GPW szuka korekty

Ostatnia sesja krótszego tygodnia skończyła się spadkami najważniejszych indeksów. Rolę liderów przyjęły na siebie spółki o największej kapitalizacji i WIG20 oddał 1,29 procent. Z perspektywy końca sesji doskonale widać, iż dzień był klasyczną korektą techniczną, której centralnym elementem były reakcje rynku na układ sił na wykresie WIG20.

Ostatnia sesja krótszego tygodnia skończyła się spadkami najważniejszych indeksów. Rolę liderów przyjęły na siebie spółki o największej kapitalizacji i WIG20 oddał 1,29 procent. Z perspektywy końca sesji doskonale widać, iż dzień był klasyczną korektą techniczną, której centralnym elementem były reakcje rynku na układ sił na wykresie WIG20.

Jeszcze o poranku popyt próbował pokonać barierę 2350 pkt., ale kolejna, po wczorajszej, porażka byków, zamroziła rynek w oczekiwaniu na nowe impulsy. W południe kilkugodzinna konsolidacja znalazła przesilenie i lekka przecena wzmocniła stronę podażową, która w końcówce zdołała sprowadzić indeks do poziomu 2311 pkt. W istocie strona popytowa została zmuszona do pogodzenia się z możliwością dalszej przeceny i stąd trudno dziś było znaleźć podaży poważniejszą przeciwwagę.

Naprawdę sesja ograniczyła się do dwóch fal spadkowych i dwóch konsolidacji. W szerszym obrazie piątek jawi się, jako pierwszy, poważny ruch korekcyjny na przestrzeni kilkunastu sesji, który jest naturalną reakcją rynku na falę umocnienia, jaka wyniosła indeks z okolic 2100 pkt. do 2350 pkt. Szybki marsz na północ stawiał przed graczami pytanie, czy bez korekty można oczekiwać skutecznego ataku na 2400 pkt. i dziś większość słusznie uznała, iż lepiej zrealizować zyski niż liczyć na słabo rokujące wybicie bez korekty.

Reklama

W praktyce dzisiejsze zachowanie rynku zmusza do spoglądania w rejon wsparć, z których pierwszym, istotnym jest 2300 pkt. Zapewne w poniedziałek rynek przetestuje barierę i obie strony rynku policzą się na ważnym technicznie poziomie. Bez wątpienia wpływ na jakość podejmowanych przez popyt prób obrony 2300 pkt. będzie miała sytuacja w USA, gdzie uważnie śledzony indeks S&P500 konfrontuje się z kwietniowym szczytem. Pierwsze próby wskazują, iż sprzedający akcje pojawili się tam, gdzie należało ich oczekiwać a to niesie zagrożenie korektą również na Wall Street, która nie przeszłaby bez echa w Warszawie. W szerszym obrazie dzisiejsze zawahanie byków w okolicach 2350 pkt. jest niczym więcej niż sygnałem, iż w mocy pozostaje trend boczny, jaki mrozi warszawski rynek od blisko roku.

Jego częścią były obrona wsparć na 2000 i 2100 pkt. oraz wcześniejsze porażki na 2350 i 2400 pkt. Również trend wzrostowy, który właśnie łapie zadyszkę jest niczym więcej niż ruchem w ramach znanego wszystkim trendu bocznego. W praktyce wezwani do realizacji zysków muszą czuć się gracze, którzy preferują szybkie szybkie zyski a nie grę w perspektywie kilku czy kilkunastu miesięcy.

Adam Stańczak

e-mail: a.stanczak@bossa.pl

DM BOŚ S.A.
Dowiedz się więcej na temat: układ sił | Szukają
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »