Pro-wzrostowy sentyment dość szybko wygasł

Otwarcie wypadło wczoraj ponad kreską, tak więc pierwsze minuty handlu (analogicznie jak we wtorek) zaczęły układać się po myśli byków.

Otwarcie wypadło wczoraj ponad kreską, tak więc pierwsze minuty handlu (analogicznie jak we wtorek) zaczęły układać się po myśli byków.

 Pro-wzrostowy sentyment dość szybko przemienił się jednak w zupełnie odwrotną tendencję. Oznaki wyczerpywania się potencjału wzrostowego ruchu popytowego pojawiły się w rejonie lokalnego oporu fibo: 2112-2115 pkt. Powrót kontraktów poniżej pierwszego wsparcia 2088 pkt (pojedyncze zniesienie 38.2%) wskazywał na zwiększający się poziom determinacji sprzedających. Nie był to na pewno jakiś silny, przełomowy sygnał, ale ostatecznie kolejne fazy handlu również zaczęły przebiegać po myśli niedźwiedzi. Tym samym mieliśmy do czynienia z całkowitym przeciwieństwem sesji wtorkowej, gdy w końcówce popyt zaatakował z dużym impetem.

Reklama

Wczoraj z kolei ostatnia faza notowań należała zdecydowanie do niedźwiedzi, w konsekwencji czego kontrakty po raz kolejny zbliżyły się do bazowej zapory popytowej: 2042-2050 pkt. Jak już informowałem we wcześniejszych opracowaniach, strefa składa się między innymi z dwóch podstawowych zniesień wewnętrznych: 38.2% i 61.8%. Jest to zatem tzw. węzeł DiNapolego, czyli relatywnie silny klaster cenowy fibo. Wiemy również to, że kupujący zdołali dzień wcześniej zaakcentować tutaj swoją obecność, choć ta okoliczność nie doprowadziła do przełomu.

Wydaje się, że dopiero w przypadku udanej próby ataku na barierę podażową: 2142-2148 pkt można by mówić o potencjalnie istotnym wydarzeniu technicznym, ponownie faworyzującym popyt w nieco szerszej perspektywie czasowej. Z kolei wybicie bronionego na razie wsparcia: 2042-2050 pkt oznaczałoby, że podaż w ewidentny sposób wzmacnia swoją linię ataku, co zapewne znalazłoby odzwierciedlenie w postaci następnej podfali cenowej. Bezpośrednim celem stałaby się wówczas zapora popytowa fibo: 1996-2001 pkt, utworzona w oparciu o dwa zniesienia wewnętrzne: 50.0% i 61.8% (jest to zatem również dość charakterystyczny rejon cenowy na wykresie serii czerwcowej).


Spektakularna wyprzedaż Netflixa

Głównym bohaterem wczorajszej tragedii na rynku był technologiczny gigant streaminowy - Netflix. Spółka dzień wcześniej zaprezentowała fatalne prognozy na przyszłość wskazując na możliwość utraty kilku milionów subskrybentów w kolejnych kwartałach. W tym roku, Netflix zanotował pierwszy w historii, dość symboliczny, odpływ użytkowników, co oczywiście od razu przełożyło się na prognozowane zyski i przychody. Po opublikowaniu wyników finansowych przez spółkę, walor przecenił się na notowaniach posesyjnych o prawie 25%. Następnie, kilku amerykańskich brokerów zrewidowało w dół kierunki rekomendacji fundamentalnych i ceny docelowe.

Na koniec fatalnych wiadomości, swój pakiet akcji (ze stratą 430 milionów dolarów) sprzedał legendarny inwestor - Bill Ackman, który zdecydował się zainwestować w Netflixa niespełna 3 miesiące temu. Ten koktajl fatalnych newsów spowodował 40% przecenę akcji, które pod koniec sesji symbolicznie odreagowały, zamykając dzień na 35% minusie. Od swojego maksimum z 14 listopada 2021 roku (700,99 USD), walor tąpnął prawie 70%, wymazując nie tylko covidowe wzrosty, ale cofając się do poziomu ze stycznia 2018 roku. Wczorajsza reakcja inwestorów to typowa kapitulacja popytu, która najczęściej pojawia się w okolicach rynkowego dna. Trudno sobie wyobrazić jakie jeszcze mogą się pojawić złe informacje, które nie są zdyskontowane w cenie. Teoretycznie, zważywszy na psychologię inwestorów, bieżące notowania Netflixa mogą być rajem dla spekulantów. Na koniec, należałoby zadać pytanie, czy i tym razem zadziała stare porzekadło rynkowe: kupuj, kiedy leje się krew?

Wczorajszy dzień był również interesując, ze względu na stale zaostrzającą się retorykę banków centralnych. Rynek coraz poważniej zaczyna dyskontować wyższe stopy procentowe i jedynym, ważnym graczem, który wciąż pozostaje w tyle jest Europejski Bank Centralny. Jednakże, nawet wśród członków Rady Prezesów słychać coraz odważniejsze głosy o możliwości zmiany kierunku prowadzonej polityki pieniężnej. Tym samym, rynek zaczął dyskontować możliwość podniesienie stopy depozytowej o 75 punktów bazowych w 2022 roku. Pozwoliłoby to na jej wzrost z poziomu -0,5% do 0,25%, czyli pierwszy raz od kilku lat stopy procentowe w strefie euro byłyby dodatnie. Doświadczenia pozostałych banków centralnych z ostatnich miesięcy, wskazując na to, że wkrótce i EBC może wejść na ścieżkę jastrzębią.

 

Marcin Działek

Analityk Techniczny

Doradca inwestycyjny (nr licencji 402)

Biuro Doradztwa Inwestycyjnego i e-Biznesu

Santander Biuro Maklerskie

Santander Dom Maklerski
Dowiedz się więcej na temat: kontrakty terminowe | giełdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »