Bezpieczeństwo energetyczne. "Nie ma alternatywy dla atomu"

Budując elektrownię atomową zapewniamy sobie źródło produkcji energii, które stabilizuje OZE - podkreślają eksperci. Ale inwestycja w atom to nie tylko ważny punkt w kierunku transformacji energetycznej, odejścia od węgla i ograniczenia emisji CO2. Energetyka jądrowa to także krok w stronę bezpieczeństwa energetycznego i niezależności.

Odejście od węgla w Polsce jest przesądzone, nie będzie od tego odwrotu. Czym jednak wypełnić lukę w energetyce, która wciąż jeszcze w 70-procentach oparta jest właśnie na tym surowcu? Jak przyśpieszyć odchodzenie od węgla zastępując go innymi źródłami energii? Optymalnym wariantem byłoby przecież zamykanie kolejnych elektrowni węglowych w momencie, gdy do systemu będą wchodzić inne moce.

Zamiast węgla wiatr i słońce

Z pomocą przychodzą oczywiście odnawialne źródła energii. Polska ma ambitne plany, by czerpać prąd z wiatru m.in. z morskich farm wiatrowych, które staną na Bałtyku. Do tego trwają prace nad odblokowaniem lądowej energetyki wiatrowej (nowelizacja ustawy 10H). Chociaż przeciągają się one, a końcowy efekt wciąż pozostaje zagadką, poluzowanie przepisów mogłoby odblokować niemałe moce możliwe do postawienia na lądzie. Do tego farmy słoneczne mają być uzupełnieniem całości. Nie można zapominać oczywiście o drobnej energetyce, którą Polacy z chęcią stawiają w przydomowych ogródkach lub na dachach swoich domów.

Reklama

OZE to jednak źródło nieprzewidywalne. Gdy warunki są niesprzyjające (np. nie wieje) niewiele możemy zrobić. Prądu w nocy panele fotowoltaiczne też nie wytworzą. Z energetyką opartą na źródłach odnawialnych jest jeszcze jeden problem, którego przez jakiś czas nie uda się rozwiązać. Nie ma magazynów energii, w których można by gromadzić nadwyżki i korzystać z nich, gdy będzie taka potrzeba. To oznacza, że chociaż OZE będzie ważnym filarem transformacji energetycznej, nie może być jedynym. Potrzebne są moce stabilizujące, które ruszą, gdy prądu z OZE nie będzie lub będzie za mało.

I tu dochodzimy do drugiego filaru - gazu

Tu też jednak mierzyć się trzeba z niemałymi wyzwaniami. Drożejące surowce energetyczne to dzisiaj problem praktycznie dla całej Europy. Cena gazu, która w połowie 2021 r. na giełdzie holenderskiej kosztowała jeszcze 20 euro za MWh, pod koniec ubiegłego roku wzrosła do 125 euro. Był to efekt prowadzonej przez Rosję polityki nakierowanej na destabilizację rynków energetycznych i przygotowania do wojny w Ukrainie. W styczniu tego roku ceny spadły do około 60 euro za MWh, by za chwilę - po 24 lutego, czyli początku wojny - wzrosnąć w lokalnym szczycie do 170 euro. Najgorsze miało jednak dopiero nadejść. Pod koniec sierpnia ceny osiągnęły rekordowy poziom 349 euro za MWh. Od tego czasu systematycznie spadają, by 10 października osiągnąć poziom 154 euro, a na koniec miesiąca zejść do około 100 euro. To wciąż jednak kilkukrotny wzrost w porównaniu z połową 2021 r.

A przecież nie ma pewności, że Putin po raz kolejny nie użyje gazu jako broni przeciwko Europie i nie doprowadzi ponownie do wyraźnego wzrostu jego cen.

Odcinanie kolejnych krajów od dostaw, wyłączenie Nord Stream 1, szantaż gazowy - Europa już wie, że na gazie z Rosji nie uda się zbudować bezpieczeństwa energetycznego. Problem w tym, że paliwem przejściowym dla wielu gospodarek w procesie transformacji energetycznej miał być właśnie gaz. Często ten rosyjski.

Polska od wielu lat wskazywała na ryzyko uzależnienia od jednego dostawcy i jednego surowca. Dlatego w obszarze gazu dywersyfikowała źródła dostaw: tak w ujęciu geograficznym jak i rozszerzając infrastrukturę, dzięki której paliwo może być dzisiaj odbierane. Zbudowaliśmy terminal LNG w Świnoujściu (który teraz ma być rozbudowywany), gazociąg Baltic Pipe (który łączy Polskę z norweskimi złożami gazu), nowe interkonektory (które tworzą wzajemną siatkę połączeń z krajami sąsiedzkimi).

Gaz nie rozwiązuje jednak wszystkich problemów i nie jest odpowiedzią na wyzwania klimatyczne w długim terminie. Sprawę dodatkowo komplikuje zmienność cen. Nie ma pewności, że ceny spadną w przyszłości.

Z pomocą przyjdzie atom?

Pod koniec września, prezes PGE, którego słowa przytoczył portal Biznes Alert, powiedział że "dla bezpieczeństwa energetycznego Polski elektrownie jądrowe będą podstawą. Oczywiście OZE także, jako wsparcie dla energetyki atomowej. No i trochę gazu, którego mamy własne źródła, ale i Baltic Pipe, który otwieraliśmy" - wskazał.

Dlaczego atom? Bo to niskoemisyjne i stabilne źródło energii.

- Biorąc pod uwagę konieczność odchodzenia od paliw wysokoemisyjnych i brak dużych magazynów energii, które pozwalałyby gromadzić potencjalne nadwyżki energii z OZE, wydaje się, że energetyka jądrowa jest najlepszym rozwiązaniem - mówi dr hab. Mariusz Ruszel, prof. Politechniki Rzeszowskiej i prezes Instytutu Polityki Energetycznej im. I. Łukasiewicza.

Pytany o to, co przemawia za budową elektrowni jądrowej, Ruszel wymienił kilka powodów.

Po pierwsze, gwarantuje niezależność energetyczną. - Polska ma trochę własnego uranu, ma też potencjał importowy surowca, dostępność paliwa nie powinna być więc problemem - powiedział Interii. Po drugie - budując elektrownię atomową zapewniamy sobie źródło produkcji energii, które stabilizuje OZE. - Co ważne - jest to niskoemisyjne źródło. Jest niskie ryzyko obłożenia energetyki jądrowej jakimkolwiek dodatkowym podatkiem. Atom został uwzględniony w taksonomii unijnej - dodał.

Sama budowa atomu to oczywiście nie wszystko. Ekspert przypomina, że "pozostaje jeszcze wyzwanie, jakim jest konieczność dopasowania sieci energetycznych do lokalizacji elektrowni atomowej". Należy zrekonfigurować architekturę i przepustowość sieci przesyłowych. - Trzeba pamiętać, że w wielu miejscach mają one ponad 50 lat. Inwestycje w sieci są niezbędne i powinny być prowadzone równolegle z budową elektrowni - zauważa Ruszel.

I podkreśla: - Nie ma alternatywy dla atomu. - Węgiel będzie dalej opodatkowywany. Teraz mamy do czynienia z chwilowym, pewnie dwu- trzyletnim renesansem węgla, ale w dłuższej perspektywie czeka nas dekarbonizacja. Jeśli chodzi o gaz, pojawia się problem dostępności, do tego dochodzi konieczność rozbudowy infrastruktury gazowej, która pozwoli na pełną dywersyfikację. Trzeba mieć też na uwadze, że cena błękitnego paliwa jest obecnie bardzo wysoka - podsumowuje.

Czy Polacy chcą atomu?

W badaniu IBRiS z końca lipca "Transformacja energetyczna w percepcji Polaków i Europejczyków" wynika, że 59 proc. zgadza się z twierdzeniem, że "Polska potrzebuje elektrowni atomowych". 24 proc. jest zdania przeciwnego. Jednocześnie ponad połowa ankietowanych twierdzi, że nowoczesne elektrownie atomowe są bezpieczne (58 proc.). Odmiennego zdania jest co piąty ankietowany (19 proc.).

- Najlepiej przytoczyć dane historyczne, wskazujące, ile wypadków o poważnych skutkach związanych było z różnymi źródłami energii w stosunku do wyprodukowanej. Wynika z nich, że energia jądrowa jest równie bezpieczna jak odnawialne źródła energii, dane liczbowe są tu bardzo zbliżone. Dominujące dziś w produkcji energii paliwa kopalne takie jak węgiel, ropa i gaz są zdecydowanie bardziej niebezpieczne. Ponadto dane te dotyczą przede wszystkim bloków, które często zbudowano już dość dawno i należą do tak zwanej drugiej generacji, tymczasem bloki trzeciej generacji, których budowę planuje się w Polsce, są jeszcze bezpieczniejsze. Atom jest jednym z najbezpieczniejszych źródeł energii, jakie są dostępne - ocenił w rozmowie z Interią pod koniec 2021 r. dr inż. Paweł Gajda z Wydziału Energetyki i Paliw Akademii Górniczo-Hutniczej.

Warto odnotować jednak, że 65 proc. ankietowanych przez IBRiS - w tym 44 proc. w sposób "zdecydowany" - zgadza się z twierdzeniem, iż nie chciałoby mieszkać w pobliżu elektrowni atomowej. Odmiennego zdania jest 27 proc. respondentów.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »