Ponad 5 mln Amerykanów mieszka z dziadkami

Po kolejnej porcji złych wiadomości gospodarczych dotyczących nastrojów konsumentów i przedsiębiorców w USA, strefie euro oraz Wielkiej Brytanii, na którą nie zareagowały giełdy, pojawia się pytanie, czy to oznaka siły rynków akcji, czy jedynie typowy dla końcowych dni miesiąca windows dressing.

Po kolejnej porcji złych wiadomości gospodarczych dotyczących nastrojów konsumentów i przedsiębiorców w USA, strefie euro oraz Wielkiej Brytanii, na którą nie zareagowały giełdy, pojawia się pytanie, czy to oznaka siły rynków akcji, czy jedynie typowy dla końcowych dni miesiąca windows dressing.

Publikowane wczoraj informacje wypadały blado i potwierdzały, że wydarzenia ostatnich tygodni nie pozostają bez wpływu na nastawienie przedsiębiorców i konsumentów. Stąd prosta droga do utrwalenia niekorzystnych tendencji gospodarczych. Jeśli firmy w obawie przed gorszą koniunkturą przestaną inwestować i zatrudniać, a konsumenci ograniczą wydatki, to gospodarki dostaną jeszcze większej zadyszki niż teraz.

W Ameryce wymowę spadku nastrojów konsumentów do najniższego poziomu od 2 lat ograniczyły wnioski ze sprawozdania z ostatniego posiedzenia Rezerwy Federalnej. Wynikało z nich, że część członków gremium decydującego o polityce pieniężnej w USA opowiada się za podjęciem kroków wspomagających wzrost gospodarczy. Odżyły zatem nadzieje na 3. rundę luzowania monetarnego.

Reklama

Dziś kolejny test dla inwestorów. Opublikowane zostaną dane o sierpniowej liczbie nowych miejsc pracy w sektorze prywatnym w USA. Jeśli także na tym polu dojdzie do pogorszenia, to może to już nie przejść bez echa. Oznaczałoby to, że kolejne sfery gospodarcze poddają się negatywnym tendencjom.

Dziś rano słabo wypadła niemiecka sprzedaż detaliczna, która w lipcu spadła o 1,6% w skali roku.

HOME BROKER ZWRACA UWAGĘ:

Wydarzenia ostatnich tygodni coraz mocniej przekładają się na gorsze nastroje konsumentów i przedsiębiorców na świecie

Utrzymuje się presja na ceny domów w Stanach Zjednoczonych

Rynki nieruchomości

W minionym roku do 5,1 mln zwiększyła się w Ameryce liczba rodzin, mieszkających w wielopokoleniowych domach. Za takie uważa się przypadki, gdy co najmniej 3 generacje żyją pod jednym dachem. W 2000 r. było to 3,9 mln. Przyczyn wzrostu upatruje się w gorszej koniunkturze gospodarcze, ale też zjawiskach imigracyjnych. Znaczenie ma też rozbudowa przedmieść, na których łatwiej jest stawiać większe posiadłości. Średnio w USA w wielopokoleniowych domach mieszka 4,4% rodzin.

Uznawany z najbardziej wiarygodny miernik cen domów w USA, indeks S&P/Case Shiller, spadł w czerwcu o 4,5% w skali roku. Tempo regresu wyhamowało więc nieznacznie w porównaniu z majem. Indeks obejmuje ceny w 20 największych miastach Ameryki. Największy spadek miał miejsce w Minneapolis i wyniósł 11%. Najlepsza sytuacja była w Waszyngtonie, gdzie zniżka miała tylko 1,2-proc. skalę. Indeks bazuje na danych będących średnią z 3 miesięcy.

Zespół analiz

Home Broker
Dowiedz się więcej na temat: giełdy | mieszka | USA | nieruchomości
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »