Kredyty sprzedają się jak "świeże bułeczki"

Początek tego tygodnia na rynkach finansowych potwierdza kruchość nastrojów. Wystarczyła rewizja kwietniowych danych o aktywności w chińskiej gospodarce, by tamtejsza giełda mocno straciła i popsuła atmosferę na europejskich rynkach. Konsekwencją jest zniżka euro, cen akcji, kursów walutowych na rynkach wschodzących i ogólna niechęć do bardziej ryzykownych aktywów.

Początek tego tygodnia na rynkach finansowych potwierdza kruchość nastrojów. Wystarczyła rewizja kwietniowych danych o aktywności w chińskiej gospodarce, by tamtejsza giełda mocno straciła i popsuła atmosferę na europejskich rynkach. Konsekwencją jest zniżka euro, cen akcji, kursów walutowych na rynkach wschodzących i ogólna niechęć do bardziej ryzykownych aktywów.

Notowania franka szwajcarskiego sięgają dziś 3,13 zł.

W porównaniu z marcowym dołkiem kurs szwajcarskiej waluty jest już o blisko 50 groszy wyższy. Jednocześnie już tylko około 20 groszy brakuje do górki z lutego 2009 r., która była kulminacyjnym punktem wyprzedaży, związanej z ostatnim kryzysem. Kurs franka zatem zniwelował już ponad dwie trzecie tego, co zyskał od lutego 2009 r. do marca tego roku w czasie poprawy klimatu na rynkach finansowych, łączącej się z nadziejami na ożywienie gospodarcze na świecie.

Deprecjacja złotego to nie tylko zła wiadomość dla regulujących zobowiązania w tej walucie. Można ją odczytywać również w kategoriach makroekonomicznych. W połączeniu ze słabą postawą innych walut z rynków wschodzących stanowi odzwierciedlenie obaw inwestorów przed nadejściem trudniejszych czasów. Byłyby efektem kłopotów z kontynuacją ożywienia gospodarczego w następstwie wysokich deficytów budżetowych i konieczności ich ograniczania.

Reklama

W tych warunkach coraz bardziej realne staje się dotarcie warszawskiej giełdy do tegorocznych dołków. WIG ustanowił minimum przy 37,3 tys. pkt, teraz ma mniej niż 40 tys. pkt.

Home Broker zwraca uwagę:

Mnożą się ostrzeżenia przed koniecznością podwyżek stóp procentowych w krajach zaliczanych do emerging markets

Pogłębiająca się słabość złotego zagraża kondycji naszego rynku obligacji, bo skłania do ich sprzedaży przez zagranicznych inwestorów

Rynki nieruchomości

Dziś dowiemy się, jakie w maju było zainteresowanie Brytyjczyków kredytami hipotecznymi. Spodziewany jest wzrost do 51 tys. z 49,9 tys. w maju. Wiemy, że w Ameryce chętnych do zaciągania kredytów hipotecznych jest najmniej od II połowy lat 80. XX wieku. Dla porównania w Polsce w ostatnich miesiącach notowany jest nieustanny wzrost chętnych do zadłużania się. Ostatnia ankieta Pengab wykazała, że wzrost kredytów mieszkaniowych odnotowano w 62% placówek bankowych, a spadek jedynie w 7%. Oznaczało to wzrost aż o 7 pkt proc. w pierwszym przypadku i spadek o 2 pkt proc. w drugim przypadku. Jednocześnie aż o 72 pkt proc. więcej bankowców spodziewa się wzrostu tego rodzaju kredytów niż spadku. To o 2 pkt proc. więcej niż w maju. Wyniki Pengabu w tym względzie są tak dobre, że trudno wierzyć w możliwość dalszej poprawy.

Podobne ożywienie kredytowego do tego, jakie obserwujemy w Polsce, mamy na innych rynkach wschodzących. W tym kontekście zwraca uwagę ostrzeżenie Banku Rozliczeń Międzynarodowych przed koniecznością zaostrzenia polityki monetarnej w gospodarkach zaliczanych do emerging markets.

Katarzyna Siwek

Home Broker
Dowiedz się więcej na temat: kredyt | bułeczki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »