Rynki akcji na rozstajach

Mimo poprawy koniunktury na rynkach ryzykownych aktywów z poprzednich dni trudno już mówić o tym, że rozpoczęła się kolejna fala zwyżkowa. WIG próbował się przebić wczoraj przez tegoroczny szczyt, ale ostatecznie się to nie udało. Amerykańskiemu S&P 500 natomiast wciąż sporo brakuje do górki z września. Odrobił dopiero połowę poniesionych strat.

Mimo poprawy koniunktury na rynkach ryzykownych aktywów z poprzednich dni trudno już mówić o tym, że rozpoczęła się kolejna fala zwyżkowa. WIG próbował się przebić wczoraj przez tegoroczny szczyt, ale ostatecznie się to nie udało. Amerykańskiemu S&P 500 natomiast wciąż sporo brakuje do górki z września. Odrobił dopiero połowę poniesionych strat.

Natomiast niemiecki DAX zdołał zniwelować trzy czwarte zniżki i jest na dobrej drodze, by wspiąć się do tegorocznego szczytu. Globalnie rynek akcji zredukował nieco ponad połowę ruchu w dół, jaki nastąpił od połowy września.

Dla oceny przyszłej koniunktury najbardziej przydatny może być wskaźnik MACD, znany z analizy technicznej. Obrazuje on siłę i kierunek średnioterminowych tendencji. Właśnie zbliża się od dołu do poziomu równowagi, który stanowi silny opór. Jeśli uda się go przełamać szanse na kontynuację zwyżek przez kolejne tygodnie mocno wzrosną. Jeśli pojawią się problemy, to i obawy przed ponownymi spadkami staną się uzasadnione.

Reklama

Dzisiejszy dzień nic nowego nie wnosi do takiej diagnozy. Zmiany cen akcji na europejskich parkietach są niewielkie, podobnie jest z kondycją euro, czy surowców. Tym samym przedłużające się negocjacje w sprawie pomocy dla Grecji, czy odnawiające się obawy przed klifem fiskalnym w USA, nie robią na razie zbyt dużego wrażenia na inwestorach.

Te negatywne czynniki równoważą nadzieje na udaną końcówkę roku, które znajdują uzasadnienie w efektach kalendarzowych. Sama wiara w nie to jednak zbyt mało, by zapewnić tygodnie zwyżek. Wiara może wystarczyć jedynie na kilka dni, jeśli nie będzie dobrych wiadomości gospodarczych.

Home Broker zwraca uwagę:

Wiara w efekt kalendarzowy związany z grudniowymi zwyżkami może nie wystarczyć do podtrzymania optymizmu inwestorów jeśli nie będą pojawiać się dobre wiadomości gospodarcze.

Utrzymuje się znaczna dysproporcja zmiany cen domów w poszczególnych miastach USA.

Rynki nieruchomości

Najwyższy od lipca 2010 r. wzrost zanotował we wrześniu wskaźnik cen domów w USA S&P/Case Shiller. Jest traktowany jako najbardziej wiarygodny miernik, bo bazuje na cenach transakcyjnych tej samej próbki nieruchomości. Obrazuje 3-miesięczną średnią zmianę cen. Zwyżka wyniosła 3% w skali roku. Miesiąc wcześniej ruch w górę sięgał 2%. Z 20 uwzględnianych we wskaźniku miast wzrost cen występował w 18 z nich. Największy, bo aż ponad 20-proc., w Phoenix. Zniżki miały natomiast miejsce w Nowym Jorku oraz Chicago.

W dalszym ciągu utrzymuje się jednak pokaźna dysproporcja pomiędzy skalą wzrostu indeksu a medianą ceny z raportu na temat bieżącej sprzedaży na rynku wtórnym, która sięga kilkunastu procent. To obrazuje charakter rynku, gdzie część Amerykanów ma możliwość wykorzystania niższych cen i rekordowo małych kosztów kredytów hipotecznych (zaledwie 3,31% dla 30-letniego kredytu o stałym oprocentowaniu) do zakupu większych domów., co podnosi medianę ceny na rynku wtórnym.

Zespół analiz

Home Broker
Dowiedz się więcej na temat: giełdy | rynek akcji
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »