Dla kogo urzędy - rządowe projekty ustaw

Czas udawanej służby cywilnej się kończy - zapowiedział wczoraj premier Marek Belka podczas sejmowej debaty nad rządowymi projektami ustaw, wprowadzającymi jawność naboru zarówno w administracji rządowej, jak i samorządowej. Jego zdaniem, proponowane zmiany położą kres polityce personalnej opartej na osobistych znajomościach. Z wierzchu, rzeczywiście, wszystko wydaje się ładne. Kiedy zajrzy się głębiej, można odnieść wrażenie, że to tylko mydlenie oczu. Konkursy na kierownicze stanowiska w urzędach, nieobjętych ustawą o służbie cywilnej, będą przeprowadzać polityczni ministrowie, a wójt dalej będzie mógł zatrudnić znajomego.

Czas udawanej służby cywilnej się kończy - zapowiedział wczoraj premier Marek Belka podczas sejmowej debaty nad rządowymi projektami ustaw, wprowadzającymi jawność naboru zarówno w administracji rządowej, jak i samorządowej. Jego zdaniem, proponowane zmiany położą kres polityce personalnej opartej na osobistych znajomościach. Z wierzchu, rzeczywiście, wszystko wydaje się ładne. Kiedy zajrzy się głębiej, można odnieść wrażenie, że to tylko mydlenie oczu. Konkursy na kierownicze stanowiska w urzędach, nieobjętych ustawą o służbie cywilnej, będą przeprowadzać polityczni ministrowie, a wójt dalej będzie mógł zatrudnić znajomego.

Zgodnie z projektem nowelizacji ustawy o pracownikach samorządowych, procedura zatrudniania pracownika, podobnie jak w ustawie o służbie cywilnej, będzie podawana do publicznej wiadomości. Ogłoszenie o naborze, a następnie informacje o kandydatach i zwycięzcach mają się pojawić w Biuletynie Informacji Publicznej, a także w miejscu powszechnie dostępnym w urzędzie gminy, miasta czy starostwa. Z procesu naboru będzie trzeba sporządzić protokół. Ustawa jednak nie precyzuje ani czasu trwania naboru, ani wymogów, jakie powinni spełniać kandydaci. W efekcie ujawnione zostanie to, co teraz jest tajemnicą poliszynela, a to nie oznacza, że nepotyzm zostanie wyeliminowany.

Reklama

Mimo wszystko jest to jednak malutki kroczek w dobrym kierunku. Do tej pory bowiem poza wójtem, kadrową i sekretarzem gminy nikt nie wiedział o wolnych stanowiskach.

Sekretarz z konkursu

Podczas debaty nawiązano też do pierwotnej wersji projektu, w której rząd zaproponował, by samorządy przeprowadzały konkursy na stanowiska zastępców wójtów, burmistrzów, prezydentów, starostów i marszałków oraz skarbników i sekretarzy jednostek samorządowych. Komisja Wspólna Rządu i Samorządu wyraziła przeciwko temu przepisowi stanowczy protest i został on wykreślony. Premier Marek Belka zasugerował jednak, że do idei konkursów warto wrócić podczas prac w komisjach. Wydaje się, że rząd jest głuchy na sugestie samorządowców, a małą nowelizację traktuje jedynie jako materiał propagandowy. Warto dodać, że Jerzy Mazurek, podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, na zarzut posła Jana Rokity o niechęci do konkursów w tymże resorcie, odpowiedział: konkursy to nie panaceum na wszystko. - Na poziomie samorządu terytorialnego należy zbudować korpus służby cywilnej - twierdzi prof. Andrzej Zoll, rzecznik praw obywatelskich. Proponowane zmiany powinny być jednak systemowe.

Ciążące obowiązki

Z kolei projekt tzw. małej nowelizacji ustawy o służbie cywilnej zakłada, że dyrektor urzędu w Biuletynie Informacji Publicznej oraz w urzędzie będzie musiał ogłosić najpierw listę kandydatów na wolne stanowisko, a potem zwycięzcę oraz uzasadnienie jego wyboru. Ważne jest, że poza ministerstwami nowe zasady obejmą też ZUS, KRUS oraz agencje i fundusze państwowe. O wiele istotniejsza zmiana dotyczy pełniących obowiązki. Mała nowelizacja ograniczy do 6 miesięcy możliwość powierzenia obowiązków na wyższych stanowiskach w służbie cywilnej, czyli obsadzanych w drodze konkursu. Przedłużenie pełnienia obowiązków może nastąpić jednokrotnie na okres nie dłuższy niż trzy miesiące. Dzięki temu dyrektor mógłby pełnić obowiązki tylko 9 miesięcy. Przepis ten jednak nie będzie dotyczył ponad 650 wysokich urzędników już pełniących obowiązki. Przy okazji prezentowania projektu premier Marek Belka pochwalił się, że w tym roku zarejestrowano już 292 procedury konkursowe, a w wyniku konkursów obsadzono 217 stanowisk, czyli znacznie więcej niż w całym poprzednim roku. Warto przypomnieć, że zgodnie z ustawą o służbie cywilnej 1 lipca b.r. zaczęła obowiązywać rekrutacja zamknięta, czyli konkursy na stanowisko dyrektora generalnego oraz dyrektora departamentu są dostępne tylko dla urzędników mianowanych. Do konkursów ogłoszonych do 30 czerwca mogli jednak przystąpić wszyscy.

Skok na stołki

Największe kontrowersje wzbudza jednak projekt ustawy o przeprowadzaniu konkursów na stanowiska kierowników centralnych urzędów administracji rządowej oraz prezesów agencji państwowych. Zgodnie z nim, szefowie i prezesi 31 urzędów nieobjętych ustawą o s.c. będą wyłaniani w drodze konkursu przeprowadzanego przez organ sprawujący nadzór. Może to być zatem albo minister, albo premier. Projekt nie precyzuje sposobu powoływania komisji i trybu przeprowadzania konkursów. Szczegóły będą określone w rozporządzeniu. Wyłonieni kierownicy, a także ich zastępcy, będą powoływani na pięcioletnią kadencję. Jedynie kadencja prezesa Wyższego Urzędu Górniczego, Głównego Inspektor Nadzoru Budowlanego, Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego i Prezesa Głównego Urzędu Miar, tak jak dotychczas, będzie trwała 5 lat. - Mam wrażenie, że diabeł ubrał się w ornat i na mszę dzwoni - podsumował ten pomysł Ludwik Dorn z Prawa i Sprawiedliwości. Jest to bowiem plan obronno-zaczepny, pozwalający obecnie rządzącym objąć najważniejsze stanowiska w państwie na najbliższe 5 lat. PSL zapowiedział, że jeżeli nie zostanie zmieniony termin wejścia w życiu ustawy lub nadzór nad tymi konkursami nie zostanie powierzony szefowi Służby Cywilnej, to nie poprze projektu. Marek Borowski z SDPL uspokajał jednak, że ustawa wejdzie w życie już po planowanych na czerwiec wyborach do Sejmu. Jednocześnie uczulił, że jest to jedyna szansa wprowadzenia zasad, które ukrócą dotychczasowe złe standardy.

Jolanta Góra

prof. Mirosław Stec, przewodniczący Rady Służby Cywilnej
RSC w swoich uchwałach już dwa razy sugerowała, by premier skorzystał z możliwości wprowadzenia konkursów w drodze rozporządzenia w ponad dwudziestu urzędach nieobjętych ustawą o s.c. Zatem sugestia posła Rokity jest trafna, ale tylko w odniesieniu do urzędów centralnych. W przypadku agencji czy funduszy przepisów ustawy o s.c. w ten sposób zastosować nie można. Tu, rzeczywiście, konieczna jest ustawa. Szkoda jednak, że proponowany projekt nie mówi, w jaki sposób będą przeprowadzane konkursy. Można przypuszczać, że za ich organizację będzie odpowiadała Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. To oznacza, że KPRM, by uruchomić całą machinę konkursów w 31 urzędach, będzie musiała powołać specjalny zespół. Chyba lepiej by było, by KPRM przeprowadzała konkursy tylko dla 7 funduszy i agencji.

Jan Rokita, poseł Platformy Obywatelskiej, członek Rady Służby Cywilnej
Żeby uwierzyć w obietnice premiera, trzeba nie mieć elementarnej wiedzy o rzeczywistości, w której żyjemy. W MSWiA, wbrew orzeczeniom Trybunału Konstytucyjnego, dyrektor generalny wciąż jest zatrudniony na podstawie słynnego artykułu 144a. Sam premier podpisał dokument informujący zwycięzcę konkursu na dyrektora generalnego Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej, skarbnika z gminy Kostrzyn, że, niestety, nie może objąć stanowiska. Dlaczego? Tego już nie wyjaśnił. Premier chwali się, że właśnie został rozpisany konkurs na zastępcę sekretarza Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Zapomniał tylko dodać, że jej szef wciąż pełni tylko obowiązki. Gdyby premier rzeczywiście chciał odpolitycznić urzędy, to skorzystałby z istniejącego od lat jego personalnego prawa i w drodze rozporządzenia wcieliłby 31 urzędów centralnych do służby cywilnej. Prawda jest jednak taka, że w atmosferze szlachetnych słów premier chce stworzyć rzeczywistość, która będzie służyła polityce SLD.

Tadeusz Wrona, prezydent Częstochowy, wiceprzewodniczący zespołu ds. Administracji Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu
Samorządowcy w pełni popierają zmiany wprowadzające jawność i przejrzystość w procesie naboru pracowników. Nie mamy nic przeciwko ogłaszaniu informacji o wolnych stanowiskach, zgłoszonych kandydatach i zwycięzcach. Nie możemy jednak zgodzić się na wprowadzenie konkursów na zastępców wójtów, burmistrzów, prezydentów, starostów i marszałków oraz skarbników i sekretarzy jednostek samorządowych. Oznaczałoby to bowiem ograniczenie kompetencji wybranych w wyborach bezpośrednich władz samorządowych. To tak, jakby premier dobierał sobie ministrów i wiceministrów w drodze konkursu. Wójt musi mieć zaufanie do sekretarza i skarbnika. Ponadto nie znam gminy, w której funkcje te pełniliby niekompetentni poplecznicy. Oczywiście mogą się zdarzyć takie przypadki, ale są to wyjątki. Mam jednak wrażenie, że rozpoczęcie debaty nad konkursami na sekretarzy i skarbników ma przyćmić inne ważne sprawy, o których nikt nie chce mówić. Tak naprawdę potrzebna jest dobra ustawa o finansach samorządowych. Nie może być tak, że na gminy przerzuca się wszystkie zadania, ale bez zwiększenia środków finansowych.

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: urzedy | gminy | konkursy | służby. | urzad | Marek Belka | wójt | ustawy | rząd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »