Nie łap spadających noży

Ratunek dla AIG ze strony amerykańskich władz i będące po części jego pochodną, wzrosty na giełdach za oceanem były sygnałami, dzięki którym większość europejskich parkietów podjęła wczoraj próbę odreagowanie mocnych spadków z poprzednich dni.

Ratunek dla AIG ze strony amerykańskich władz i będące po części jego pochodną, wzrosty na giełdach za oceanem były sygnałami, dzięki którym większość europejskich parkietów podjęła wczoraj próbę odreagowanie mocnych spadków z poprzednich dni.

Większego optymizmu jednak nie było widać. Nie ma się co dziwić, że po tak ciężkim okresie dla popytu, do większego ożywienia nie wystarczy mu jednorazowy impuls. Niepewność potęgowało też wyczekiwanie na dane makro zza oceanu. Spora część notowań upłynęła na plusach, ale o ostatecznym rozstrzygnięciu w znów zdecydowało, nie dające powodów do optymizmu, zachowanie inwestorów za Atlantykiem. Otwarcie przyniosło wzrosty, jednak niezły początek sprowokował podaż do większej aktywności i wskaźniki zeszły poniżej poprzednich zamknięć. Po kilkudziesięciu minutach handlu spadki zostały zatrzymane i zaczęło się odrabianie strat. Po wyjściu na plus nastąpiło jednak uspokojenie, a rynki zaczęły się stabilizować.

Reklama

Dane okazały się dużo gorsze od oczekiwań, na co rynki zareagowały osłabieniem. Już do końca przeważały spadki i większość parkietów na kontynencie zakończyło wyraźnymi spadkami, blisko dziennych minimów.

WIG20 też otworzył się na plusie, jednak po krótkiej i nieudanej próbie kontynuacji wzrostów, do głosu doszła podaż. Efektem był ruch spadkowy, ale nie sięgnął on poprzedniego zamknięcia i z rejonu 2290 pkt. indeks znów ruszył do góry, w ślad za poprawą nastrojów na zachodzie. Popyt był bardzo ostrożny i po godzinie niezbyt dynamiczna zwyżka została zatrzymana. Po lekkim cofnięciu zapanowała stabilizacja, jednak zaraz po południu rynek ponownie zaczął słabnąć. Pod koniec pierwszej połowy poprawione zostało wcześniejsze minimum, ale wtorkowe zamknięcie znów nie zostało bezpośrednio zaatakowane. Nieco powyżej doszło do kolejnego odbicia. Było ono podobne do poprzedniego, czyli niebyt mocne i trwało niewiele dłużej. Jeszcze przed publikacją danych z USA nastąpiła zmiana kierunku i wskaźnik zaczął się osuwać,. Gorsze od oczekiwań informacje spowodowały przyspieszenie spadku i były impulsem do ponownego testu poziomu 2279 pkt.

Tym razem atak okazał się skuteczny i choć rynek wyhamował w okolicach 2260 pkt., skąd podjął próbę odrobienia strat, to ostatecznie sesja zakończyła się minimalnym spadkiem.

Nieudane odreagowanie przeceny potwierdza, jak bardzo wystraszony jest obecnie rodzimy popyt. W takiej sytuacji trudno oczekiwać wkrótce większej poprawy. Odreagowanie oczywiście przyjdzie, jednak w obecnych warunkach szacowanie jego momentu i tym bardziej zakresu, może okazać się jednie "łapaniem spadających noży".

Popyt na naszej giełdzie nie tylko nie ma więc argumentów dla motywacji, ale też dostaje kolejne ciosy, jak chociażby wczorajsza silna przecena na rynkach amerykańskich. Chociaż WIG20 jest mocno wyprzedany, to ciężko wiązać z tym duże nadzieje na trwalsze wyhamowanie spadków i należy liczyć się wkrótce z kolejnymi minimami.

Deutsche Bank PBC
Dowiedz się więcej na temat: wzrosty | noże | nóż | popyt
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »