Nudny początek tygodnia?

U progu nowego tygodnia stajemy przed pytaniem, czy wśród naszych inwestorów przeważy nadzieja na pokonanie przez S&P 500 oporu przy 1395 pkt, do którego indeks zbliżył się po piątkowej sesji, czy też notowania zdeterminuje obawa przed odbiciem od tej bariery.

Dopóki nie zostaje przełamana nie ma powodów zmieniać zdania o charakterze tego, co obserwujemy od drugiej połowy stycznia. Mamy płaską korektę po wcześniejszej przecenie. Wybicie się S&P 500 ponad 1395 pkt pozwalałoby traktować ten okres jako bazę do trwalszego odbicia po okresie niepewności co do tego, co przyniesie druga połowa roku w amerykańskiej gospodarce. Przy przełamaniu 1395 r. podstawowym scenariuszem stanie się odrodzenie gospodarki USA w drugiej połowie roku i z takim przekonaniem inwestorów będziemy zderzać napływające informacje.

Te optymistyczne założenia przekładają się na notowania euro oraz obligacji amerykańskich. Na obu rynkach coraz bardziej prawdopodobne stają się perspektywy zmiany dotychczasowych trendów. Na wykresie EUR/USD tworzy się formacja zwyżkującego klina, która odzwierciedla malejącą dynamikę wzrostowej tendencji i ostrzega przed jej odwróceniem. W przypadku amerykańskich 10-latek mamy na wykresie pozytywną dywergencję, która wskazuje na stopniowy ruch w górę rentowności. Można zastanawiać się, jak to wpłynie na bieg zdarzeń na rynku akcji. Wydaje się, że o ile obie diagnozy są prawidłowe odnośnie wzrostu rentowności obligacji w USA i wartości dolara, to nie są to dobre wiadomości. Dochodowość wyznacza atrakcyjność papierów dłużnych, jest też punktem odniesienia dla wyznaczania kosztów obsługi zadłużenia hipotecznego. Natomiast niski kurs dolara wyraźnie działa wspierająco na amerykańską gospodarkę (poprzez mocny wzrost eksportu) oraz na wyniki spółek.

Reklama

Obecny tydzień będzie stał pod znakiem niewielkiej liczby publikowanych danych makroekonomicznych. W związku z tym uwaga inwestorów dalej będzie się skupiać na wynikach spółek z USA. Jednocześnie można zakładać, że będą oni stopniowo patrzeć coraz bardziej na kondycję spółek z innych części świata. Doniesienia o pokaźnych stratach Royal Bank of Scotland mogą podziałać na wyobraźnie. Presję na nasz rynek będą zapewne powodować słabe dane o produkcji przemysłowej. Nie zostały odebrane jako zapowiedź trwałego trendu, ale bez wątpienia skłaniają do zastanowienia nad tegoroczną koniunkturą w naszej gospodarce.

Katarzyna Siwek

Expander.pl
Dowiedz się więcej na temat: notowania | nudne | USA | 500 zł na dziecko | początki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »