Najbardziej poszkodowane rynki bez oznak uzdrowienia

Decyzja Rezerwy Federalnej o skupie obligacji za 600 mld USD wywołała kolejną falę optymizmu na rynkach finansowych i umocniła tendencje, które obserwujemy od wielu dolar, rosnące ceny surowców i akcji, utrzymuje się popyta na waluty z rynków wschodzących.

Decyzja Rezerwy Federalnej o skupie obligacji za 600 mld USD wywołała kolejną falę optymizmu na rynkach finansowych i umocniła tendencje, które obserwujemy od wielu  dolar, rosnące ceny surowców i akcji, utrzymuje się popyta na waluty z rynków wschodzących.

Kondycję odzyskują obligacje, choć akurat one od kilku tygodni raczej chronią kapitał niż przynoszą zyski. Jednocześnie decyzja Rezerwy Federalnej nie została korzystnie odebrana przez azjatyckie kraje. Chińskie władze stoją na stanowisku, że USA powinny wytłumaczyć taki krok, inaczej będzie ona osłabiać ożywienie gospodarcze.

To dość oficjalne słowa, ale wyrażają zaniepokojenie osłabieniem konkurencyjności wielu gospodarek na świecie, głównie nastawionych na eksport (dodruk pieniądza może wzmacniać presję na wzrost wartości ich walut). Jednocześnie część gospodarek może ucierpieć w efekcie podniesienia się cen surowców, do czego może prowadzić polityka USA. Wczoraj indeks CRB, obrazujący notowania 19 najważniejszych towarów, podniósł się o 2,4% i osiągnął najwyższy poziom od jesieni 2008 r.

Reklama

Ma teraz ponad 312 pkt, a może sięgnąć w niedługim czasie 350 pkt. Istnieje też ryzyko, że inne banki na świecie podążą śladem Rezerwy Federalnej, osłabiając w ten sposób zaufania do globalnej gospodarki. Na długą metę miałoby to niekorzystny wpływ na koniunkturę gospodarczą, bo zwiększałoby jej niestabilność.

Dziś inwestorzy będą czekać na październikowy raport z rynku pracy w USA. Nie wydaje się jednak, że by mógł istotnie odmienić nastroje na rynkach.

HOME BROKER ZWRACA UWAGĘ:

Oprócz krótkoterminowych pozytywnych efektów decyzja Rezerwy Federalnej o skupie obligacji niesie ze sobą średnio- i długoterminowe zagrożenia

Rynki nieruchomości, które zostały dotknięte największym kryzysem, wciąż nie wykazują oznak uzdrowienia

Rynki nieruchomości

Zdaniem brokera nieruchomościowego Savills ceny domów w Wielkiej Brytanii nie wrócą do szczytów ostatniego boomu przed 2016 r. Uniemożliwią to podwyżki podatków oraz cięcia zatrudnienia. Rok temu ten sam broker zakładał, że czas potrzebny na to może być o 2 lata krótszy. W przyszłym roku ceny mają obniżyć się o 3%, by znów zacząć zyskiwać od 2012 r. Inny kraj, który dotknął kryzys na rynku nieruchomości, Zjednoczone Emiraty Arabskie, mogą potrzebować jeszcze 20 miesięcy, by uporać się z problemem nadmiernej podaży na rynku.

Ceny nieruchomości w Dubaju spadły o połowę, a w Abu Dhabi o 30%. Nic nie wskazuje też na to, by zniknęła presja na ceny domów w Stanach Zjednoczonych, które borykają się z podażą pochodzącą od banków przejmujących domy od tych, którzy przestali spłacać kredyty. W takich warunkach nie dziwią głosy przestrzegające, że wciąż chore rynki nieruchomości na świecie (także te, na których widać objawy bańki spekulacyjnej) stanowią zagrożenie dla globalnej koniunktury.

Zespół Analiz

Home Broker

Home Broker
Dowiedz się więcej na temat: dolar | ceny surowców | uzdrowienia | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »