Grecka misja niemożliwa?

Żadnemu komiksowemu bohaterowi nie powierzono nigdy misji trudniejszej niż ta, której właśnie podjął się Lucas Papademos, siwowłosy, nieśmiało uśmiechnięty ekonomista w szarym garniturze, który został desygnowany na premiera tymczasowego rządu Grecji.

Musi utrzymać zdolność kredytową Grecji i nie dopuścić do odłączenia się jej od strefy euro. Musi wprowadzić reformy tam, gdzie nikomu się to nie udało, i zmienić nie tylko obraz Greków w oczach świata, ale też to, jak Grecy postrzegają samych siebie.

Jeśli Grecja utrzyma się na nogach i pozostanie w strefie euro, dla świata będzie to najmocniejszy sygnał, że Europejczycy poważnie podchodzą do ratowania swojej wspólnej waluty. Pomoże to ocalić euro, a ocalenie euro, by przywołać słowa kanclerz Niemiec Angeli Merkel, ocali Unię Europejską.

Misja niemożliwa?

Żaden superbohater nie stał przed tak licznymi przeszkodami. Politycy, którzy wyznaczyli Papademosa na przywódcę koalicyjnego rządu utworzonego z przedstawicieli trzech partii, jasno dali do zrozumienia, że chcą, aby wykonał swoje zadanie i usunął się w cień. Dwa lata dyscypliny budżetowej - w znacznej mierze bezsensownej - i niezrealizowane cele sprawiły, że greccy obywatele podejrzliwie zapatrują się na zmiany. Wielu spośród unijnych partnerów Grecji nie kryje, że spieszno im do tego, by odciąć Grecję od strefy euro i Unii Europejskiej. Na naprawienie szkód, które są efektem kilkudziesięcioletnich zaniedbań, Papademos ma trzy miesiące.

Reklama

Żaden superbohater nie walczył o wyższą stawkę. Naród będący zakładnikiem nieudolności swojej klasy politycznej, zgięty pod brzemieniem wielu lat nieracjonalnych wydatków, pokłada dziś nadzieje w byłym wiceprezesie Europejskiego Banku Centralnego i wieloletnim prezesie Banku Grecji.

Jeszcze zanim Papademos wygłosił swoje expose, 55 procent Greków, pytanych w sondażu o to, czy mu ufa, odpowiedziało twierdząco. Być może powodowało nimi głównie to, że musieli zaufać komuś, kto różni się od tamtejszych polityków. Dzisiejsze problemy są niczym w porównaniu z tym, co stanie się, jeśli Grecja będzie zmuszona opuścić unię walutową.

Nie chodzi tylko o to, że natychmiastowa dewaluacja sprawi, iż z kont bankowych wyparują depozyty o wartości ok. 180 mld euro. Grecka klasa polityczna, wolna od ograniczeń narzucanych jej przez UE i Międzynarodowy Fundusz Walutowy, wróci do starych praktyk opartych na nieograniczonym wydawaniu pieniędzy, które w największym stopniu przyczyniły się do destrukcji tamtejszej gospodarki.

To oni zapłacą rachunek i skierują Grecję na drogę rekonwalescencji

Papademos walczy o uczciwych obywateli - tych, którzy widzą, jak połowę ich pensji pochłaniają podatki i składki na świadczenia społeczne, i którym państwo kiepsko się za to odpłaca. To miliony ciężko pracujących Greków i imigrantów, którzy nie mają nic do ukrycia, którzy płacili kolejne podatki i deponowali swoje oszczędności w krajowych bankach - a nie w zagranicznych instytucjach finansowych, jak ci, którzy uchylali się od obowiązków względem fiskusa. To ludzie, dzięki którym Grecja funkcjonowała w czasach, kiedy inni dopuszczali się oszustw; kiedy politycy hojnie nagradzali swoich faworytów. To oni zapłacą rachunek i skierują Grecję na drogę rekonwalescencji.

By utrzymać Grecję w strefie euro, Papademos musi w pierwszej kolejności zabezpieczyć kolejną, opiewającą na 8 mld euro transzę pożyczki, która pozwoli Grecji zachować wypłacalność. Musi doprowadzić do ratyfikacji nowego planu ratunkowego, przygotowanego przez Unię, Europejski Bank Centralny i MFW, który opiewa na 130 mld euro. Musi też wynegocjować u wierzycieli z sektora prywatnego anulowanie 50 proc. zaciągniętych długów. By to osiągnąć, musi skłonić popierające jego gabinet partie do podpisania zobowiązania do przestrzegania warunków umowy z kredytodawcami.

Nowa Demokracja jest przeciw

Główne ugrupowanie opozycyjne, Nowa Demokracja, już oświadczyło, że nie podpisze takiego porozumienia, i oczekuje, iż Papademos umożliwi przeprowadzenie wyborów 19 lutego 2012 r. Najwyraźniej Nowa Demokracja nie wyciągnęła żadnych wniosków z porażki rządu socjalistów z partii PASOK, który musiał podać się do dymisji i przekazać władzę koalicji utworzonej przez PASOK, Nową Demokrację i skrajnie prawicową LAOS. Nawet dysponując większością parlamentarną, PASOK nie była w stanie wprowadzać reform. Jest rzeczą wysoce nieprawdopodobną, aby udało się to jakiemukolwiek gabinetowi jednopartyjnemu.

Ale politycy nie są jedynym problemem. Związki zawodowe i małe ugrupowania opozycyjne, które mówią o obaleniu systemu nazywanego przez nie "burżuazyjnym", nieprzebłaganie opierają się wszelkim reformom - takim, jak redukcja zasiłków socjalnych, zmniejszenie zatrudnienia w sektorze publicznym i otworzenie korporacyjnych zawodów.

Protesty w Grecji często przebiegały w sposób gwałtowny. Zwracający się przeciw establishmentowi bojownicy korzystali z tej okazji, by atakować policję i innych demonstrantów, stwarzając pozory, że wszystkie tego typu demonstracje cechuje przemoc, a w Grecji panuje anarchia.

Jeśli Papademos zdoła zdobyć zaufanie - a przynajmniej tolerancję - takich grup na czas dostatecznie długi, by móc rozpocząć wdrażanie reform, odniesie sukces na polu, na którym inni polegli, albo na które nie mieli śmiałości się zapuszczać. Uda mu się to tylko wtedy, jeżeli będzie jawił się jako ten, który zaprowadza w Grecji sprawiedliwość; który sprawi, że wszyscy będą płacić podatki, przepisy prawne będą egzekwowane bez strachu czy faworyzowania jednych kosztem drugich, a ciężka praca będzie nagradzana.

Przyszłość Grecji zależy od reform, które są też najtrudniejszym zadaniem. Nawet coraz liczniejsza grupa ekonomistów, którzy deklarują, że Grecja powinna wyjść ze strefy euro, by ocalić skórę, zgadza się, że racjonalizacja gospodarki i zachowań społecznych jest konieczna.

Wyrok śmierci

A przecież wyjście ze strefy euro byłoby wyrokiem śmierci. Krok ten nie tylko pozbawiłby Greków korzyści płynących z posiadania silnej waluty (po raz pierwszy w ich burzliwej historii), ale też stałby się nagrodą dla wszystkich tych, którzy regularnie nas oszukiwali i ukrywali swoje euro za granicą, czekając na odpowiednią okazję - taką, jak powrót do drachmy - by wyzerować swoje zadłużenie, a potem kupić podupadłą Grecję za bezcen.

Jeśli Papademosowi uda się utrzymać jedność koalicji, jeśli zdobędzie zaufanie obywateli i zdoła odsunąć na boczny tor lub całkiem rozbroić związki zawodowe i grupy opozycyjne, jeśli dostanie wsparcie od unijnych partnerów - w Grecji może rozpocząć się proces stopniowych zmian. A to z kolei wpłynie na zmianę postawy europejskiej opinii publicznej.

Media greckie i zagraniczne, podobnie jak greccy i zagraniczni politycy, uparcie wyolbrzymiają kwestię ulg, zasiłków, wczesnych emerytur i innych szaleństw greckiej gospodarki. Taka postawa przysłoniła problem istotniejszy: rażącą nieudolność społeczeństwa opartego na staroświeckim systemie protektorskim: "korzyści w zamian za głosy".

Outsider Papademos może to wszystko zmienić, dostarczając nowych narzędzi zorientowanym na reformy członkom ugrupowań rządzących, a jednocześnie pozyskując do pomocy krajowi innych wybitnych outsiderów. Grecy są na to gotowi. Wiedzą, że charyzmatyczni populiści pozostawili po sobie tylko ruinę. Być może mają nadzieję, że tym razem - z Papademosem u steru - nadszedł czas, by wszyscy obywatele, niezależnie od płci, włączyli się w wysiłek ratowania swojego państwa przed bankructwem, nędzą i izolacją. Zjednoczeni, możemy zwyciężyć.

Nikos Konstandaras

Tłum. Katarzyna Kasińska

New York Times/©The International Herald Tribune
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »