Daleki Wschód postraszył, Greenspan pocieszył

Początek dzisiejszej sesji był korzystny dla inwestorów mających otwarte krótkie pozycje na kontraktach terminowych.

Początek dzisiejszej sesji był korzystny dla inwestorów mających otwarte krótkie pozycje na kontraktach terminowych.

Ubiegły tydzień zakończył się spadkami indeksów Nasdaq o 2% i DJIA o 1,5%, a dzisiaj na giełdach dalekowschodnich było jeszcze gorzej: Hang Seng obniżył się o 4,4%, a KOSPI aż o 8%. Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie nie jest już wprawdzie podatna tak jak dawniej na zmiany koniunktury poza granicami naszego kraju, lecz reaguje i będzie reagować na ogólnoświatowe trendy.

Kurs FW20Z0 po otwarciu na poziomie 1899 pkt. spadł w pierwszych minutach notowań o kolejne 10 pkt. Zysk posiadaczy krótkich pozycji wynosił w tym momencie 390 zł z jednego kontraktu w porównaniu z ostatnim kursem rozliczeniowym.

Reklama

Dzisiejsze spadki na giełdach powstrzymało wystąpienie Alana Greenspana. Nie wypowiadał się on wprawdzie na temat przyszłości gospodarczej USA ani stóp procentowych, lecz wyraził przekonanie, że rozwój technologiczny będzie kontynuowany. Po wystąpieniu Greenspana notowania kontraktów terminowych na WIG20 zaczęły powoli rosnąć, osiągając pod koniec sesji 1908 pkt.

Umiarkowanie optymistyczne dla byków były dzisiejsze wyniki przetargu bonów skarbowych. Rentowność bonów uległa obniżeniu i chociaż spadek ten nie był znaczący, to istnieje duże prawdopodobieństwo na utrzymanie spadkowego trendu rentowności bonów podczas kolejnych przetargów.

Rynek Terminowy
Dowiedz się więcej na temat: wschód | greenspan | Daleki Wschód
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »