodzi

Branża hutnicza w szczególny sposób odczuła kryzys, który w innych sektorach gospodarki przyjął formę spowolnienia.

- Nie wszyscy dają sobie radę - mówił Jerzy Bernhard, prezes zarządu Stalprofilu SA. - Niektóre firmy, wykorzystując trwającą od dłuższego czasu koniunkturę, nieco przeszacowały swoje możliwości. Rozpoczęły inwestycje, których teraz nie są w stanie zakończyć. Inne skoncentrowały się wyłącznie na handlu stalą, zaniedbując inne segmenty swej działalności. I teraz mają problem.

W przypadku silnych kapitałowo firm, kryzys nie przeszkodził w ich rozwoju. Firmy skorygowały plany i dostosowały je do nowej sytuacji rynkowej. Z pewnością są bardziej ostrożne, ale - co istotne - nie rezygnują z inwestycji.

- Kryzys to słowo nieco na wyrost - przekonywał Robert Wojdyna, prezes zarządu Konsorcjum Stali SA. - W hutnictwie mamy raczej do czynienia ze spowolnieniem i korektą.

To fakt, że w Polsce nastąpił spadek produkcji rzędu 43 procent, podczas gdy w Europie ponad 60 procent. Konsumpcja jawna stali w Europie spadła o 30 procent, a zwolnienia pracowników w europejskich hutach przekroczyły 17 procent. Kryzys czy tylko spowolnienie ma w opinii przedstawicieli branży dystrybucyjnej także dobre strony. Według Andrejsa Aleksejevsa, prezesa zarządu Severstallatu Silesia, kryzys zmusi firmy stalowe do konkurencyjności i innowacyjności.

Opinię tę potwierdza Bartosz Skwarczek, prezes zarządu firmy Progres. Jego zdaniem, kryzys to dobry moment na robienie porządków w firmie. Firma stawia na rozwój każdego z segmentów tworzących firmę, a zatem stal czarną, jakościową, transport i konstrukcje stalowe. Ponadto wchodzi w nowe segmenty rynku.

- Kryzys sprzyja sprzedaży zbędnych aktywów i reorganizacji firmy - podkreślał Skwarczek. - W kryzysie warto też inwestować. Dlatego też zamierzamy wybudować nową halę produkcyjną w Zawierciu. Staramy się o dotację z Unii Europejskiej. Na inwestycje stawia też spółka TM Steel. Według Tomasza Milasa, prezesa zarządu spółki, kryzys nie przeszkadza w realizacji inwestycji.

- Kryzys to wyzwanie i szansa - mówił Milas.

- Chcemy przejmować firmy znajdujące się w trudnej sytuacji. W najbliższym czasie zamierzamy przejąć 2-3 firmy, które mają rynek i bardzo dobry produkt, ale utraciły płynność finansową. Stawiamy na rozwój, ale jesteśmy ostrożni w naszych działaniach.

Wszystkie banki przedłużyły nam linie kredytowe na poprzednich warunkach. A zatem spokojnie patrzymy w przyszłość. Zdaniem Wojdyny, firmy dystrybucyjne nie czekają z założonymi rękami na powrót hossy na rynku stali. Szukają nowych możliwości, dywersyfikują działalność i inwestują. Tym samym zwiększają swą konkurencyjność.

Walcowanie papieru

Wprawdzie rynek "przysiadł" - huty na skutek kryzysu ograniczyły produkcję, a odbiorcy ograniczyli zamówienia na wyroby stalowe - ale w opinii dystrybutorów widać już pierwsze symptomy poprawy. Dystrybutorzy spore nadzieje wiążą z planowanymi inwestycjami infrastrukturalnymi.

Niestety, zapowiadane przedsięwzięcia jak dotąd nie ruszyły. Rozstrzygane są przetargi. Dystrybutorzy liczą, że wkrótce przełoży się to na konkretne zamówienia.

- Niestety, zaskakuje nas pewien opór biurokracji przed podjęciem konkretnych decyzji przyspieszających realizację wspomnianych projektów infrastrukturalnych - mówił Andrzej Ciepiela, dyrektor Polskiej Unii Dystrybutorów Stali. - Gdyby nie to, z pewnością rozwój nastąpiłby dużo szybciej.

Dystrybutorzy podkreślają, że procedury są restrykcyjne, co odstrasza potencjalnych inwestorów. Ich zdaniem, obecne mechanizmy biurokratyczne służą... niepodejmowaniu decyzji. Podejmowanie jakiejkolwiek decyzji to ryzyko, bierność niczym nie grozi. Efektem przewlekły biurokratyczny pat. A inwestycje infrastrukturalne stwarzałyby duże szanse na rozwój wielu firm, nie tylko dystrybucyjnych...

Zdaniem Romualda Talarka, rynek europejski może bardzo szybko zareagować na wzrost, jeśli zaistnieją korzystne warunki. Producenci będą pracowali na pełnych zdolnościach produkcyjnych, a klienci będą płacili za dostarczane produkty. Wtedy jest szansa, by odreagować spadek na rynku stali, jaki miał miejsce w czwartym kwartale ubiegłego roku.

Renata Dudała

Dowiedz się więcej na temat: obawa | kryzys | huty | firmy | hutnictwo | Stokłosa | procent | wyzwania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »