Bez decydujących rozstrzygnięć
Wydarzeniem wtorkowej odsłony była kolejna, nieudana próba ataku na opór fibo: 1855-1865 pkt. Wydawało się, że tym razem kupujący wykażą się na tyle dużą konsekwencją, że dojdzie wreszcie do zanegowania tej charakterystycznej zapory podażowej (wytyczonej na bazie horyzontu dziennego).
Ostatecznie to podaż zdołała jednak przejąć inicjatywę, choć ta okoliczność w bardzo ograniczonym stopniu wpłynęła na wizerunek techniczny wykresu. Przede wszystkim popyt uaktywnił się już w rejonie tzw. pierwszej zapory popytowej fibo: 1835-1838 pkt, o której wspominałem we wczorajszych opracowaniach. Co istotne, oprócz dwóch koncentrujących się tutaj zniesień wewnętrznych, przecinają się także dwie linie.
Wybicie skonstruowanego w ten sposób wsparcia świadczyłoby zatem o stopniowym nasilaniu się presji podażowej, co w konsekwencji mogłoby doprowadzić do starcia w kolejnym, już zdecydowanie wiarygodniejszym zgrupowaniu zniesień: 1816-1819 pkt. Natomiast bazowym wsparciem technicznym (o czym informowałem dokładnie we wczorajszym komentarzu wideo), pozostaje klaster cenowy: 1785-1790 pkt. Silne zniesienia wewnętrzne, symetria i dolna linia kanału, to wystarczające argumentu, by analizowany węzeł umiejscowić bardzo wysoko w hierarchii ważności.
Podsumowując, transakcje są już od dłuższego czasu zawierane w rejonie oporu fibo: 1855-1865 pkt. Strefa jest ewidentnie respektowana, ale z drugiej strony działania podaży w tym rejonie trudno uznać za przekonujące. Faktem pozostaje bowiem to, że jak do tej pory nie doszło do przełamania żadnego liczącego się wsparcia technicznego. Wczoraj była podjęta taka próba, ale w pobliżu intradayowej zapory popytowej: 1835-1838 pkt kupujący wyraźnie uaktywnili się, nie dopuszczając tym samym do wybicia. W moim odczuciu dopiero w przypadku zanegowania kolejnego zgrupowania zniesień: 1816-1819 pkt można by mówić o pierwszym, poważnym sygnale wyczerpywania się potencjału wzrostowego kreowanego obecnie ruchu popytowego.
Paweł Danielewicz