Felieton Gwiazdowskiego: Platforma upraszczania podatków

O Pisowskim nieładzie podatkowym funkcjonującym pod marketingową nazwą "Polski Ład" już kilkakrotnie pisałem. O trzech ustawach, o jednym podatku dochodowym od osób fizycznych Konfederacji, funkcjonującym pod marketingową nazwą "Proste i niskie podatki", też pisałem. Dziś o kolejnym rewolucyjnym "programie" podatkowym Platformy Obywatelskiej, funkcjonującej pod marketingową nazwą "Koalicja".

Cały program nazywa się "100 Konkretów" czy jakoś tak. W każdym razie dokładnie tak samo, jak nazywał się program Lewicy z 2007 roku. Nawet z wymyśleniem nazwy idzie opornie i musieli ją "zajumać". Ale z "konkretami" nie jest lepiej. Jeden konkret też zresztą "zajumali", z tym, że nie Lewicy a Konfederacji. Nazywa się "Proste Podatki".

Więc nie był bym sobą, gdybym nie przypominał najbardziej istotnych dla praworządności (to też jeden z "konkretów") dokonań Platformy na tym polu.

A było to wprowadzenie przy okazji walki z wyłudzaniem VAT odpowiedzialności zbiorowej podatników. Żeby się nie kojarzyła za bardzo nieco starszym z okupacją, nazwano ją nie zbiorową, tylko "solidarną". Żeby się kojarzyła dobrze. Ale analogia jest prosta. Już Joseph Frank taką odpowiedzialność wprowadził. Jak nie złapiemy winnych, to dobierzemy z niewinnych!

Reklama

Odwrócony VAT na pręty i złom

Zresztą z tym łapaniem winnych to nie bardzo jestem przekonany, czy ktoś ich w ogóle chciał łapać, czy od początku nastawiano się na rozstrzelanie niewinnych. 

"Jeszcze w tym roku będzie możliwe wprowadzenie tzw. odwróconego VAT w handlu prętami stalowymi" - ogłosi w lutym 2013 roku ówczesny wiceminister finansów Maciej Grabowski.

Szczytne to bardzo, z tym że o "aferze prętowej" gazety pisały już w 2011 roku, czyli, że trwała co najmniej od 2010 roku. Stosowne organy powinny o niej wiedzieć chyba wcześniej od dziennikarzy? Ale służby specjalne, które przecież mają dbać o "bezpieczeństwo ekonomiczne państwa", nie wiedziały. 

To jest korzystne dla służb wytłumaczenie, no bo w sumie nieudolność nie jest karalna. Drugie wytłumaczenie jest bowiem takie, że i owszem - wiedziały, ale nie powiedziały. A jest też wytłumaczenie nieco dalej idące: wiedziały bo same to organizowały.

A wystarczyło żeby ktoś przeczytał dane Eurostatu za 2010 rok. Zresztą może i czytał, ale też nie powiedział.

Jak już odwrócony VAT na handel prętami stalowym wprowadzono, to problem przestał istnieć. Ale bynajmniej nie dzięki zmianom prawa. Tylko dlatego, że przestępcy (bo tak rzeczywiście można nazywać wyłudzaczy VAT) przerzucili na inne rynki. Nic nowego, bo wcześniej na pręty stalowe przerzucili się ze złomu. 

O złomie gazety pisały już w 2010 roku, czyli, że proces trwał co najmniej od 2009 roku. Ale dopiero w 2011 roku wprowadzono odwrócony VAT na złom. Zresztą początkowo w ustawie nie zdefiniowano "złomu". Po pół roku dodano do ustawy odpowiedni załącznik. Ale wtedy przestępcy handlowali już prętami stalowymi, a nie złomem. Bo jakoś nie mogła przebić się teza, że karuzelę VAT robi się na wszystkim, czego prawdziwe zużycie jest niemożliwe do ustalenia. Bo jak ustalić, ile ton złomu faktycznie wylądowało w piecu hutniczym? Albo ile prętów stalowych zalano betonem?

Gwiazdowski: Platforma musiała "dobrać z niewinnych"

Przestępców organizujących te karuzela złapać się nie udawało, bo oni już zniknęli. Zresztą to organy podatkowe posługują się do dziś pojęciem "znikającego podatnika". Więc Platforma musiała "dobrać z niewinnych". Polegało to na tym, że jak jakiś podatnik, coś kupił (albo sprzedał) od innego podatnika, który to kupił (albo sprzedał) od przestępcy, który nie odprowadził podatku VAT to i ten pierwszy i ten drugi mieli zwrócić cały VAT. No bo oni nie znikali.

Jak to była jakaś mała spółka, która się dowiadywała, że ma zapłacić państwu kilkanaście milionów VAT, to zarząd składał wniosek o ogłoszenie upadłości. Zgodnie z przepisami złożenie takiego wniosku zwalnia zarząd spółki z odpowiedzialności za długi spółki. 

No chyba, że chodzi o długi podatkowe w demokratycznym państwie prawnym urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej, w którym wymiar sprawiedliwości sprawują niezależni i niezawiśli sędziowie, którzy wcześniej pracowali w organach administracji skarbowej. 

Oni to uznali, że dług podatnika nie powstał, wtedy kiedy podatnik się dowiedział, że kontrahent jego kontrahenta nie odprowadził podatku VAT, tylko wtedy kiedy podatnik swojemu kontrahentowi wystawił fakturę VAT!

Co znaczy, że zasada zwolnienia z osobistej odpowiedzialności członków zarządu spółki za długi spółki nie działa w ogóle w przypadku zobowiązań podatkowych, których nie było, gdy byli członkami zarządu spółki (nawet jak być nimi przestali). Oni powinni przypuszczać, że ich kontrahent może handlować z przestępcom. Żeby się więc z odpowiedzialności zwolnić odliczając VAT powinni zgłaszać wniosek o ogłoszenie upadłości! Takie rzeczy tylko u nas.

Gwiazdowski: PiS do dziś ściga Bogu ducha winnych ludzi

Dzięki tym rewolucyjnym przepisom wprowadzonym przez PO, PiS do dziś ściga Bogu ducha winnych ludzi. Koalicja PO-PiS w skarbówce funkcjonuje doskonale - jak w kilkudziesięciu powiatach. Ale o tych koalicjach to napiszę innym razem.

Tak na marginesie, pamiętacie słynne referendum Komorowskiego w sprawie in dubio pro tributario? I wprowadzenie takiego przepisu do ordynacji podatkowej? 

Swoją drogą najpierw zmieniono (nieudolnie zresztą) ustawę, a potem dopiero zorganizowano referendum. Ale cały ten idiotyczny marketing wziął się stąd, że Prezydent Komorowski obiecał solennie przedsiębiorcom, że ustawy o zbiorowej odpowiedzialności podatników nie podpisze. A podpisał! I chciał później zmyć z siebie to odium.

A wiecie dlaczego złamał obietnicę? Bo go Premier Tusk wystawił. Otóż pewna międzynarodowa firma doradcza, która pracowała dla rządu (i jeszcze dla największych przedsiębiorców), doradziła, żeby z projektu ustawy o zmianie ustawy ordynacja podatkowa i ustawy o podatku od towarów i usług, wyjąć odwrócony VAT na pręty stalowe oraz odpowiedzialność solidarną podatników, zrobić z tego jedną ustawę, i dać Prezydentowi do podpisu. Prezydent nawet spotkanie w kancelarii w tej sprawie zorganizował, żeby zebrać opinie i przedstawiciel rzeczonej międzynarodowej firmy doradczej powiedział, że ta solidarna odpowiedzialność jest "korzystna dla podatników". Naprawdę tak powiedział.

Więc jak dziś słyszę, że Koalicja Obywatelska zapowiada wprowadzenie zasady "że wszelkie zmiany w tej materii (podatkowej) muszą mieć przynajmniej półroczne vacatio legis" to jakby mi ktoś wylał miód na serce zranione przez... Platformę Obywatelską. Teraz się już na pewno uda!

Robert Gwiazdowski

Autor felietonu przedstawia własne opinie i poglądy.

Śródtytuły pochodzą od redakcji.

Felietony Interia.pl Biznes
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »