Czy Ukraina stanie się państwem upadłym?

Za naszą południowo-wschodnią granicą toczy się walka na śmierć i życie o zachowanie niepodległości i ocalenie integralności terytorialnej. Do przekształcenia się Ukrainy w państwo upadłe jest jeszcze bardzo daleka droga - wcześniej musiałoby dojść do faktycznego rozpadu struktur władzy i struktur społecznych.

  • W wyniku rosyjskiej inwazji gospodarka Ukrainy skurczyła się o prawie jedną trzecią - to najgorszy wynik od 1991 roku, czyli od odzyskania niepodległości
  • Mimo migracji wewnętrznych i zewnętrznych na ogromną skalę, większość ludności nie opuściła Ukrainy
  • Instytut Gospodarki Światowej w Kilonii oszacował pomoc płynącą do Ukrainy z Zachodu na ok. 100 miliardów euro (do 20 listopada 2022)

Termin "państwo upadłe" pojawił się w debacie publicznej stosunkowo niedawno - na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Dość szybko przeniknął do języka nauki. Używają go politycy, publicyści i osoby zapraszane do dyskusji w charakterze ekspertów. Problem w tym, że każdy rozumie te słowa inaczej. Zdarza się, że są wykorzystywane w ramach walki politycznej lub działań propagandowych, co jeszcze bardziej przyczynia się do bałaganu pojęciowego.

Reklama

W 2014 roku czeski prezydent Milosz Zeman publicznie wyraził opinię, że w przyszłości Ukraina może się stać państwem upadłym, choć szczerze wątpię, czy przez myśl przeszło mu to, że już za kilka lat, w dodatku w trakcie jego drugiej prezydentury, Rosja rozpocznie pełnoskalową wojnę, a ofiary po obu stronach są liczone w tysiącach.

Inny przykład - pod koniec 2022 roku sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow stwierdził, że w państwo upadłe przekształciła się... Rosja, ponieważ - jego zdaniem - znaczącą rolę w działaniach wojennych odgrywa nie resort obrony, lecz czeczeński przywódca Ramzan Kadyrow i Jewgienij Prigożyn, założyciel prywatnej firmy wojskowej, szerzej znanej jako Grupa Wagnera.

Odrobina teorii

Zanim spróbujemy odpowiedzieć na pytanie, czym jest państwo upadłe, zdefiniujmy pojęcie państwa. To organizacja polityczna posiadająca monopol na stosowanie legalnego przymusu - tak może brzmieć jedna z najkrótszych definicji. Wprawdzie trafnie charakteryzuje jego istotę, ale pomija szereg istotnych aspektów.

Twórcą znanej definicji państwa jest profesor Georg Jellinek, prawnik i rektor uniwersytetu w Heidelbergu, który wskazał na trzy kluczowe elementy: władzę, terytorium i ludność. Zdaniem Georga Jellinka jest to związek ludzi osiadłych wyposażony w niezawisłą władzę albo - mówiąc jeszcze inaczej - zorganizowana trwale władza nad ludnością zamieszkującą określone terytorium.

Państwo upadłe

Termin "państwo upadłe" jest używany na sto sposobów, ponieważ nie istnieją kryteria pozwalające jednoznacznie określić dany kraj w ten sposób. Sytuację komplikuje fakt, że czasami stosuje się go zamiennie wobec takich pojęć jak: "państwo słabe", "dysfunkcyjne", "upadające" czy "znajdujące się w stanie upadku" - dla jednych to nieomal synonimy, dla innych różne stopnie rozkładu kraju.

Nie wdając się w akademickie rozważania, przyjmijmy, że mówiąc o państwie upadłym chodzi o bardzo daleko posunięty rozpad jego struktur i zanik władzy centralnej nad ludnością. Na takim obszarze przymus państwowy staje się fikcją. Faktyczna władza przechodzi w ręce uzbrojonych band, których liderzy mogą samodzielnie ustalać granice tego, co wolno robić, a czego nie. Rośnie przestępczość, dochodzi do brutalizacji życia społecznego i załamania gospodarki. Nic dziwnego, że nieodłącznym elementem państwa upadłego jest bieda - znaczna część społeczeństwa z trudem wiąże koniec z końcem, żyjąc w skrajnym ubóstwie. Za wzorcowy przykład takiego kraju uchodzi Somalia.

Rekordowy spadek PKB

W wyniku rosyjskiej inwazji gospodarka naszego wschodniego sąsiada skurczyła się o prawie jedną trzecią - to najgorszy wynik od 1991 roku, czyli od odzyskania niepodległości. Kontynuowanie ataków na infrastrukturę krytyczną może skutkować kolejnymi problemami. Rekordowe jest również bezrobocie.

Wśród najważniejszych przyczyn spadku PKB wskazuje się mniejszy popyt krajowy, problemy logistyczne i utratę części siły roboczej. Pogłębiają się braki kadrowe wynikające z powoływania Ukraińców pod broń, migracji wewnętrznych, wyjazdów za granicę, zgonów i rekonwalescencji. Mocno we znaki daje się niedobór pracowników wykwalifikowanych - nie każdego da się szybko zastąpić.

Straty materialne rosną

Dzień za dniem powiększa się skala zniszczeń i ich łączna wartość. Sporo rosyjskich ataków służy raczej zastraszeniu ludności i obniżeniu morale. Wiele osób nie ma do czego wracać - część domów i mieszkań znajduje się w kompletnej ruinie. Niszczone są drogi, mosty i linie kolejowe. Pociski spadają na sklepy, szkoły, przedszkola i szpitale. Częstym celem Rosjan stają się sieci przesyłowe. Poważnie uszkodzone są systemy wodno-kanalizacyjne i ciepłownicze.

Skutki ataków na infrastrukturę krytyczną i związane z nimi przerwy w dostarczaniu energii elektrycznej, wody i centralnego ogrzewania stanowią poważny problem w okresie zimowym. Przekładają się na codzienne życie ludności cywilnej, a jednocześnie niekorzystnie wpływają na funkcjonowanie gospodarki.


Zwiększa się powierzchnia gleb skażonych metalami ciężkimi i substancjami chemicznymi, przez co długo nie będą nadawały się do produkcji żywności. Ocenia się, że rozminowania wymaga obszar Ukrainy o powierzchni przekraczającej terytorium Polski.

Wojna wymusza zmiany

Rosyjska inwazja wymusiła liczne zmiany w funkcjonowaniu państwa i rezygnację z części jego dotychczasowych powinności, ale władze w Kijowie nie utraciły legitymacji do rządzenia. Wydaje się, że skutecznie egzekwują stosowanie się do zarządzeń i nakazów, co oczywiście nie oznacza, że na tym tle nie dochodzi do pewnych napięć.

W latach 2014 i 2022 doszło do utraty kontroli nad znaczącym obszarem terytorium, ale to wciąż mniejsza część państwa - około dwukrotnie większego od Polski. Poczucie zagrożenia jest jednak wszechobecne w związku z atakami rakietowymi - rosyjskie pociski spadają na największe miasta i na małe wsie, nie tylko te położone w pobliżu granic agresora. Od 24 lutego do 31 grudnia 2022 roku alarmy przeciwlotnicze w stolicy trwały łącznie ok. 29 dni, a w minionym roku w całej Ukrainie ogłoszono je niemal 15 tysięcy razy.

Nastroje społeczne

Mimo migracji wewnętrznych i zewnętrznych na ogromną skalę, większość ludności nie opuściła kraju. Społeczeństwo nie jest skrajnie spolaryzowane, choć z pewnością nie każdy Ukrainiec myśli tak samo - istnieją różne opinie co do oceny obecnej i przyszłej sytuacji, ale to zupełnie naturalne.

Osób chcących stawiać zbrojny opór nie brakuje. Żołnierze i członkowie obrony terytorialnej są znacznie lepiej wyszkoleni i dysponują bardziej nowoczesnym uzbrojeniem niż rok temu. Oczywiście nie wszyscy dorośli mężczyźni w wieku poborowym dobrowolnie zostali w kraju ogarniętym wojną - nie brakuje doniesień o nielegalnych ucieczkach za granicę (na początku inwazji wprowadzono zakaz jego opuszczania, choć przepisy dopuszczają pewne wyjątki).

Nie każdy chce walczyć na froncie. Świadomość, że powstrzymywanie rosyjskich ataków kosztuje bardzo dużo wysiłku i wiąże się z ryzykiem utraty zdrowia lub życia, jest powszechna - nieprzypadkowo ukraińscy generałowie wzywali do zaostrzenia kar za odmowę wykonania rozkazu i dezercję.

Uzależnienie od pomocy zagranicznej

W minionym roku Ukrainie udzielono wielomiliardowego wsparcia. W niedawnym raporcie Instytut Gospodarki Światowej w Kilonii oszacował pomoc płynącą ze Stanów Zjednoczonych i krajów Unii Europejskiej w zakresie sprzętu wojskowego oraz wsparcia humanitarnego i finansowego na ok. 100 miliardów euro (do 20 listopada 2022 roku).

Nowe środki dla walczącej Ukrainy przewiduje ustawa budżetowa podpisana przez prezydenta USA Joe Bidena tuż przed końcem ubiegłego roku. Nieco wcześniej Rada UE uzgodniła pakiet legislacyjny przewidujący udzielenie Ukrainie pomocy finansowej o wartości 18 miliardów euro w 2023 roku.

Poświęcenie Ukraińców jest ogromne, ale bez dostaw uzbrojenia i kroplówki finansowej okazałoby się niewystarczające do stawiania zaciekłego oporu przez tyle miesięcy. Uzależnienie od wsparcia z Zachodu nie oznacza, że państwo ukraińskie "upadło" lub istnieje tylko "na papierze".

Co dalej?

Dla Ukrainy trwająca wojna ma opłakane skutki. Rosyjska taktyka wojskowa niesie ogromne koszty ludzkie i ekonomiczne, a także może doprowadzić do katastrofy humanitarnej. Problemem jest duże bezrobocie. Jak podaje Państwowa Służba Statystyki, inflacja na Ukrainie w 2022 roku wyniosła 26,6 procent, licząc rok do roku. Już od dłuższego czasu wypłata świadczeń socjalnych, emerytur i pensji wielu osób jest de facto uzależniona od pomocy finansowej z zagranicy.

W kolejnych miesiącach sytuacja Ukrainy może stać się trudniejsza. Postawa władz Federacji Rosyjskiej nie wskazuje na to, że myślą o faktycznym zakończeniu konfliktu. Kreml podejmuje kolejne działania prowadzące do wzrostu liczby ofiar oraz powiększania strat materialnych - jedno i drugie dotyka obie strony, choć znacznie bardziej odczuwają to Ukraińcy.

Na razie nie ma chaosu

Z uwagi na ogrom zniszczeń wojennych i ograniczone wpływy podatkowe, spada dostęp do usług publicznych. Rosnąca liczba ofiar i piętrzące się trudności dnia codziennego mogą prowadzić do wzrostu niezadowolenia społecznego i osłabienia ducha walki obrońców, co rykoszetem uderzy we władze z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim na czele. Wówczas Kreml mógłby łatwiej realizować swój niecny plan.

Póki co rząd w Kijowie sprawnie zarządza sytuacją - kraj nie jest pogrążony w chaosie, a polityka informacyjna bije na głowę to, co prokremlowska propaganda serwuje swoim obywatelom i reszcie świata. Pozycja ukraińskich władz wydaje się silna - nie utraciły monopolu do reprezentowania państwa na arenie międzynarodowej. Potwierdziła to pierwsza podróż zagraniczna prezydenta Zełenskiego od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji - w grudniu w Waszyngtonie spotkał się z szefem największego mocarstwa świata i przemawiał przed połączonymi izbami Kongresu Stanów Zjednoczonych.

Narracja bez zmian, ale...

Za naszą południowo-wschodnią granicą toczy się walka na śmierć i życie o zachowanie niepodległości i ocalenie integralności terytorialnej. Do przekształcenia się Ukrainy w państwo upadłe jest jeszcze bardzo daleka droga - wcześniej musiałoby dojść do faktycznego rozpadu struktur władzy i struktur społecznych.

Pozbawienie Ukrainy zdolności funkcjonowania jako państwa to scenariusz możliwy, ale - spoglądając z perspektywy początku 2023 roku - bardzo mało prawdopodobny nawet jeśli wojna potrwa kilka kolejnych lat, a wspierani przez najemników rosyjscy żołnierze nie ustaną w szturmowaniu ukraińskich pozycji i systematycznym dewastowaniu ich kraju.

W dalszym ciągu w ramach walki propagandowej może być powielana narracja, że Ukraina jest już państwem upadłym lub czeka ją taka przyszłość. W podobny sposób mogą również wypowiadać się osoby niezwiązane z Kremlem, ale nie zawsze to musi oznaczać, że kibicują Rosjanom i złorzeczą naszym sąsiadom.

Mariusz Tomczak

Dziennikarz, politolog specjalizujący się w zagadnieniach europejskich

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Zobacz również:

Obserwator Finansowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »