Chciwość szefów nas zrujnuje!

Dennis Kozlowski, były dyrektor wykonawczy Tyco, który wydał 6 tysięcy dolarów z firmowych środków na zasłonę do kabiny prysznicowej, nie może narzekać na brak towarzystwa we wstydliwym korporacyjnym procederze.

Najnowszy w tym klubie jest John Thain, były dyrektor wykonawczy Merrill Lynch. Kiedy Dick Grasso został dyrektorem wykonawczym nowojorskiej giełdy, Thain określił jego płacę jako "wygórowaną". Ale kiedy on sam opuścił giełdę dla Merrill Lynch, wydał milion i dwieście tysięcy dolarów na urządzenie swojego gabinetu. Podobno w ubiegłym roku walczył też o hojną premię, mimo iż jego firma zanotowała stratę kwartalną rzędu 15 miliardów dolarów.

Chociaż szefowie Citigroup dostali od rządu USA miliardy dolarów pomocy, domagali się nowego odrzutowca dla kadry zarządzającej za 50 milionów dolarów. Gdy dyrektorzy z Wall Street wypłacili sobie gigantyczne premie mimo katastrofalnych wyników, prezydent Barack Obama powiedział: - Wstydźcie się! To szczyt nieodpowiedzialności. To haniebne.

Reklama

Dlaczego dyrektorzy nie chcą rezygnować ze swoich premii i przywilejów, gdy zwalniają tysiące pracowników w dobie najgorszej recesji od kilkudziesięciu lat? Psycholog Alden Class specjalizuje się w coachingu kadr kierowniczych z Wall Street. Jak mówi, dyrektorzy uważają, że zasługują na hojne dodatki do pensji.

Dr Alden Cass, psycholog kliniczny:

- Oni sądzą, że mają do tego uprawnieni. Stosują coś, co w psychologii nazywamy mechanizmem obronnym zwanym racjonalizacją, tak, by mogli czuć się z tym dobrze - mogą więc przeglądać się w lustrze każdego dnia, każdego ranka, i powtarzać sobie: Zasługuję na tego szofera.

Niektórzy eksperci są zdania, że dodatki do pensji są potrzebne, by skusić i zatrzymać utalentowanych pracowników.

- Cały czas patrzą za siebie, zastanawiając się, kto ich dogania - i właśnie to spędza im w nocy sen z powiek - mówi dr Alden Cass.

Społeczne oburzenie wydaje się działać... jak na razie. Thain zrezygnował ze swojej premii. A dyrektorzy wielkiej trójki z Detroit ostatnim razem wybrali się do Waszyngtonu samochodem, zamiast po raz kolejny udać się odrzutowcem na złożenie sprawozdania władzom federalnym.

Niektórzy eksperci mówią, że wysokość premii może odradzać się wraz z kondycją rynków, ale nie wrócą one do poprzednich wartości.

Fred Katayama, Reuters, New York

INTERIA.PL/Reuters
Dowiedz się więcej na temat: szefowie | dyrektorzy | chciwość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »