Szanse na poprawę

W piątek nie zapadły żadne większe rozstrzygnięcia i kierunek ruchu w najbliższym czasie nadal stoi pod dużym znakiem zapytania

W piątek nie zapadły żadne większe rozstrzygnięcia i kierunek ruchu w najbliższym czasie nadal stoi pod dużym znakiem zapytania

Już czwartkowe zachowanie giełd europejskich świadczyło o dużym niezdecydowaniu, a w połączeniu z mocną przeceną w USA nie zapowiadało to nic dobrego na piątkową sesję. Zaskoczenia nie było i najważniejsze wskaźniki na kontynencie nie tylko słabo zaczęły, ale cały dzień spędziły na minusach kończąc ostatecznie dużymi zniżkami. Dodatkowym katalizatorem dla spadków stały się fatalne informacje makro.

Gorsze od oczekiwań zamówienia przemysłu w Niemczech nie wywołały wprawdzie dużych emocji, ale popyt pogrążyły bardzo słabe dane z amerykańskiego rynku pracy, które w piątek skupiały uwagę inwestorów. Na reakcję nie trzeba było długo czekać, a efektem były nowe dna. Byki starały się jeszcze ratować sytuację, jednak kolejnym ciosem był dla nich początek notowań na parkietach za Atlantykiem. Tamtejsze giełdy mocno ruszyły bowiem zdecydowane w dół, pociągając za sobą większość wskaźników w Europie. W końcówce zeszły one na nowe minima i choć ostatnie minuty przyniosły niewielką stabilizację, to sesje kończyły się głębokimi spadkami. Amerykańscy inwestorzy wykazali się jednak dużym optymizmem i indeksy w USA w dalszej części dnia nie tylko odrobiły straty, ale zakończyły sporymi zwyżkami. Poza odreagowaniem wcześniejszej przeceny trudno jednak wskazać mocniejsze podstawy takiej zwyżki i choć nie można wykluczyć, że będzie to pewien impuls dla innych rynków, to reakcja wcale nie musi być zdecydowana.

Reklama

WIG20 nie był wyjątkiem i też otworzył się na minusie.

Na początku popyt podjął próbę odrabiania strat, jednak zbyt dużym wyzwaniem stał się opór w strefie 1772-1778 pkt. Skuteczna obrona sprowokowała wyraźniejsze osłabienie, tym bardziej że nastroje na zachodzie też były słabe. Przed południem udało się wprawdzie zatrzymać spadki, ale skończyło się jedynie na wąskiej konsolidacji, która przetrwała niewiele ponad półtorej godziny. Druga połowa sesji przyniosła powrót spadków i nowe minima. Dzienne dno było efektem reakcji na fatalne dane z USA. Wyprzedaż nie potrwała wprawdzie długo, ale odreagowanie nie zmieniło w większym stopniu sytuacji.

W piątek nie zapadły żadne większe rozstrzygnięcia i kierunek ruchu w najbliższym czasie nadal stoi pod dużym znakiem zapytania. Indeks pozostaje blisko górnego poziomu formacji trójkąta, a więc popyt ma szanse na jej zanegowanie, jako zapowiedzi kontynuacji wcześniejszego trendu. To lekko pozytywny element, ale szansa nie oznacza jeszcze, że sygnał rzeczywiście się pojawi. Ciekawie zapowiada się więc dzisiejsza sesja i to jak dużym impulsem dla byków będzie piątkowy impuls zza oceanu. Odległość od oporów nie jest duża i jeśli zostałyby one pokonane i uda się ten fakt potwierdzić, celem wzrostów mogą być kolejne ważne krótkoterminowe ograniczenia. Pierwszym z nich będą okolice 1900 pkt., ale warto też zwrócić uwagę na górną linię kanału wzrostowego, obecnie na ok. 2030 pkt. Należy jednak liczyć się z tym, że atak na te bariery może zmotywować podaż do większej aktywności.

Deutsche Bank PBC
Dowiedz się więcej na temat: kierunek | popyt | zapytania | USA | poprawa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »